Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

piątek, 6 lipca 2018

Stelling v.A.

...visit № 109...

 

...czyli: o pierścieniu obronnym, który nigdy nie został użyty...

 

Już w XVI wieku mieszkańcy Niderlandów wpadli na pomysł, by swą szczególną wiedzę z zakresu inżynierii hydraulicznej wykorzystać do celów obronnych. Szczytowym momentem owych działań stał się rok 1874, kiedy to ostygły fronty wojny francusko-pruskiej i rząd holenderski, pod naciskiem wojskowych dowódców, podpisał ustawę o solidnym zabezpieczeniu Amsterdamu na wypadek powtórnych konfliktów zbrojnych. Plan był chytry - postanowiono wybudować pierścień obronny wokół niderlandzkiej stolicy, najeżony betonowymi fortami wyposażonymi w baterię artyleryjską i wzmocniony dodatkowo kilometrami wałów ziemnych oraz kanałów, w których poziom wody regulowały liczne jazy i śluzy. Wszystko po to, by w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin mieć możliwość zalania wybranych terenów wodą do wysokości 50 centymetrów, tak aby wroga piechota ugrzęzła, a łódź nie dała rady przepłynąć. Oprócz stosunkowo niskich kosztów przemawiały za tym planem również warunki geograficzne. Dostęp do nieograniczonej ilości wody zapewniały pobliskie akweny - od zachodu Morze Północne, od wschodu zaś zbiornik IJsselmeer. Duże obszary wokół Amsterdamu składały się z polderów, które zostały osuszone całkiem niedawno, a co za tym idzie, były jeszcze słabo zaludnione. Niemniej jednak projekt stawiał wysokie wymagania inżynierom hydraulikom...

Szybko, bo już w 1883 roku, plany linii obrony (zwanej z niderlandzka Stelling van Amsterdam) były gotowe i wzięto się do roboty. Liczne fosy, jazy i śluzy wzniesiono w celu zapewnienia równomiernej i szybkiej powodzi. Aby wykluczyć niekontrolowany zalew terenu, zbudowano kilkukilometrowe wały ziemne. Rozplanowano je w szczególny sposób - chroniły przed powodzią położone na północ od Amsterdamu pola uprawne, zapewniające stolicy dostawy żywności oraz służyły jako szlaki komunikacyjne. W strategicznych miejscach umieszczono forty, wpierw stawiane z cegieł, później zaś z masywnego betonu. Odległość pomiędzy poszczególnymi twierdzami też nie była przypadkowa - wynosiła nie więcej niż 3500 metrów, a określana była poprzez zasięg ostrzału artyleryjskiego. Każdy z fortów zaprojektowano dla załogi liczącej około 250-350 żołnierzy. Jakby tego było mało, pomiędzy twierdzami ustawiono liczne pomniejsze stanowiska artyleryjskie, stanowiące dodatkową ochronę. Wobec takiego ogromu i rozmachu fortyfikacji dumna i bogata stolica Niderlandów mogła spać spokojnie i bezpiecznie. Ale cóż z tego, jak pierścień obronny nigdy się nie przydał. Gdy w 1914 roku wybuchła I wojna światowa, a mocarstwa w niej uczestniczące zaczęły na szeroką skalę używać samolotów bojowych, linia obronna Amsterdamu stała się bezużyteczna. Holendrzy mogli sobie zalewać poldery do woli, przy ataku z powietrza było to zupełnie bezcelowe...

Fortyfikacje bez większego uszczerbku przetrwały obie wojny światowe. Służyły do najprzeróżniejszych celów - wojsko wykorzystywało je jako składy materiałów wybuchowych, pomieszczenia dla pojazdów, magazyny żywności i ...cele, w których przetrzymywano więźniów politycznych. Porzucone i niszczejące twierdze w latach 50. i 60. ubiegłego wieku stały się własnością holenderskiego skarbu państwa, który miast wysadzić wszystko w powietrze, zafundował im drugie życie. Większość fortów, wpisanych w całości na Listę UNESCO, jest dziś odrestaurowana i wynajmowana klubom, restauracjom, sklepom, hotelom czy galeriom, a kilka stowarzyszeń i fundacji oferuje w weekendy wycieczki z przewodnikiem po poszczególnych obiektach.

Oczywiście nie sposób w te kilka dni naszego pobytu w Holandii zwiedzić wszystkich 45 fortów, składających się na linię obronną Amsterdamu. Po długiej i żmudnej selekcji decyduję się na zobaczenie ośmiu fortec - czy to dla ich osobliwej urody, czy też po prostu dlatego, że leżą akurat przy naszej trasie. Margicie natomiast jest absolutnie wszystko jedno, które odwiedzimy - szybko daje mi do zrozumienia, że betonowe molochy nie leżą w kręgu jej zainteresowań...

Dla lepszej orientacji, forty podzielono na 7 grup, biorąc pod uwagę ich położenie względem Amsterdamu. I tak pierwsza grupa - Front Północny - złożona jest z siedmiu fortec: w Edam, Kwadijk, Nekkerweg, Middenweg, Jisperweg, Spijkerboor i Purmerend. Akurat tak się składa, że mieszkamy na Polderze Beemster i trzy z nich mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki:

 

    1. Fort aan de Nekkerweg w Middenbeemster 

 

W forcie tym stacjonowali żołnierze których zadaniem było, w razie potrzeby, zalanie Polderu Beemster. W końcowej fazie II wojny światowej służył jako więzienie dla niemieckich jeńców. W latach 2011-2012 poszczęściło mu się wyjątkowo, bowiem został przekształcony w luksusowe centrum odnowy biologicznej z hotelem i restauracją.

Do następnego z obiektów mamy zaledwie parę kilometrów. Niestety, ten fort pozamykany jest na głucho, dodatkowo otoczono go wysokim, siatkowym płotem. Podobno można go odwiedzić, ale nie znajdujemy absolutnie żadnej informacji kiedy i za ile. Szkoda, bo jest wyjątkowy - posiada aż dwa piętra ze względu na wysokość grobli, której miał bronić. Z oddali widać jego ogromną baterię artyleryjską, malowniczo położoną wśród płaskich, niderlandzkich pól:

 

    2. Stanowisko artyleryjskie Fortu an Spijkerboor na Polderze Beemster

 

Trzeci fort okazuje się leżeć zaledwie parę kroków od miejsca naszych noclegów. Późnym popołudniem odwiedzamy go więc piechotą. W forcie mieści się niewielki sklepik z winami, właśnie zamykający swe podwoje. Używam swego uroku osobistego i sympatyczna właścicielka otwiera na powrót bramę, pozwalając nam zrobić kilka zdjęć:

 

     3. Fort benoorden Purmerend w Zuidoostbeemster

 

Druga grupa to Front Północno-Zachodni, w skład którego wchodzą forty w Marken-Binnen, Krommeniedijk, Ham, Veldhuis, St. Aagtendijk, Zuidwijkermeer, Velsen i IJmuiden. Jakoś nie leżały owe miejsca na naszej drodze, bo nie odwiedziliśmy żadnego. Natomiast z trzeciej grupy - Frontu Zachodniego - złożonego z 2 fortec w Spaarndam i fortów w Penningsveer, Liebrug i Liede udało nam się zobaczyć chociaż jeden, przy okazji zwiedzania uroczego miasteczka Haarlem:

 

     4. Fort bij de Liebrug w Haarlemmerliede

 

Według planów jego zadaniem było bronienie linii kolejowej, kanałów żeglownych i drogi łączącej miasto Haarlem z Amsterdamem. W latach 70. XX wieku pewna firma transportowa dostosowała budynki do swoich potrzeb, między innymi do przechowywania gotówki - otrzymał wtedy przydomek "Fort Knox". Dziś w fortecy działa przedsiębiorstwo zajmujące się importem wina.

Czwarta grupa - Front Południowo-Zachodni - to forty w Vijfhuizen, Heemstede, Hoofddorp i Aalsmeer oraz baterie w IJweg, Vijfhuizen i Sloterweg. Trafiamy do przepięknie położonego miasteczka Aalsmeer, w którym drogi asfaltowe biegną równolegle ze szlakami wodnymi, a jadąc samochodem niemal ocieramy się o burty płynących kanałami żaglówek. Forteca leży w samym środku miejscowości:

 

    5. Fort Rijsenhout w Aalsmeer

 

Za fortem znajdują się śluzy, za pomocą których południowo-zachodni obszar Haarlem mógł zostać, w przypadku ataku wroga, zalany wodą z pobliskiego kanału Ringvaart. Po wojnie miejscowa straż pożarna wykorzystywała budynki do celów szkoleniowych, dziś w forcie mieści się niewielkie Muzeum Wojny Powietrznej. 

Piąta grupa - Front Południowy -  zawiera 7 fortów: w Kudelstaart, De Kwakel, Drecht, Uithoorn, Waver-Amstel, Botshol i Winkel. Z tego zestawu mój wybór pada na Fort bij de Kwakel:

 

     6. Fort bij de Kwakel w De Kwakel

 

Celem fortu była obrona grobli otaczającej Polder Legmeer i linii rzeki Kleine Drecht. Dziś w budynku urządzono bar i salę bilardową, a Heineken zapewne wyśmienicie smakuje w tych starych, zacnych murach. My akurat trafiamy na trwającą w barze uroczystość weselną...

Na szóstą grupę - Front Południowo-Wschodni - składają się forty w Abcoude, Nigtevecht, Hinderdam, Uitermeer i Weesp. Biorąc pod uwagę niebywałe piękno i urok położonego wzdłuż kanału Weesp i znajdującego się w nim wieżowego fortu Ossenmarkt, na cel obieram właśnie to miasto:

 

     7. Torenfort aan de Ossenmarkt w Weesp

 

To w odróżnieniu od innych dwupiętrowy, ceglany fort. Jego zewnętrzne ściany mają grubość 1,8 metra, otoczony jest fosą, a niegdyś na dachu znajdowały się stanowiska karabinów maszynowych. Dziś w jego wnętrzu urządzono sale wystawowe, mieści się tu też kółko historyczne miasta Weesp i szkoła muzyczna.

Ostatnia, siódma grupa to Front Zuiderzee, nazwany tak od dawnej zatoki Morza Północnego, a obecnie jeziora IJsselmeer. Obejmuje twierdzę Muiden, forty w Kijkuit i na wyspie Pampus oraz baterie przybrzeżne w Muiden, Diemerdam i Durgerdam. Mój wybór pada na olbrzymią twierdzę Muizenfort w Muiden:

 

     8. Twierdza Muizenfort w Muiden

 

Muizenfort chronił drogi wodne biegnące kanałami Zeedijk i Naardertrekvaart. Został wzniesiony z cegły i od strony wschodniej pokryty piaskiem. Piasek miał ograniczać efekty wybuchu granatów i pocisków a także ...oczyszczać wodę deszczową, która przepływając podlegała filtrowaniu, a następnie ściekała rurkami do zbiornika w podziemiach. Po wojnie został przekształcony w ośrodek młodzieżowy, następnie mieścił w swych murach oddział Muider Muizenfort Museum. Z niewiadomych powodów muzeum w 2015 roku zakończyło swą działalność, zbiory pozostały w twierdzy nadal, niedostępne jednak dla zwiedzających:

 

     9. Wnętrze twierdzy Muizenfort - przez szklane drzwi można popatrzeć na fragment ekspozycji

 

Linia obronna Amsterdamu, stworzona w latach 1883-1920, rozciąga się wokół holenderskiej stolicy na długości 135 kilometrów i stanowi jedyny przykład umocnień ciągłych, opierających się na zasadzie panowania nad wodą. Koncepcja obrony centrum kraju była szczegółowo zaplanowana - powstał system złożony z 45 fortów, z których można było prowadzić ostrzał artyleryjski oraz, poprzez skomplikowany układ kanałów i śluz, wywoływać kontrolowaną powódź. Jak pokazała historia, ostrzału nie poprowadzono, powodzi nie wywołano. Ale liczy się pomysł...

  

 

 

 

 

 

 

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i zapraszam do lektury innych wpisów. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Absolutna sprawa. Jeśli chcemy znaleźć jakieś fajne rozwiązanie, warto słuchać mądrych ludzi.

    OdpowiedzUsuń