Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

piątek, 3 lipca 2015

Tallinn

...visit № 53...

 

...czyli: o duńskim mieście w kraju Estów...

 

Tallinn jest średniowieczny. Ze swymi murami, basztami, wiekowymi domami i wąskimi uliczkami wyłożonymi wyślizganym przez wieki brukiem robi wrażenie miasta żywcem wyciągniętego z zamierzchłej, pamiętającej czasy rycerzy przeszłości. Jeśli dodać do tego poprzebierane na średniowieczną modłę panny, które przechadzają się po Starym Mieście i zachęcają przechodniów do odwiedzenia licznych gospód przyozdobionych drewnianymi szyldami, to zupełnie ma się wrażenie, że czas w tym miejscu zatrzymał się jakieś pół wieku temu. Tylko hałaśliwe, różnokolorowe grupy turystów nijak nie pasują do tego obrazu...

Początki miasta datuje się na X wiek - wówczas na wzgórzu Toompea istniała twierdza (zwana po fińsku Lyndanise, po niemiecku Reval, po rosyjsku zaś Koływań), a u jej podnóża osada handlowa z portem, będąca jednym z punktów na szlaku wikingów prowadzącym aż do Konstantynopola. Pierwszą wzmiankę o mieście nad Bałtykiem zaznaczył w swych opisach i mapach arabski podróżnik Al-Idrizi dopiero w XII wieku. W 1219 roku wówczas jeszcze niewielka, nadmorska osada zajęta została przez wojska króla duńskiego Waldemara II, który dla obrony przed miejscowym pogańskim ludem - Estami nakazał zbudować nową twierdzę. Duńczycy wznieśli wtedy największą w tej części swoich ziem fortyfikację, z 45 basztami oraz murami liczącymi 2,5 km długości i sięgającymi 16 m wysokości. W 1230 roku do portu przybyło 200 niemieckich kupców, którzy osiedlili się obok już istniejących estońskich, skandynawskich i rosyjskich osad handlowych. W 1248 roku zwany już wtedy z niemiecka Reval otrzymał prawo lubeckie, stając się w 1285 roku pełnoprawnym członkiem Hanzy, co przyczyniło się do jego szybkiego rozwoju. W 1346 roku Estonia wraz z Revalem została wykupiona przez zakon krzyżacki, który przebudował zamek na wzgórzu Toompea. Pod koniec XVI wieku, w rezultacie zmagań czterech mocarstw w wojnach o Inflanty - Polski, Rosji, Danii i Szwecji - Reval wraz z przyległymi ziemiami przypadł tej ostatniej. Dopiero w trakcie III wojny północnej w 1710 roku, car Piotr I na czele zwycięskiego pochodu armii rosyjskiej zajął Estonię wraz z jej największym portem. W rękach Rosjan Reval pozostał aż do rozpadu Związku Radzieckiego, z małą przerwą na międzywojenną Republikę Estońską, kiedy to oficjalnie w 1918 roku zyskał miano Tallinn. Po odzyskaniu przez Estonię niepodległości został stolicą kraju, zachowując swą nazwę pochodzącą z pradawnego języka estońskiego - Taani linn, co znaczy "duńskie miasto"...

Stare Miasto składa się z dwóch części - Górnej, z zamkiem, katedrą i  estońskim parlamentem oraz Dolnej, gwarnej i hałaśliwej, z niezliczonymi kawiarenkami, gospodami, sklepikami i warsztatami lokalnych rzemieślników. Mamy szczęście, gdyż udaje nam się zdobyć noclegi w małym hoteliku na skraju Starego Miasta, tuż obok majestatycznego wzgórza Toompea. Zwiedzanie tallińskiej Starówki zaczynamy więc od wspinaczki do starego zamku, górującego nad miastem. Dawniej na Górnym Mieście zamieszkiwały głównie niemieckie rody szlacheckie, teraz w ich odrestaurowanych domach mają swe siedziby ambasady i placówki administracyjne. Od razu trafiamy na jeden z licznych punktów widokowych, z których można podziwiać panoramę Dolnego Miasta z charakterystyczną, strzelistą wieżą kościoła Św. Olafa, swego czasu najwyższą w Europie:

 

    1. Dolne Miasto widziane ze wzgórza Toompea

 

Spacerując po Górnym Mieście nie sposób pominąć gotyckiej katedry Najświętszej Marii Panny, jednej z trzech funkcjonujących do dnia dzisiejszego średniowiecznych świątyń Tallinna i zarazem pełniącej funkcję głównego estońskiego kościoła luterańskiego:

 

    2. Luterańska katedra Najświętszej Marii Panny

 

Pierwotny, drewniany kościół powstał w tym miejscu w 1219 roku, zaraz po zdobyciu kraju przez Duńczyków. W 1243 roku zbudowano na jego miejscu kamienną, gotycką świątynię. Obecny wygląd katedry jest efektem licznych przebudów i renowacji. Interesującymi elementami wnętrza są nagrobki i epitafia nagrobne z okresu od XIII do XVII wieku, pochowani są tu miedzy innymi szwedzcy książęta i arystokraci oraz rosyjscy admirałowie

Tradycyjnym wyznaniem Estończyków, pochodzącym w głównej mierze od niemieckich i szwedzkich osadników, jest protestantyzm, toteż większość obiektów sakralnych w Tallinnie należy do jego parafii. Z mniejszością rosyjską w mieście związane są natomiast cerkwie prawosławne. Na Górnym Mieście zaszczytną funkcję katedry metropolitarnej Estońskiego Kościoła Prawosławnego pełni Sobór Św. Aleksandra Newskiego:

 

     3. Sobór Metropolitarny Św. Aleksandra Newskiego

 

Został wzniesiony w latach 1893-1900  i miał być symbolem rosyjskiego panowania w Estonii, przyczynić się do upowszechniania prawosławia i w dalszej perspektywie rusyfikacji Estończyków. Władze niepodległej Estonii rozważały nawet rozbiórkę świątyni, ostatecznie jednak, po protestach prawosławnych mieszkańców kraju, zgodzono się na jego dalsze funkcjonowanie. W okresie radzieckim powstała "wspaniała" koncepcja przebudowy soboru na planetarium, na szczęście nie zrealizowana...

Zupełnie inne w charakterze jest Dolne Miasto - tętniące życiem, z knajpkami i sklepikami w zaaranżowanych wnętrzach starych kamienic i baszt. Głównym jego miejscem jest Plac Ratuszowy (Raekoja Plats) - tu zbiegają się wszystkie średniowieczne uliczki miasta. W bocznej części placu usytuowany jest pochodzący z XIV wieku Ratusz, uważany za najstarszy zachowany tego typu obiekt w północnej Europie:

 

    4. Średniowieczny Ratusz na Raekoja Plats 

 

Z jednej strony ponad dach Ratusza wzbija się smukła wieżyczka, na szczycie której stoi strzegący miasta metalowy Stary Tomasz (Vana Toomas). W stylowej gospodzie pod podcieniami Ratusza, gdzie zamiast żarówek palą się świece w kandelabrach, ubrana w strój z epoki karczmarka sprzeda nam za 4 monety (czyli 4 euro) miskę zupy z łosia i lokalne piwo, zaczerpnięte chochlą wprost z pękatej beczki do drewnianego kufla...

Charakterystycznymi budowlami związanymi trwale ze Starym Miastem są baszty, będące niegdyś elementami potężnych fortyfikacji miejskich. Wszystkie mają swoje nazwy, a jedną z najbardziej znanych jest baszta Kiek in de Kök, wzniesiona w 1475 roku:

 

     5. Baszta Kiek in de Kök (w głębi) oraz baszta Wieża Dziewicza (Neitsitorn)

 

Nazwa Kiek in de Kök w języku dolnoniemieckim znaczy "Zerknij do Kuchni", a wzięła się stąd, że przy jej prawie 50-metrowej wysokości stojący na szczycie strażnicy sięgali wzrokiem aż do zaplecza (czyli kuchni) oblegającej miasto armii nieprzyjaciela. Natomiast nazwa Wieży Dziewiczej wiąże się z legendą, mówiącą o przetrzymywaniu w jej murach krnąbrnych dziewczyn z możnych rodów, które nie chciały podporządkować się woli rodziców i wyjść za mąż za wyswatanego przez rodzinę, często nieznajomego mężczyznę. Tyle legenda, faktem natomiast jest, że w średniowieczu była więzieniem dla lokalnych prostytutek, które z dziewictwem miały raczej mało wspólnego...

Kolejną znaną basztą, i to z polskim akcentem, jest wybudowana w XVI wieku Gruba Małgorzata (Paks Margareeta), stojąca po sąsiedzku z wychodzącą w stronę morza Bramą Morską:

 

     6. Baszta Gruba Małgorzata i Brama Morska

 

Wieża ma 25 metrów średnicy, 20 metrów wysokości, a jej mury są w niektórych miejscach grube na 5 metrów. Pochodzenie nazwy nie jest do końca jasne - być może wiąże się z jednym z wielkich dział umieszczonych niegdyś w wieży, inna wersja mówi zaś o kucharce imieniem Margareeta, która niegdyś w niej pracowała i znana była ze swej mało filigranowej postury... W Bramie Morskiej nieopodal Grubej Małgorzaty wisi tablica pamiątkowa w języku polskim, upamiętniająca brawurową ucieczkę z portu w Tallinnie internowanego polskiego okrętu podwodnego ORP "Orzeł", we wrześniu 1939 roku.

Wracamy z Margitą w wąskie uliczki Starego Miasta. Niespiesznie spacerując po średniowiecznych zaułkach natykamy się na kolejne perełki starej architektury miasta:

 

    7. Jedne z najstarszych gotyckich budynków w mieście - tzw. Trzy Siostry (Kolm öde)

 

Warte odwiedzenia są również kościoły Dolnego Miasta: XIII-wieczny gotycki kościół Św. Mikołaja (Niguliste) z potężną wieżą i dobudowanymi później kaplicami, kościół Św. Michała, zamieniony w 1716 roku na prawosławną cerkiew i wspomniany wcześniej kościół Św. Olafa zbudowany w XV wieku, którego gotycka, 159-metrowa wieża była swego czasu jedną z najwyższych budowli w Europie i na świecie. A pod numerem 11 na Placu Ratuszowym znajdziemy drzwi do najstarszej, nieprzerwanie działającej apteki w Europie - Raeapteek.

 

     8. Pasaż Świętej Katarzyny

 

Na koniec całodniowej przechadzki po tallińskiej Starówce trafiamy do Parku Hiirve, skąd rozciąga się wspaniały widok na zamek i wzgórze Toompea, z którego rozpoczęliśmy zwiedzanie miasta. Jest już dawno po 22:00, co nie przeszkadza słońcu nadal intensywnie oświetlać zamkowe mury i basztę Długi Herman (Pikk Herman) z powiewającą estońską flagą. Początkiem lipca ciemności zapadają tu dopiero grubo po północy...

 

     9. Zamek i mury Górnego Miasta na wzgórzu Toompea

 

Wracając do hoteliku natykamy się na otwarty jeszcze supermarket. Po wielu godzinach spędzonych na dreptaniu uliczkami Starówki, z chęcią przyjmuję świtający w głowie pomysł wieczornego przepłukania gardła paroma miejscowymi piwami. Podczas gdy Margita wybiera coś na jutrzejsze śniadanie, ja po krótkiej chwili namysłu, w myśl zasady "gdziekolwiek jesteś, pij piwo lokalne - ono nigdy Cię nie zawiedzie", wyjmuję z oszklonej lodówki butelkę zimniusieńkiego Saku Õlu z browaru Tallinn i nie mniej zmrożonego Alexandra z browaru w Tartu. Już prawie czuję w przełyku ich ożywczą świeżość, widzę kropelki spływające po oszronionej powierzchni butelek jadących powoli na taśmie w stronę kasjerki. Pani kasjerka, kobiecina w wieku mocno przedemerytalnym, leniwym ruchem kasuje bułki, wędlinę, odstawia najpierw jedną, potem drugą butelkę piwa na bok, po czym beznamiętnie kasuje dalej ser żółty i paczkę pierniczków o różnych nadzieniach. Na moje rozpaczliwe spojrzenie w kierunku odłożonych butelek bez słowa wskazuje na sklepowy zegar. Jest 22:40 - a po dziesiątej wieczorem nie kupisz, spragniony człowieku, żadnego alkoholu w caluśkiej Estonii. Zakaz i tyle... Więc na koniec porada - zaopatrz się, Drogi Turysto, w piwo przed 22:00, bo inaczej moim przykładem będziesz pił wieczorem wodę, jak zwierzę...

 

 

 

 

 

 

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz