Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w New Delhi w lipcu 2024 - Lista obejmuje 1226 obiektów (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

sobota, 4 września 2021

Rudawy

...visit № 214...



...czyli: o trzech "krzykach" Gór Kruszcowych...

Jest takie słowo w języku niemieckim, funkcjonujące od zamierzchłych czasów, a oznaczające mniej więcej to samo co "gorączka złota" znana z XIX-wiecznej historii Ameryki Północnej. Wyrażenie Berggeschrei można przetłumaczyć jako "krzyk gór" lub "wrzask gór", a powszechnie używane było przez stulecia jako określenie biegnącej z szybkością błyskawicy nowiny o znalezieniu gdzieś na odludnych terenach bogatych złóż drogocennych kruszców. Takie góry wtedy "krzyczały" na cały świat o swoich skarbach ukrytych pod ziemią, przyciągając natychmiast ze wszystkich stron górników, kupców, wypalaczy węgla drzewnego, rzemieślników oraz wszelkiej maści włóczęgów, wśród których nie brakowało osobników o mocno podejrzanej proweniencji. Szybko powstawały pierwsze prymitywne kopalnie, przy nich osady i wioski, które najczęściej z biegiem lat przekształcały się w ośrodki miejskie z całym swym przybytkiem - karczmami, kościołami i urzędami górniczymi. Gdy pokłady surowców okazywały się wielkie i bogate, miasta również piękniały, a ich mieszkańcy z pokolenia na pokolenie stawali się coraz bardziej majętni. Historia zna kilka takich przypadków, gdy po odkryciu cennych złóż, w krótkim czasie, pośród dzikich górskich ostępów wyrastały całkiem pokaźne ludzkie skupiska. Tak też rzecz się miała w przypadku Rudaw, dawniej zwanych Górami Kruszcowymi (niem. Erzgebirge, czes. Krušnohoří), pasma leżącego dziś w północnych Czechach i południowo-wschodnich Niemczech (Saksonia), w bezpośrednim sąsiedztwie doliny Łaby...
Pierwszy "krzyk" Gór Kruszcowych poszedł w świat w 1168 roku, kiedy to nieliczni osadnicy mieszkający w okolicy dzisiejszego Freiberga, podczas odkrywkowego wydobywania cyny, żelaza i miedzi natrafili na pokaźną żyłę srebra. Górnicy, którzy wtedy napłynęli masowo głównie z Gór Harzu, osiedlając się, zostali zwolnieni z podatków feudalnych płaconych właścicielom ziemskim, dzięki czemu mogli całkowicie poświęcić się wydobyciu rud metali. Ale żeby nie było zbyt pięknie, bezpośrednią zapłatę w postaci dziesięciny górskiej (tzw. Bergzehnt) pobierał od nich margrabia Miśni - suweren i właściciel praw górniczych...
Poszukiwania rud ciągnęły się przez następne wieki pośród łagodnych grzbietów Rudaw. Drugi "krzyk" był już potężnym wrzaskiem. Trzysta lat po pierwszym odkryciu, w 1470 roku w Schneeberg znaleziono obfite złoża srebra. Nie minęło dwadzieścia lat, gdy podobne pokłady drogocennego kruszcu odsłonięto w zboczu góry Schreckenberg, gdzie dziś stoją bliźniacze miasta Annaberg i Buchholz. Wieści o tych znaleziskach przyciągnęły już nie tylko gwarków, ale też i bogatych inwestorów. Wkrótce kopalnie srebra, a także innych metali nieżelaznych - cyny, miedzi, cynku i ołowiu - zaczęły powstawać jedna po drugiej, jak Rudawy długie i szerokie...
Był też w historii Gór Kruszcowych trzeci "krzyk", niespełna sto lat temu, związany z odkryciem nowych, śmiertelnie niebezpiecznych rud metali. Niestety, ten Berggeschrei zapisał się w górniczej historii regionu czarnymi zgłoskami. Ale o tym na samym końcu opowieści...
Wpisany na Listę UNESCO region górniczy Rudaw składa się z 22 miejsc i obszarów położonych po obu stronach czesko-niemieckiej granicy. Mając do dyspozycji tylko trzy dni pobytu w tym malowniczym paśmie górskim, musimy z Margitą ograniczyć się do zwiedzenia zaledwie kilku z nich. Z najdawniejszych czasów osadnictwa nie pozostało tu już prawie nic, ocalałe bądź zrekonstruowane obiekty pochodzą najczęściej z okresu drugiego "krzyku", zaczynającego się od końca XV wieku. Niemiecka Lauta, którą wzmiankowano już w 1434 roku, szczyciła się przez wieki wydobyciem pokaźnych ilości srebra z kopalni "Rudolph-Schacht". Do dziś przetrwały jej oryginalne podziemne chodniki i szyby, na powierzchni zaś wiernie odbudowano drewniany kierat konny służący do wyciągania urobku:



    1. Lauta (Niemcy) - drewniany kierat konny kopalni srebra "Rudolph-Schacht"

Dawna górnicza osada Lauta jest dziś dzielnicą leżącego nieopodal miasta, które powstało w 1521 roku z inicjatywy księcia saskiego Henryka Pobożnego, na wieść o odkryciu żył srebra w pobliskiej dolinie Schlettenbach. Owo miasto zostało zbudowane na "gołej ziemi", ściśle rozplanowane według renesansowej modły przez architekta i geodetę górniczego Ulricha Rüleina von Calw. Jako że pobożna brać górnicza nazwała już sąsiednie osady na cześć świętego Joachima (Jáchymov) i świętej Anny (Annaberg), nie pozostało nic innego, jak nowe założenie ochrzcić imieniem ich córki Marii, późniejszej matki Jezusa. Tak powstał Marienberg, który do dziś posiada uważany za pierwszy na północ od Alp symetryczny renesansowy układ ulic krzyżujących się pod kątem prostym, z centralnym rynkiem, okazałym górniczym kościołem mariackim i budynkiem ratusza:



    2. Marienberg (Niemcy) - budynek Ratusza, siedziba władz miasta i dawnego Urzędu Górniczego

Srebro, największe bogactwo tych gór, musiało być jakoś wytapiane z wydobytej rudy, dlatego w okolicy powstały mniejsze i większe huty. Około 2,5 kilometra od saksońskiego miasteczka Olbernhau, w miejscowości Grünthal powstał w 1537 roku kompleks hutniczy "Saigerhütte", który przetrwał do naszych czasów jako unikatowy na skalę światową zespół 22 funkcjonalnych budynków, ściśle ze sobą powiązanych. Oprócz odkopanych pozostałości pieców hutniczych do wytapiania srebra i miedzi można tu podziwiać domy robotników, powozownię, dawną tawernę, młyn wodny, kuźnię, browar oraz Althammer - zrekonstruowany młot napędzany kołem wodnym, prawdziwy świadek rozwoju przemysłowego w Rudawach:



    3. Grünthal koło Olbernhau (Niemcy) - teren huty "Saigerhütte", na pierwszym planie pozostałości pieców do wytopu srebra i miedzi, za nimi tawerna, willa właścicieli huty oraz domy robotników

Po czeskiej stronie zbocza Rudaw są wręcz naszpikowane wylotami dawnych kopalń i szybów górniczych. Wznosząca się w miejscowości Měděnec góra Mědník posiada kilka takich starych obiektów, pozostałych po wydobyciu rudy miedzi. Najbardziej znane z nich to sztolnia "Matki Boskiej Pomocnej" (štola Marie Pomocné, Mariahilf) ze ścianami pokrytymi malachitem oraz sztolnia "Ziemia Obiecana" (štola Země Zaslíbená):



    4. Měděnec (Czechy) - górnicza kapliczka pw. Serca Jezusowego nad wejściem do sztolni "Ziemia Obiecana"

Niedzielne popołudnie przeznaczam na rajd górski. Może słowo "rajd" jest trochę na wyrost, nasza wycieczka bardziej przypomina spacer leśną ścieżką, biegnącą wzdłuż czerwonego szlaku z miasteczka Horní Blatná na szczyt góry Blatenský Vrch. Miejsce wybrałem nieprzypadkowo, bowiem po drodze można zobaczyć dwa znaczące dla górniczego regionu obiekty. Pierwszy z nich to Blatenský Vodní Příkop, wykopany w połowie XVI wieku prawie 13-kilometrowy ciąg wodny, niezwykle potrzebny przy wydobyciu i przeróbce rud metali. Rów o kamiennym dnie i wzmocnionych deskami brzegach w trudnych górskich warunkach był odpowiednio zabezpieczany przed kaprysami pogody - wokół niego sadzono świerki, a zimą odkryte odcinki przykrywano gałęziami:



    5. Horní Blatná (Czechy) - Blatenský Vodní Příkop, fragment górniczego wodociągu

Mniej więcej w połowie drogi na szczyt naszym oczom ukazują się Wilcze Doły (Vlčí Jámy), pozostałości po dawnych kopalniach rud cyny. Przestrzeń pomiędzy skałami powstała na skutek zawalenia się stropów podziemnych komór, drążonych prymitywnymi metodami od średniowiecza. Zagłębienie ma ponad 120 metrów długości, około 14 metrów szerokości i do 20 metrów głębokości:



    6. Horní Blatná (Czechy) - Wilcze Doły, rozpadlina między skałami powstała po zawaleniu się dawnych kopalń cyny

W miasteczku Abertamy, gdzie zarezerwowaliśmy noclegi, również znajduje się jeden z obiektów wpisanych na Listę UNESCO. To sztolnia "Christof", należąca niegdyś do ogromnego kompleksu kopalni cyny "Mauritius", funkcjonującej od XVI wieku do lat 40. XX stulecia. Podobno w jej podziemiach można zobaczyć prastare, ręcznie wykopane chodniki oraz ślady kruszenia skał dawną metodą nagrzewania ogniem. Niestety, sztolnię zastajemy zamkniętą na głucho...



    7. Abertamy (Czechy) - wejście do sztolni "Christof", będącej częścią dawnej kopalni cyny "Mauritius"

Ostatnie z odwiedzonych przez nas miejsc związane są z trzecim "krzykiem" Gór Kruszcowych, najnowszym, a zarazem najbardziej tragicznym wzmożonym okresie wydobywczym w historii regionu. Najpierw w Rudawach odkryto złoża uranu, następnie, już po II wojnie światowej, natrafiono na pokłady arsenu, kobaltu, niklu, wolframu i bizmutu. O ile wydobycie tych rzadkich metali było względnie bezpieczne, to zetknięcie się z radioaktywną rudą niosło pewną śmierć. Kopalnia "Svornost" w miasteczku Jáchymov, powstała w 1525 roku, początkowo znana była ze złóż srebra. Od połowy XIX wieku wydobywano w niej już prawie wyłącznie uran, a od początku XX stulecia dodatkowo promieniotwórczą wodę radonową. To właśnie stąd pochodziła badana przez Marię Skłodowską-Curie ruda, w której polska noblistka stwierdziła istnienie pierwiastka nazwanego rad. Po wojnie, w nowo powstałych tunelach rudę uranu wydobywali głównie skazani przez czechosłowacką socjalistyczną władzę wrogowie systemu z pobliskiego obozu karnego. Choć kopalnia "Svornost" działa nadal, zwiedzana przez nas sztolnia już dawno została wyłączona z eksploatacji i udostępniona turystom. Niemniej przewodnik przestrzega przed dotykaniem ścian i, nie daj Boże, wkładaniem sobie potem palców do ust...



    8. Jáchymov (Czechy) - Sztolnia nr 1 (Štola č. 1) w kopalni uranu "Svornost"
   

W latach 1951-56 w pobliskim miasteczku Ostrov działał kolejny komunistyczny obóz pracy dla więźniów politycznych. Siedmiopiętrowa wieża na terenie obozu służyła jako miejsce sortowania rudy uranu. Więźniowie byli zmuszani, bez żadnych kombinezonów ochronnych, do wciągania na najwyższe piętro wózków z radioaktywną zawartością. Następnie wysypywali rudę, która spadała przez sita na parter, gdzie inni osadzeni kruszyli bryły drewnianymi kijami i upychali w żelazne beczki. Na koniec ładunek pieczętowano, wtaczano na wagony kolejowe i wywożono do zaprzyjaźnionego Związku Radzieckiego. Podczas pracy unosiły się ogromne kłęby duszącego kurzu, wdychanego przez więźniów. Radioaktywny pył osiadał również na ubraniach, które nie były nigdy czyszczone. Przy takim poziomie promieniowania nikt nie miał szans na przeżycie obozu... Ze względu na liczbę zgonów, a także z powodu koloru cegieł z których zbudowana jest sortownia, osadzeni zaczęli nazywać ją Czerwoną Wieżą Śmierci (Rudá Věž Smrti):



    9. Ostrov (Czechy) - Czerwona Wieża Śmierci, dawna sortownia rud uranu w obozie pracy dla więźniów politycznych

Region górniczy Rudaw to specyficzny krajobraz, który został ukształtowany przez 800 lat ciągłego wydobycia metali nieżelaznych, od XII do XX wieku. Choć na początku po obu stronach gór pojawiły się odrębne kultury górnicze, z biegiem lat nastąpiła wymiana wiedzy technicznej gwarków i hutników z Saksonii i Czech. Złoża Gór Kruszcowych, eksploatowane w burzliwych dziejach historii Europy, były kluczowymi zasobami gospodarczymi, technologie ich wydobycia szły w świat i powielano je w innych kopalniach, ilość wydobywanego surowca miała znaczący wpływ na politykę, wojny i światowe rynki zbytu. W Rudawach odkryto wiele "nowych" metali, które znalazły zastosowania nie tylko w przemyśle, ale i w życiu codziennym przeciętnego obywatela. A gdy końcem XX wieku kopalnie zaprzestały działalności, miejscowa ludność wróciła do starych tradycji. To właśnie w tych stronach powstają znane na cały świat drewniane ozdoby bożonarodzeniowe: dziadki do orzechów w formie postaci ludzkich, figurki Räuchermanna wypuszczające dym z kadzidełka oraz ozdobne świeczniki Schwiboggen w kształcie piramidy, w świąteczny czas ustawiane na okiennych parapetach...


Pamiątkowy bilet do Sztolni nr 1, kopalni uranu w Jáchymovie:















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz