Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

czwartek, 22 marca 2018

Essaouira

...visit № 100...

 

...czyli: o Mieście Wiatrów...

 

Biel i kobalt. W Essaouira to te kolory najpierw uderzają w oczy. Zaraz potem wiatr i wrzaski tysięcy mew wdzierają się w uszy. A gdy wszystko to wymiesza się w głowie, przychodzi zachwyt. Bo to miejsce, które zachwyca, przyciąga i oszałamia

Essaouira (będę tak ją nazywał, z francuska, polska nazwa As-Suwajra jest dla mnie nie do przełknięcia) pojawiła się na mapie w 1506 roku, gdy Portugalczycy wznieśli tu fortecę Castelo Real de Mogador. Obok fortecy powstał port, wokół portu rozbudowało się miasto. Coraz więcej statków handlowych z Europy zaczęło zawijać do Essaouira, ściągali tu licznie kupcy żydowscy i brytyjscy, osiedlali się Portugalczycy i Francuzi, przybywali Arabowie i Berberowie z pobliskich osiedli. Gnawa, potomkowie niewolników sprowadzonych tu do pracy na plantacjach trzciny cukrowej, wnieśli do społeczności miasta afrykańską egzotykę. Czasy zależności od Francji, jak również okres po odzyskaniu niepodległości przez Maroko, nie należały do najlepszych w historii miasta. Obecnie Essaouira, głównie za sprawą turystyki, podnosi się z kryzysu, a dzięki prężnie działającemu portowi odradza się też handlowy charakter miasta. Zjeżdża tu artystyczna bohema, szeroka plaża przyciąga amatorów kąpieli i opalania, forteca i wąskie uliczki medyny są rajem dla turystów z aparatami fotograficznymi. Niestety, miejscowi niechętnie pozują do zdjęć, wręcz zakrywają twarze i grożą pięściami na widok wycelowanych w siebie obiektywów. Nie należy im się dziwić, wszak są obiektami tysięcy zdjęć dziennie, a sami fotografujący dla dobrego ujęcia potrafią przekroczyć wszelkie granice i zakazy. Coś o tym wiem, sam robię zdjęcia ;)

Wycieczkę po Essaouira zaczynamy od portu. To tu bije serce miasta. Kobaltowoniebieskie łodzie wracają z połowu. Miejscowi rybacy rozpoczynają patroszenie ryb - to czas uczty dla rozwrzeszczanych mew i wszędobylskich kotów. 

 

     1. Port z charakterystycznymi łódkami


Obok portu wznosi się bastion twierdzy pozostałej po Portugalczykach. Najeżona działami Sqala du Port, znana z marokańskich pocztówek, zachęca do wejścia:

 

    2. Sqala du Port - fragment portugalskiej cytadeli

 

Za 10 dirhamów (około 3,70 zł) można wejść na szczyt. I tu dopiero dochodzi do mnie, dlaczego Essaouira jest nazywana Wietrznym Miastem. Wiatr od oceanu jest tak mocny, że trzeba naprawdę szeroko rozstawić nogi, by utrzymać pion i zrobić zdjęcie. A jest co fotografować


    3. Ze szczytu Sqala du Port roztacza się wspaniały widok na medynę


Długo nie da się tu wytrzymać. Od wiatru zaczyna huczeć w głowie. Z ulgą wracamy do spokojnego portu i przez bramę Morską wkraczamy do medyny. Jest przed południem, jeszcze nie widać przewalających się grup turystów z całego świata.

 

    4. Brama portowa - wejście do medyny

 

Medyna jest biało-niebieska. Odrapane, naznaczone zębem czasu białe fasady domów silnie kontrastują z błękitnymi odrzwiami i okiennicami. Ruch jeszcze niewielki, nie ma tłumów. A do tego ten kolor marokańskiego nieba:

 

    5. Uliczka w medynie 

 

Uliczka prowadzi prosto do meczetu. W porównaniu do innych marokańskich medyn, ta w Essaouira nie należy do wielkich. Trudno tu się zgubić, każdy Marokańczyk chętnie wskaże drogę. 

 

    6. Meczet Ben Youssuf w medynie

 

Zaraz za meczetem zaczyna się suk. Jak port uchodzi za serce miasta, tak targowisko jest jego kręgosłupem. Ruch zdecydowanie większy, choć nadal częściej mijamy tubylców niż turystów. Margita korzysta z okazji i po obowiązkowym targowaniu się zostaje szczęśliwą posiadaczką wyszywanej bluzeczki, oczywiście w biało-niebieskich kolorach. Im dalej w targowisko, tym mniej stoisk z pamiątkami. Ubrania, skórzane torby, biżuteria i olejki arganowe stopniowo ustępują miejsca warzywom, pomarańczom, daktylom i różnokolorowym przyprawom usypanym w fantazyjne stosy.

 

    7. Suk, czyli sprzedawcy pieczywa, warzyw i wszelakiego dobra

 

Medyna pełna jest kotów. Tam, gdzie jest ich najwięcej, musi być targ rybny. Specyficzny zapach nieomylnie prowadzi nas wprost między stoiska zapełnione tym wszystkim, co udało się wyciągnąć rankiem z oceanu: 

 

    8. Atlas ichtiologiczny i stoisko rybne w jednym

 

Charakterystycznym punktem medyny jest wieża zegarowa, pozostałość po francuskiej obecności w Essaouira:

 

    9. Wieża zegarowa Magana, wkomponowana w mury medyny

 

Jest już po południu, coraz więcej zwiedzających przemierza uliczki medyny. Sklepiki z pamiątkami otwarły już na dobre swe podwoje, kafejki zapełniają się amatorami kawy i marokańskiej miętowej herbaty. Gwar rozmów i nawoływania sklepikarzy zagłuszają zupełnie krzyk mew znad portu, niebieskie drzwi poznikały za kolorowymi kocami, torebkami i ubraniami. Miasto pokazuje swoje drugie oblicze, hałaśliwe i komercyjne. Wcale nas już nie dziwi, dlaczego Essaouira jest tak popularna wśród turystów. Ma w sobie coś z Europy i coś z czarnej Afryki. Są białe kolonialne budynki, portugalska twierdza, muzułmańskie meczety i suki. Wszystko to razem tworzy niepowtarzalny klimat. Choć na nas zdecydowanie większe wrażenie zrobiła Essaouira poranna, magiczna, biało-kobaltowa, pusta jeszcze, z portem jakby żywcem wyciągniętym z minionych wieków...

 

Pamiątkowy bilet:  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

8 komentarzy:

  1. I can't understand what is written here but let me sadly say that I missed Essaouira this time during my visit to Morocco. Hope there will be a chance in the future!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Above, the Google translator is on the right. He will translate something :) And I miss the Essaouira too...

      Usuń
  2. I can't wait to visit this when I am in Morocco! Thanks for the information!

    OdpowiedzUsuń
  3. I love the history told via the architecture in this city. Beautiful pics. Thanks for sharing.

    OdpowiedzUsuń
  4. I had the chance to visit Essaouira last year during my visit to Morocco. I absolutely loved this city. It's such a nice contrast to Marrakesh and even the Sahara. It's a beautiful city and the perfect place for a two day trip after visiting Marrakesh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I had the same impression you write about. I would like to visit this city again. Thank you and best regards from Poland!

      Usuń