Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w New Delhi w lipcu 2024 - Lista obejmuje 1226 obiektów (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

piątek, 16 września 2022

Cerkwie Iwanowo

...visit № 230...



...czyli: o czcigodnym mnichu i jego bułgarskim dziele...

Joachim przyszedł na świat pod koniec XII wieku gdzieś na bułgarskiej ziemi. Jak chcą jego biografowie, już w młodości oddał się Bogu, gdy "zobaczył oszustwa tego świata". Osiedlił się w jednym z klasztorów na świętej greckiej Górze Athos, gdzie dnie całe spędzał na nieustannych modlitwach, poście i czuwaniu. Wnet zasłynął w bractwie monastycznym jako surowy asceta o niezwykłej charyzmie i godnym podziwu zapale trwania w uczynkach podobających się Bogu. Po wielu latach spędzonych na Świętej Górze, czy to z tęsknoty, czy też za podszeptem sił niebiańskich, postanowił powrócić do ojczystej Bułgarii. Wybrał miejsce nieopodal Dunaju, pośród malowniczych i dzikich skał, gdzie już wcześniej szukali schronienia świątobliwi mnisi i pustelnicy. Wraz z trzema akolitami wyrył w miękkim wapieniu małą cerkiewkę, by z dala od ludzi pokornie i czcigodnie chwalić imię Pańskie. Nie dane mu było jednak w spokoju dotrwać w odosobnieniu do końca swych dni...
Wieść o skromnym i uduchowionym ascecie rozniosła się po kraju. Pewnego dnia Roku Pańskiego 1218 odwiedził go sam wielki car Iwan Asen II, władca Drugiego Państwa Bułgarskiego, które zaistniało po udanym zbrojnym powstaniu i zrzuceniu po prawie dwóch wiekach jarzma Bizancjum. Z relacji ówczesnych kronikarzy wynika, że pomiędzy carem a mnichem od pierwszego spotkania powstał niezwykły emocjonalny związek. Nie wiadomo jak mocno uzdrowiony duchowo władca opuścił celę Joachima, faktem jest, że zostawił w swej hojności całkiem spory mieszek złota. Wnet zatrudniono robotników, którzy poczęli ryć w okolicznych skałach cały sakralny kompleks - klasztor, cerkwie, kaplice, pustelnie i cele dla mnichów. Wkrótce w dzikich dotąd ostępach nad rzeką Rusenski Łom powstało całkiem spore centrum duchowe, ściągające świętych mężów z całych Bałkanów. Gdy w 1235 roku carowi Iwanowi Asenowi II udało się wywalczyć niepodległość również dla bułgarskiego kościoła, kandydat na patriarchę w stołecznym Welikim Tyrnowie mógł być tylko jeden - czcigodny ojciec Joachim...
Pierwszy arcybiskup Tyrnowa okazał godną najwyższej pochwały gorliwość w wypełnianiu swej posługi. Znów za kronikarzami należy podać, iż wręcz "oświecił całą bułgarską ziemię". Odnosił sukcesy nie tylko na niwie duszpasterskiej, ale także literackiej. Opiekował się sierotami, pomagał ubogim, wyjednywał u cara zaniechania kary śmierci dla więźniów i jeńców. Nigdy też nie zapomniał o swych skalnych cerkwiach koło Iwanowa, nawiedzając często żyjących tam nadal współbraci. A klasztor świętego Archanioła Michała kwitł w najlepsze - w apogeum rozwoju nad Rusenskim Łomem istniało około 40 skalnych cerkwi oraz 300 innych budowli sakralnych! Niestety, ledwo niewielki ułamek założonego przez ojca Joachima kompleksu dotrwał do dnia dzisiejszego...
Wieś Iwanowo leży około 20 kilometrów na południe od obwodowego naddunajskiego miasta Ruse. Już za rogatkami i ostatnimi domami droga zaczyna wić się pomiędzy stromymi skałkami wyrastającymi zza korony lasu. Po półgodzinnej jeździe jestem z Margitą na parkingu, w szerokim zakolu rzeki Rusenski Łom, która przez tysiąclecia wyżłobiła w okolicznym masywie głęboką dolinę. Naszym celem jest cerkiew Najświętszej Bogurodzicy - najlepiej zachowana świątynia dawnego zespołu klasztornego, do której pierwotne wejście widnieje nadal w skalnej ścianie na wysokości 38 metrów:



    1. Skała z pierwotnym otworem wejściowym do cerkwi Najświętszej Bogurodzicy

Niegdyś mnisi, chcąc opuścić cerkiew, rozwijali długą linową drabinkę, po której ostrożnie schodzili w dół. Po załatwieniu swych nielicznych spraw ze światem zewnętrznym na powrót mozolnie wspinali się do wejścia, po czym po prostu zwijali drabinkę i w świętym spokoju wracali do modlitw i medytacji. Dziś, co oczywiste, nikt z licznych turystów odwiedzających świątynię nie zostaje zmuszany do takich karkołomnych wyczynów. Wytyczono nową trasę, nieco okrężną, do pokonania w 15-20 minut, prowadzącą szlakiem przez zalesione wzgórze i skalną grań, a kończącą się otworem niegdyś wykutym w skale przez francuskich naukowców badających cerkwie:



    2. Wykute w skale przez naukowców bardziej dostępne wejście do cerkwi Najświętszej Bogurodzicy

Dlaczego wybieram akurat cerkiew Najświętszej Bogurodzicy? Bo tylko ona zachowała się w najlepszym stanie. W czasach późnego średniowiecza zespół klasztorny ojca Joachima został podniesiony do rangi patriarchatu i stał się w XIV wieku najważniejszym w Bułgarii ośrodkiem rozwoju hezychazmu - bizantyńskiego nurtu mistycznego, głoszącego wyrzeczenie się wszelkich namiętności i zjednoczenie z Bogiem jedynie poprzez modlitwę i cnotliwy żywot. Klasztor utrzymywał także bliskie kontakty z bułgarską stolicą w Weliko Tyrnowo. Podbój Bałkanów przez Imperium Osmańskie co prawda nie spowodował nagłego upadku monasteru, jednak znacząco przyczynił się do stopniowej utraty jego znaczenia. Cele były zamieszkane przez mnichów do XVII wieku. Potem kompleks sakralny popadł w zapomnienie, a co za tym idzie, w niemal całkowite zniszczenie na skutek działalności zarówno tureckiego okupanta, jak i erozyjnej siły rzeki Rusenski Łom. Na początku XX wieku zawaliła się główna cerkiew klasztoru świętego Michała Archanioła, ledwo udało się ocalić jej malowidła sufitowe i przenieść na nowe miejsce. Podobny los spotkał kościół pod wezwaniem świętej Teodory. Jedynie cerkiew Najświętszej Bogurodzicy przetrwała w stanie nadzwyczaj dobrym, i dziś, pieczołowicie odrestaurowana i zabezpieczona, została udostępniona zwiedzającym:



    3. Naos cerkwi Najświętszej Bogurodzicy

Cerkiew Najświętszej Bogurodzicy składa się z trzech pomieszczeń: obszernego naosu, czyli centralnego sanktuarium świątyni, odpowiednika nawy w katolickich kościołach, narteksu (przedsionka) oraz bocznej kaplicy, prawdopodobnie pełniącej niegdyś rolę baptysterium. Wszystkie ściany i sklepienia trzech sal pokryto w średniowieczu misternymi freskami. Niestety, nie zachowały się imiona dawnych artystów tworzących te dzieła, stanowią one jednak szczyt bułgarskiego malarstwa sakralnego i są jednym z najcenniejszych przykładów sztuki z okresu Paleologów - ostatniej dynastii władającej Cesarstwem Bizantyjskim:



    4. Postacie świętych zdobiące ściany naosu cerkwi - pierwszy z lewej bułgarski car Iwan Aleksander, jeden z darczyńców zespołu klasztornego


    5. Freski na ścianie oddzielającej naos od kaplicy

Najcenniejsze freski ostały się na suficie naosu i narteksu (przedsionka) świątyni. Średniowieczni artyści przedstawili tu w niezwykle realistyczny sposób sceny z Nowego Testamentu: Wjazd do Jerozolimy, Ostatnią Wieczerzę, Zdradę i powieszenie się Judasza, Zaparcie się św. Piotra czy Sąd Chrystusa przed Piłatem. Freski datowane na XII i XIII wiek mają niezwykle łagodne i pastelowe barwy. Stanowią wyraźne odejście od kanonów bizantyńskiej ikonografii - bliżej im do ekspresyjnej sztuki hellenistycznej czy wręcz renesansu, biorąc pod uwagę użyte w kompozycjach pejzaże, tła architektoniczne, układ postaci czy swobodne przedstawienie nagości:



    6. Freski sufitowe w naosie świątyni...


    7. ...oraz w przedsionku, przedstawiające sceny z Nowego Testamentu

Zastanawiające jest, że większość twarzy postaci na malowidłach jest rozmazana. Z podobnym przypadkiem zetknęliśmy się przy okazji zwiedzania malowanych cerkwi w Serbii i Kosowie. Tam też twarze świętych były wydrapane. Przewodnik w którejś ze świątyń wytłumaczył nam wówczas, że było to celowe działanie tureckich żołdaków. Niewykluczone, że proceder wymazywania twarzy na freskach w Iwanowie również należy zawdzięczać osmańskiemu najeźdźcy. 



    8. Freski w kaplicy bocznej z postaciami pierwszych prawosławnych świętych i męczenników


    9. Uwiecznieni w niszy okiennej apostołowie Słowian - święci Cyryl i Metody

Rozległe kompleksy klasztorne powstawały w stromych brzegach rzeki Rusenski Łom w okresie od czasów Drugiego Państwa Bułgarskiego (1187-1396) do najazdu Imperium Osmańskiego. Kilka ocalałych obiektów pochodzących z XIII i XIV wieku, potwierdza unikatową wartość tego niezwykłego historycznego zespołu, z bogactwem dobrze zachowanych fresków, różnorodnością kaplic, kościołów i cel oraz oryginalnymi rozwiązaniami architektonicznymi - a wszystko to w przepięknym otoczeniu dzikiej przyrody. Dzieło ojca Joachima przetrwało stulecia, choć tylko w niewielkim fragmencie. Świątobliwy mąż przez 19 lat pełnił posługę sprawiedliwego i cnotliwego patriarchy. Odchodząc do Stwórcy 18 stycznia 1246 roku wierzył głęboko, że to przez jego modlitwy Bóg pomógł ustanowić królestwo bułgarskie. Wkrótce po śmierci został ogłoszony świętym i pozostał w pamięci pokoleń nie tylko jako pierwszy słowiański patriarcha Weliko Tyrnowo i założyciel wykutego w skale klasztoru nieopodal Iwanowa, ale przede wszystkim jako pobożny, skromny i dobrotliwy człowiek...









 



czwartek, 15 września 2022

Jeździec z Madary

...visit № 227...



...czyli: o bułgarskim symbolu narodowym...

Stara lub też Wielka Bułgaria leżała niegdyś w zupełnie innym miejscu niż dzisiejsze europejskie państwo o tej nazwie. Ziemie zamieszkane przez Protobułgarów - koczowniczy lud pochodzenia huńskiego - rozciągały się pomiędzy V a VII wiekiem na północ od Morza Czarnego i Kaukazu, obejmując bezkresne stepy eurazjatyckie okolone wstęgami Dniestru, Wołgi i Kubania. Nękani przez sąsiednie wojownicze plemiona, rozproszeni Protobułgarzy zjednoczyli się w pierwszej połowie VII stulecia, a chan Orchan z rodu Dulo został z honorami przyjęty w Konstantynopolu przez cesarza Herakliusza, po czym już ochrzczony powrócił na swe stepy jako sprzymierzeniec Cesarstwa Bizantyjskiego. Następcą Orchana i twórcą największej potęgi Wielkiej Bułgarii został jego bratanek Kubrat - wtedy podległe mu państwo utrzymywało kontakty nie tylko z okolicznymi ludami, ale również z dalekimi krainami Chorezmu, Sogdiany, Persji i samego Bizancjum. Niestety, po śmierci Kubrata mocarstwo Protobułgarów rozpadło się w pył około 660 roku pod uderzeniem wojowniczych Chazarów. Pięciu synów zmarłego chana wybrało różne drogi - najstarszy Batbajan pozostał na ziemi przodków i przyjął zwierzchnictwo chazarskich najeźdźców. Kotrag uszedł w górę Donu i tam, na terenie dzisiejszego Tatarstanu, założył państwo zwane Bułgarią Kamską. Kuber przeszedł przez Karpaty i osiedlił się w Panonii jako poddany kagana Awarów. Czwarty Altsek dotarł ze swym plemieniem aż do Italii i osiadł w pobliżu Rawenny, uznając całkowicie władzę cesarza bizantyjskiego. Ostatni zaś, zwany Asparuch (bułg. Isperih), zapisał się złotymi zgłoskami w historii. Na czele 50 tysięcy Protobułgarów obszedł od zachodu Morze Czarne, przekroczył Dunaj i wtargnął na tereny dawnego państwa starożytnych Traków, czyli dzisiejszej Bułgarii. Zastał tu już napływające z północy słowiańskie plemiona Siewierców i Siedmiu Rodów. Oraz armię cesarza bizantyjskiego Konstantyna IV, zaniepokojonego pochodem przez Bałkany tak wielkiego ludu. Asparuch najpierw zbrojnie rozbił wojska Konstantynopola, potem pokojowo podporządkował sobie znacznie liczniejszą ludność słowiańską, na koniec podjął decyzję, że właśnie tutaj będzie nowa ojczyzna jego poddanych. Protobułgarzy stosunkowo szybko, bo w przeciągu zaledwie dwóch stuleci, zupełnie się zeslawizowali - część starych rodów wyginęła w czasie walk wewnętrznych o władzę, reszta stopniowo wymieszała się z wcześniej osiadłymi na Bałkanach Słowianami, całkowicie przejmując ich wzorce i wiarę, jednocześnie porzucając na zawsze turecki język swych przodków... Pozostała po nich nazwa Bułgaria, szereg terminów dotyczących władzy, organizacja struktur państwa oraz silne elementy azjatyckie w kulturze i sztuce. I tu właśnie dochodzimy do sedna sprawy, czyli słynnego Jeźdźca z Madary, w wykonaniu którego z największym prawdopodobieństwem maczał palce syn wielkiego Asparucha - chan Terweł...
W europejskiej sztuce czasów antycznych i średniowiecznych nie było nigdy zwyczaju tworzenia monumentalnych reliefów naskalnych, znanych z irańskich (czy szerzej: środkowoazjatyckich) tradycji artystycznych. Dlatego powstanie Jeźdźca z Madary, datowane na przełom VII i VIII wieku, wiąże się ze sztuką przybyłych z czarnomorskich stepów Protobułgarów. Płaskorzeźba wykuta w pionowej skale na wysokości 23 metrów od podnóża 100-metrowego urwiska, znajduje się w pobliżu wsi Madara we wschodniej Bułgarii, około 17 kilometrów od obwodowego Szumenu. To jedyny tego rodzaju zabytek w Europie...



    1. Widok z parkingu na 100-metrowy masyw skalny w pobliżu wsi Madara

Gdy wysiadam z samochodu wraz z Margitą na skromnym parkingu przyklejonym do wąskiej asfaltówki, wystający zza drzew masyw skalny niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle podobnych formacji, mijanych po drodze. By ujrzeć najznakomitszy zabytek wczesnobułgarskiej sztuki średniowiecznej i symbol współczesnej Bułgarii, trzeba najpierw wnieść stosowną opłatę w niewielkiej budce mieniącej się kasą biletową, po czym podjąć mozolną wspinaczkę długimi i stromymi schodami. 



    2. Schody wiodące do skalnego reliefu

Na szczycie schodów korona drzew nad naszymi głowami rzednie i oczom ukazuje się masyw w całej okazałości, z centralnie umiejscowioną płaskorzeźbą. Naukowcy obecnie datują powstanie reliefu na początek VIII wieku i panowanie chana Terweła (lata 701-721), syna wielkiego Asparucha. 



    3. Widok ogólny masywu...


    4. ...z wczesnobułgarską płaskorzeźbą wykutą w jego pionowej ścianie

Wymiary reliefu to 2,6 metra wysokości i 3,1 metra szerokości u podstawy. Przedstawia człowieka na koniu, lwa, psa, orła oraz napisy w języku greckim. Niemal naturalnej wielkości jeździec, dosiadający rumaka i odziany w płaszcz sięgający kolan, zwrócony jest w prawą stronę. Lewą ręką trzyma wodze, w prawej natomiast dzierży krótką włócznię, którą przeszywa lwa leżącego pod przednimi kopytami konia. O protobułgarskim pochodzeniu płaskorzeźby zdaje się świadczyć charakterystyczny grzbiet kaukaskiego siodła, wynalezione w Azji strzemię wspomagające wsiadanie na konia oraz futerał na łuk przewieszony przez plecy wojownika. Na drzewcu dzidy wbitej w lwa widać sztandar, za wierzchowcem biegnie pies myśliwski. Z prawej strony, powyżej końskiego łba przedstawiony jest orzeł z rozpostartymi skrzydłami, obecnie prawie niewidoczny z powodu erozji podłoża skalnego:



    5. Jeździec na wierzchowcu, lew, pies i prawie całkowicie zatarty orzeł - widok z przodu...


    6. ...od prawej strony...


    7. ...oraz od podnóża urwiska

Płaskorzeźba ukazuje triumfującego władcę - prawdopodobnie samego chana Terweła - i jest dziś postrzegana jako symbol potęgi Pierwszego Państwa Bułgarskiego. Może zawierać odniesienia do wizerunku Tengri, najważniejszego boga Protobułgarów, przedstawianego jako uzbrojonego wojownika na koniu. Ciekawostką jest, że również zamieszkujący wcześniej te tereny antyczni Trakowie czcili Herosa - bóstwo dosiadające rumaka i zabijające włócznią bestię! Możliwe jest zatem, że Jeździec ma znacznie starsze pochodzenie i został tylko odpowiednio przystosowany do nowego, protobułgarskiego wyobrażenia... Wokół postaci Jeźdźca wyryte są inskrypcje w języku greckim. Te nie pozostawiają już wątpliwości co do daty powstania, bowiem mówią o wydarzeniach politycznych i kulturalnych w stosunkach pomiędzy Bułgarią a Bizancjum od roku 705 aż do IX wieku i wymieniają kolejnych władców: cesarza Justyniana II oraz chanów Terweła, Kormisosza i Omurtaga. Ponadto chan Omurtag stworzył na tarasie pod skałą wielki kompleks kultowy obejmujący pałac, budynki mieszkalne, sanktuarium i kaplice, w których, za nic sobie mając naciski chrześcijańskiego Bizancjum, nadal oddawał cześć niebiańskiemu Tengri. Pozostałości tego zespołu odkryto w latach 1924-35.



    8. Artefakty odnalezione w pobliżu reliefu podczas prac archeologicznych, wystawione w miejscowym Muzeum

Jeździec z Madary to wyjątkowe dzieło sztuki, nie mające odpowiednika w Europie, powstałe w pierwszych latach formowania się państwa bułgarskiego na początku VIII wieku. Oprócz tego, że umieszczono go na prestiżowej Liście UNESCO, figuruje również wśród Stu Narodowych Obiektów Bułgarii, a w dniu 29 czerwca 2008 roku, po ogólnokrajowym głosowaniu, został wybrany światowym symbolem tego państwa. Aktualnie Jeździec z Madary widnieje na rewersie obiegowych stotinek. Żaden Bułgar nie wyobraża sobie nawet, by w przyszłości ten symbol nie zdobił monet euro bitych w jego kraju po zmianie waluty na ogólnoeuropejską...



    9. Wizerunek Jeźdźca z Madary na rewersie bułgarskich stotinek

Paradoksalnie narodowy symbol Bułgarów może kiedyś zniknąć! Ze względu na niepewną stabilność piaskowca, w którym został wykuty, relief ma poważny problem związany z konserwacją. Połączenie wiatru oraz spływu wód powierzchniowych z ulewnych deszczy i topniejącego śniegu wraz z biologicznymi czynnikami i zanieczyszczeniem powietrza powoduje postępującą erozję skały. Zabytek był już przedmiotem licznych badań archeologicznych, geodezyjnych, hydrologicznych, geologicznych, sejsmograficznych, fizykochemicznych, a ostatnio nawet mikrobiologicznych. Wszystkie te wysiłki badawcze zostały wciągnięte do bazy danych, po czym w 2007 roku przedstawiono międzynarodowy projekt poszukiwania rozwiązań dla ochrony płaskorzeźby. Aktualnie oczekuje się na jego ocenę. Już przeszło 15 lat. Cóż, Bałkany przyzwyczaiły nas do faktu, że czas płynie tu swym odwiecznym, niezbyt wartkim strumieniem...


Pamiątkowy paragon:











poniedziałek, 12 września 2022

Meczet Selimiye

...visit № 226...



...czyli: o mistrzu-architekcie, sułtanie-opoju i ich wspólnym projekcie...

Gdy w 1566 roku umierał sułtan Sulejman Wspaniały, Imperium Osmańskie osiągnęło szczyt swej potęgi. Z krwawych walk sukcesyjnych jako jedyny z jego synów ocalał tylko Selim II, obejmując tron w Konstantynopolu. Niestety, nie wdał się w wielkiego ojca - pozbawiony zdolności militarnych i talentów politycznych sprawowanie władzy powierzył ministrom i wielkiemu wezyrowi. Sam zaś opuścił sułtański pałac i zamieszkał w dawnej stolicy Imperium - Adrianopolu (dzisiejsze Edirne), gdzie oddawał się swym ulubionym rozrywkom: orgiom połączonym ze spożywaniem napojów alkoholowych w ilościach mało rozsądnych. Potomni zresztą nadali mu odpowiedni przydomek Sarhoş Selim, czyli Selim Pijak. Pewnego razu we śnie ukazał mu się sam prorok Mahomet i kazał zbudować w ramach pokuty meczet w Adrianopolu, wskazując nawet dokładną lokalizację. Być może właśnie dlatego jedno z największych dzieł architektury osmańskiej stanęło nie w stolicy, ale na trochę zapomnianej już prowincji. Historycy wskazują jeszcze inne przyczyny - mogło chodzić o umocnienie wpływów Imperium na zachodniej granicy, brak godnego miejsca w Stambule, gdzie stały już meczety Hagia Sophia, Beyazid, Sulejmana czy Fatih, albo po prostu przeważyły osobiste preferencje sułtana mieszkającego tu na stałe. Gdy tylko Selim II przetrzeźwiał nieco, kazał wezwać architekta Sinana, najwybitniejszego mistrza w świecie Orientu, twórcy prawie 400 budowli rozsianych od Mekki po Budapeszt. Mający już wówczas prawie 80 lat na karku starszy pan przyjął wyzwanie, mało tego, postanowił iż meczet w Adrianopolu będzie największym dziełem jego życia...
Projekt mistrza-architekta i sułtana-opoja rozpoczął się w 1569 roku. Postanowiono wspólnie, że na centralnym placu Edirne stanie nie tylko świątynia, ale całe külliye - rozległy kompleks religijno-charytatywny, choć składający się z usytuowanych wokół meczetu medres, kuchni, piekarni, szpitali, łaźni i hal targowych, to zarządzany jako jedna instytucja. Rozochocony Sinan, mając do dyspozycji nieograniczone środki finansowe, dał upust swej wyobraźni i stworzył monumentalne dzieło ukazujące potęgę islamu i chwalące imię Allaha, mające w jego mniemaniu przyćmić wszystkie inne budowle tego świata. Czy mu wyszło, trudno ocenić. Zdecydowanie większe tłumy turystów ciągnące dziś do Stambułu mogą temu przeczyć, jednak kompleks górujący nad Edirne swą harmonijną ekspresją na pewno potrafi zachwycić. Żeby jeszcze był w całości dostępny do zwiedzania...
Już przed wyprawą do Bułgarii miałem w planach jeden dzień poświęcić na wizytę w Turcji i zobaczenie kompleksu meczetu Selimiye, gdyż Edirne leży tylko kilkanaście kilometrów od granicy. Szperając po internecie co rusz natykałem się na informacje, że obecnie świątynia jest w remoncie i wewnątrz nie widać nic prócz porozwieszanych zasłon pomiędzy siatką stalowych rurek i desek. No cóż, myślałem wtedy, przynajmniej nacieszę oko widokiem zewnętrznym. Jakież było moje przygnębienie, gdy już z daleka ogromny gmach meczetu pojawił się otulony rusztowaniami prawie w całości! Ale nie po to stałem na bułgarsko-tureckiej granicy prawie dwie godziny, by teraz odpuścić. Zostawiam samochód na jednym z licznych, niedrogich parkingów i wraz z Margitą wyruszam sprawdzić, czy cokolwiek uda się zobaczyć...



    1. Kompleks meczetu Selimiye w Edirne, niestety w całkowitym zewnętrznym i wewnętrznym remoncie :(

Murowany meczet zdobią ceglane łuki, podtrzymujące kopuły pokryte ołowianymi blachami. Elewacje wykonano z żółtawego piaskowca, czerwonym kamieniem obramowano okna i wyłożono geometryczne wzory w dolnych partiach gmachu. Główną salę modlitewną o wymiarach 60 x 44 metry nakrywa majestatyczna kopuła, której średnica liczy 31,3 metra. W narożnikach meczetu strzelają ku niebu cztery identyczne minarety, każdy ozdobiony trzema galeryjkami i przykryty stożkowatym hełmem. Są to najwyższe wieże w świecie islamu - wznoszą się na wysokość prawie 71 metrów! Przylegający do gmachu dziedziniec otacza kolumnada, pośrodku zaś umiejscowiono şadirvan - fontannę z białego marmuru służącą do rytualnych ablucji, nie wiedzieć czemu do dziś pozbawioną obowiązkowego baldachimu. Widzimy jej zarysy w oddali spoza barier remontowych, jednak pojawiający się nagle strażnik w miły acz stanowczy sposób rozwiewa moją nadzieję na niezauważone, choćby chwilowe wtargnięcie za ogrodzenie i zrobienie fotki...


    2. Widok meczetu Selima II od strony starego muzułmańskiego cmentarzyka

Próbujemy z Margitą dostać się do wnętrza. Po obowiązkowym pozostawieniu obuwia przed drzwiami świątyni wkradamy się nie niepokojeni przez nikogo. Tylko przez chwilę, bowiem stojąca tuż za progiem policjantka w służbowym hidżabie na włosach informuje nas, że imam jest już w świątyni i za chwilę rozpoczyna modlitwę z wiernymi, a niewierni proszeni są o opuszczenie meczetu. Gdy używam całego swego wdzięku osobistego i daru przekonywania, daje nam na penetrację wnętrza szybkie trzy minutki. To i tak za dużo, biorąc pod uwagę, że w związku z remontem wszystko jest skrzętnie pozasłaniane... I tak nie udaje nam się zobaczyć wspartego na ośmiu potężnych kolumnach bocznych przecudnego sklepienia świątyni ani centralnej sali modlitewnej z trybuną dla muezzina i lożą sułtana. Częściowo odsłonięty jest tylko mihrab - nisza w ścianie, wskazująca kierunek w którym powinni modlić się muzułmanie, czyli leżącej daleko stąd Mekki:



    3. Bogato zdobiony mihrab meczetu Selima II

Wokół mihrabu widać ciekawe rozwiązanie architektoniczne użyte przez mistrza Sinana. Okna meczetu zostały zaprojektowane tak, aby wpuszczać niewiele światła w dolnych kondygnacjach, za to górne rozświetlać ponad miarę. Zamysłem projektanta było zapewne ukazanie różnicy pomiędzy tym co ludzkie i ziemskie na dole, a tym co boskie i jasne w przestworzach. Zarówno światło przesączające się przez okna jak i blask licznych żyrandoli ukazują piękno użytych do dekoracji świątyni niezliczonych, słynnych płytek ceramicznych powstałych w mieście Íznik leżącym w zachodniej Anatolii. Z ozdobnych kafli wykonano w meczecie nie tylko wzory geometryczne i motywy roślinne, ułożono z nich całe wersety z Koranu, pokrywające całkiem sporą połać ścian wewnętrznych.



    4. Gdzie nie spojrzeć, tam ceramiczne kafle z Ízniku - tu w jednej z nisz świątyni

Obok, na prawo od mihrabu natykamy się na wspaniały minbar - kazalnicę, z której imam wygłaszał piątkowe nauki i powiadamiał o nowych prawach i nakazach. Ten w Edirne mistrz Sinan nakazał wykonać z marmuru, o bokach pokrytych misternie rzeźbionymi kamiennymi arabeskami:



    5. Misternie rzeźbiony minbar, także opleciony pajęczyną rusztowań...

Żegnamy uśmiechniętą funkcjonariuszkę i rozpoczynamy spacer wokół meczetu. Niegdyś ważną częścią kompleksu były symetrycznie rozmieszczone w południowych narożnikach placu dwie medresy - szkoła koraniczna (Dar-ül Kurra Medrese) oraz szkoła prawnicza (Dar-ül Hadis Medrese). Dziś w pierwszej mieści się Muzeum Fundacji Selimiye, w drugim Muzeum Sztuki Tureckiej i Islamskiej w Edirne. Oczywiście w obu, z powodu remontu, możemy jedynie pocałować ozdobne, pozłacane klamki...



    6. Dar-ül Kurra Medrese - dawna szkoła recytacji Koranu...


    7. ...oraz Dar-ül Hadis Medrese - dawna szkoła hadisów, znawców prawa islamskiego

Na koniec trafiamy do ulokowanej po zachodniej stronie długiej, zadaszonej hali targowej zwanej Arasta, która jest również integralną częścią całego kompleksu. Dawniej sprzedawano tu bakalie, przyprawy, owoce i warzywa, a czynsz z wynajmowanych straganów zapewniał dochód potrzebny do utrzymania świątyni. Dziś, jak przed wiekami, również kwitnie tu handel, jednak na stoiskach zamiast płodów rolnych znajdujemy podrabiane ciuchy znanych marek, pamiątki, ceramikę oraz niezliczone ilości słodkich do bólu tureckich łakoci:



    8. Arasta - zadaszona hala targowa po zachodniej stronie meczetu

Kupujemy z Margitą lokalną bakławę - nawet ona, ociekająca gęstym syropem, nie jest w stanie osłodzić mi goryczy zawodu, jakiego doznałem na widok kompleksu Selimiye w stanie totalnego remontu. Prace wewnątrz trwają już parę lat, na zewnątrz dopiero się rozpoczęły. Znając tempo robót ludów południa renowacje będą się ciągnęły na pewno jeszcze kilka, jak nie kilkanaście wiosen...



    9. Kolumnada otaczająca kompleks meczetu Selimiye

Zamówiony przez sułtana Selima II i dominujący nad panoramą Edirne, dawnej stolicy Imperium Osmańskiego, kompleks meczetu Selimiye jest zaliczany do arcydzieł twórczego geniuszu Sinana, najsłynniejszego ze wszystkich architektów osmańskich XVI wieku. Sam Sinan, nie grzesząc zbytnio skromnością, uznał go za swe najważniejsze osiągnięcie tymi słowy: Ci, którzy uważają się za architektów pośród chrześcijan twierdzą, że w świecie islamu żadna kopuła nie może równać się z kopułą Hagia Sophia, a ja w tym meczecie, z pomocą Bożą i przy wsparciu sułtana Selima II, wzniosłem kopułę o sześć łokci wyższą i o cztery łokcie szerszą... Powstały w latach 1569-1575 zespół dostojny mistrz nadzorował osobiście do samego końca, dożywając 99 lat w powszechnym szacunku i uznaniu. Natomiast Selimowi Pijakowi nie dane było oglądać gotowego dzieła - na rok przed zakończeniem robót zmarł wskutek uderzenia głową o posadzkę, gdy poślizgnął się w łaźni, nago goniąc na solidnym rauszu którąś ze swych nałożnic...












niedziela, 11 września 2022

Tumba Kazanłyk

...visit № 225...



...czyli: o trackim grobowcu różami pachnącym...

W środkowej Bułgarii, poczynając od łańcucha górskiego Sredna Gora, poprzez miasto Kazanłyk, aż do masywu Starej Płaniny, rozciąga się Dolina Róż. Swą nazwę zawdzięcza niezliczonym  plantacjom krzewów róży damasceńskiej, które sadzi się i uprawia w tych okolicach od 400 lat. Dwukrotnie destylowany olejek z płatków bułgarskich róż uznawany jest za najlepszy (a przez to najdroższy) na świecie. Cenna to substancja, bo trudna do wyprodukowania - potrzeba aż 3-4 ton płatków, by uzyskać zaledwie 1 kilogram wysokiej jakości olejku różanego! Jego zastosowanie jest szerokie: wytwarza się perfumy na bazie pachnidła, dodawany jest do kremów, mydeł i balsamów, stanowi składnik miodów i dżemów. Popularność i renoma bułgarskiego destylatu z płatków sprawia, że do Kazanłyku i okolic na zakupy ściągają rzesze turystów, wśród których zdecydowanie dominuje płeć piękna. Zaś historycy i archeolodzy patrzą na to wszystko zdegustowani, bowiem dla nich to nie żadna Dolina Róż, tylko prastara Dolina Trackich Królów. Tam, gdzie dzisiaj wyglądają ku słońcu kwiaty róży damasceńskiej, przed wiekami rozciągało się prastare trackie państwo ze stolicą w Seuthopolis, której nędzne resztki aktualnie leżą pod błękitnymi wodami jeziora Koprinka. Jednak od czasu do czasu miejscowa żyzna ziemia pozwoli odsłonić coś spektakularnego, co pozostało po starożytnych Trakach...
Jedno z największych arcydzieł trackiej sztuki zostało odkryte, jak to często bywa, zupełnie przypadkowo. 19 kwietnia 1944 roku, w trakcie trwającej II wojny światowej, żołnierze stacjonujący w Kazanłyku dostali rozkaz rozkopania niewielkich okolicznych pagórków w celu utworzenia szańców. W trakcie prac natrafili pod jednym ze wzgórz na kamienną ścianę. Powodowani ciekawością, wyważyli kilka granitowych płyt, po czym zdumieni weszli najpierw do niskiego i wąskiego korytarza, następnie zaś do okrągłego pomieszczenia przykrytego kopułą. Zdając sobie sprawę, że odkryli coś ważnego, w te pędy posłali po miejscowego archeologa. Przybyły na miejsce naukowiec najpierw zebrał z podłogi swą opadniętą z wrażenia szczękę, po czym poinformował żołnierzy, że właśnie natrafili na najcenniejszy bułgarski zabytek z epoki wczesnohellenistycznej - doskonale zachowany kurhanowy grobowiec tracki...
Grobowiec z Kazanłyku historycy datują na około 310-290 rok p.n.e. Jest częścią ogromnej, liczącej ponad 500 obiektów nekropolii, leżącej w pobliżu Seuthopolis, starożytnej stolicy trackiego plemienia Odrysów. Główna komora grobowa ma kształt okrągły i średnicę 2,65 metra. Zbudowano ją z cegieł i przykryto kopułą wznoszącą się na wysokość 3,25 metra. Do komory prowadzi ciasny korytarz (dromos) o długości 1,95 metra, zakończony prostokątnym otworem drzwiowym uformowanym z ciosanych bloków kamiennych. W grobowcu odkryto jedynie niewielką liczbę przedmiotów, co świadczy o tym, iż został on ograbiony już w starożytności. Jednak tego, co najcenniejsze, nie udało się ukraść - reprezentujących wysoki poziom artystyczny malowideł ściennych...
Jest senne i upalne niedzielne popołudnie, gdy z Margitą podjeżdżam samochodem pod wzgórze na obrzeżach Kazanłyku, na którego stoku znajduje się prastary tracki grobowiec. Chytrze ulokowane przy schodach wiodących do zabytku stoiska z produktami na bazie olejku różanego skutecznie kuszą Margitę. Niełatwo jest ją odciągnąć od kosmetyków, sukces odnosi obietnica, że wrócimy tu w drodze powrotnej. Potraktowana przez ekspedientkę serią próbek zapachowych wszystkich możliwych perfum, pokonuje za mną strome schody, roztaczając wokół siebie odurzającą, słodką do mdłości różaną woń...



    1. Budynek skrywający we wnętrzu oryginalny grobowiec tracki

Już w 1946 roku nad grobowcem trackim wzniesiono specjalny budynek ochronny, który później wyposażono w system klimatyzacji, aby zapewnić odpowiednie warunki dla ocalenia cennych fresków. Dostęp do oryginalnego grobowca jest ściśle ograniczony dla niewielkiego grona naukowców. By jednak wszyscy mogli podziwiać piękno jego malowideł, nieopodal otwarto wierną kopię - projekt architekta Mladena Panczewa, sfinalizowany przez profesora Ljubena Praszkowa i artystów Zlatkę Kojuharową i Slavi Wojkowa, którzy wiernie, centymetr po centymetrze, odtworzyli w replice starożytne freski.



    2. Korytarz wejściowy (dromos) do grobowca...


    3. ...oraz freski na sklepieniu korytarza, przedstawiające walczących wojowników

W kopulastym pomieszczeniu właściwej komory grobowej znajduje się szeroki fryz z malowidłem - wielopostaciową kompozycją przedstawiającą według historyków tracką biesiadę pogrzebową:



    4. Malowidło sufitowe w komorze grobowej w całej okazałości

W centralnym punkcie naprzeciw wejścia nieznani artyści przedstawili postacie mężczyzny i kobiety siedzących przy stole, a wokół nich służących niosących dary. Jest to prawdopodobnie wizerunek trackiego władcy Roigosa i jego małżonki, a fresk ukazuje momenty ziemskiej, wojskowej i pozagrobowej egzystencji wodza. I tak mężczyzna z wieńcem laurowym na skroniach przedstawiony jest w uroczystej i spokojnej pozie. Trzyma za rękę w małżeńskim pożegnalnym rytuale siedzącą obok kobietę o zaczesanych do tyłu, lekko falujących czarnych włosach:



    5. Centralny motyw fresku - wódz tracki Roigos i jego żona na uczcie pożegnalnej

Znacznie wyższa od innych postać kobieca po lewej stronie wodza, podająca na tacy trzy owoce granatu, to prawdopodobnie tracka Bogini Matka (odpowiedniczka greckiej Demeter), witająca zmarłego w zaświatach. W procesji oprócz służących niosących dary biorą udział również muzycy grający na trąbkach. Na przeciwległej stronie fresku przedstawiono dalszą część orszaku pogrzebowego - rydwan oraz bogato osiodłane konie prowadzone przez woźniców:



    6. Rydwan i wymalowane z wyjątkowym kunsztem konie 

Całość fryzu wieńczy u dołu ornament - czaszki byków ozdobione różowymi wstążkami, przeplecione okrągłymi kwiatami o czerwonych i błękitnych płatkach. Natomiast najwyższą część kopuły, powyżej ozdobnego gzymsu, wypełnia scena wyścigu trzech rydwanów zaprzężonych w pędzące rumaki:



    7. Scena wyścigu dwukołowych zaprzęgów przedstawiona wewnątrz kopuły

Jak wcześniej było wspomniane, grobowiec został splądrowany już w starożytności. Jednak archeologom udało się odkopać co nieco w nasypie kurhanu oraz w warstwie kurzu nagromadzonej na podłodze. Artefakty można podziwiać w gablotach naprzeciwko kasy biletowej:



    8. Przedmioty odnalezione w grobowcu oraz w jego otoczeniu...


    9. ...czyli gliniane amfory i naczynia, paciorki, guziki, żelazne części uzdy i fragmenty broni

Grobowiec z Kazanłyku to wyjątkowe dzieło artystyczne, jedyne w swoim rodzaju na świecie, przedstawiające trackie rytuały pogrzebowe. Wyjątkowo dobrze zachowane freski oraz pierwotny stan budowli świadczą o niezwykłej ewolucji i wysokim poziomie kultury i malarstwa uważanych za barbarzyńców Traków. To najcenniejsze arcydzieło sztuki z okresu hellenistycznego w Bułgarii. Ale grobowiec grobowcem, dla Margity równie ważne jest drugie bogactwo Kazanłyku - olejek różany. Dlatego żegna się z miastem wyraźnie zadowolona, na koniec przytuliwszy na stoisku gustowny flakonik różanych perfum oraz kremy do twarzy z olejkiem, oczywiście w dwóch wariantach - na dzień i na noc...














sobota, 10 września 2022

Park Nar. Pirynu

...visit № 224...



...czyli: o bułgarskiej siedzibie gromowładnego Peruna...

Dokładnie nie wiadomo jaką nazwę w języku trackich Serdów, zamieszkujących przed wiekami te tereny, nosiło wyniosłe pasmo górskie stanowiące część bałkańskiego masywu Riła-Rodopy. Imperium Rzymskie sprawiło, że po Trakach zostało już tylko nikłe wspomnienie na kartach historii. Słowianie, którzy przywędrowali z północy w VI wieku, z niepokojem spoglądali na bezimienne, potężne szczyty, spowite gęstymi chmurami, sieczone ulewami, targane wichrami, roziskrzone setkami błyskawic. Ani chybi, w tak przerażającym miejscu swą siedzibę mógł mieć tylko wszechwładny Perun, bóg grzmotów i piorunów, zajmujący jedno z czołowych miejsc w słowiańskim panteonie. I tak pasmo górskie na cześć gromowładnego otrzymało miano Piryn, a nazwa utrwaliła się przez tysiąclecia i przetrwała do naszych czasów...
Dziś najpiękniejsze obszary górskie Pirynu objęte są ochroną i przekształcone w Park Narodowy, leżący w południowo-zachodniej Bułgarii. Na północy przełęcz Predeł oddziela teren Parku od masywu Riły, na wschodzie granicę stanowi rzeka Mesta i dolina Razłogu, po południowej stronie przełęcz Parił sąsiaduje z pasmem górskim Sławjanka, zaś zachodnią rubież wytycza koryto Strumy. Gdy powstawał w 1962 roku, obejmował zasięgiem teren zaledwie 6200 hektarów. Stopniowo rozszerzany, aktualnie zajmuje powierzchnię przekraczającą 40 tysięcy hektarów. W jego skład wchodzą także dwa rezerwaty przyrody o wdzięcznych nazwach "Julen" i "Bajuwi Dupki-Dżindżirica". Zróżnicowane, wapienne górskie krajobrazy Pirynu usiane są oczkami ponad stu polodowcowych jezior, liczne wodospady, piargi i jaskinie podkreślają niezwykły koloryt tego miejsca. Gęste zielone lasy, krystalicznie czyste akweny i alpejskie łąki są schronieniem dla wielu gatunków zwierząt, w tym również tych zagrożonych wyginięciem. Rośnie tu także mnogość gatunków flory, nierzadko unikatowych czy wręcz endemicznych. Piryn należał niegdyś do terenów dawnej antycznej Macedonii, toteż zachowało się w okolicy wiele śladów starożytnych kultur - nie tylko trackiej, ale i hellenistycznej, rzymskiej, bizantyjskiej, słowiańskiej i protobułgarskiej. Czasy współczesne przyniosły rozkwit licznym turystycznym miejscowościom rozłożonym wokół centralnego masywu. Prym wiedzie przycupnięte tuż przy granicy rezerwatu Bansko, modny i znany w całej Europie kurort narciarski...
Mój plan na Park Narodowy Pirynu jest prosty - dojechać samochodem jak najbliżej schroniska leżącego w centrum masywu na wysokości prawie 2000 metrów n.p.m., po czym spróbować zdobyć najwyższy szczyt Wichren. Margita patrzy na mnie jak na szaleńca, po czym oświadcza, że jedyne co zamierza zdobyć w dniu dzisiejszym to kubek kawy w zatłoczonym do granic możliwości schroniskowym barze. Mijamy z lekka opustoszały już po letnich wakacjach kurort Bansko i po kilkunastu minutach meldujemy się na okazałym kampingu Banderica, malowniczo ulokowanym na górskim stoku pośród lasu. Dalej, w stronę schroniska, wjazd samochodem osobowym możliwy jest tylko do 9:00 rano, by nie zatłoczyć szlaku. Pozostawiamy więc przepisowo nasz pojazd i spacerkiem podążamy serpentynami w kierunku odległego o jakieś trzy kilometry schroniska. Mijające nas co chwila auta na bułgarskich rejestracjach świadczą, że miejscowi mają zakaz wjazdu w głębokim poważaniu...



    1. Droga z kampingu Banderica do schroniska Wichren - skały Dżamdżijewa...


    2. ...oraz schodzący za szczytu skalny żleb

Bliskość schroniska zdradzają samochody, bezładnie porzucone wzdłuż drogi, niejednokrotnie nad samą przepaścią. Przy samej stanicy zastajemy wręcz tłok - nic dziwnego, jest wrześniowe sobotnie przedpołudnie, pewnie w naszym Zakopanem sytuacja jest identyczna... 
Postanawiam zagadnąć stojącego nieopodal jegomościa w uniformie ratownika górskiego, patrzącego z niepokojem na gęstwę chmur otaczających wierzchołek Wichrenu i tłumy turystów ochoczo i beztrosko ciągnące szlakiem ku górze. Ze schroniska na szczyt i z powrotem jest cztery godziny solidnego marszu, a pogoda zdaje się załamywać. Po jego minie widzę, że zdobycie Wichrenu w dniu dzisiejszym raczej mija się z celem - można nieźle zmoknąć i nic nie zobaczyć, bo chmury coraz niżej. Zatem moje plany diabli wzięli... Ale, jak mawiał niezapomniany stróż Anioł w serialu "Alternatywy 4": nie będzie kabaretu, będzie chór! Jestem przygotowany na taką okoliczność i mam w zanadrzu krótszą wędrówkę - do leżącego kilometr od schroniska jeziorka Okoto:



    3. Szlak od schroniska Wichren do jeziorka Okoto


    4. Pejzaż Parku Narodowego Pirynu z dziewanną wielokwiatową na pierwszym planie

Droga nie należy do najłatwiejszych - trzeba nieraz wdrapywać się na sterty głazów wąską ścieżyną i pokonywać rozmokłe brzegi potoków po leciwych kładkach. Margita, początkowo sceptycznie nastawiona do trasy, ostatecznie daje radę, podpierając się sękatym kosturem, zdobytym dzień wcześniej w leśnych ostępach podczas wspinaczki do punktu widokowego w miasteczku Melnik. Po półgodzinnym marszu docieramy do celu:



    5. Jezioro Okoto

Takich polodowcowych zbiorników wodnych jest tu całe mnóstwo. Podzielono je na 17 skupisk - najważniejsze i najbardziej znane to jeziora Popowo, Kremeńskie, Banderiszki, Wasiłaszki, Waljawiszki czy Jeziora Czairskie. Ich przejrzyste i zimne wody zamieszkuje 6 gatunków ryb. 



    6. Szczyt Kabata (2535 metrów n.p.m.)  

Bogactwo roślin w Parku Narodowym Pirynu obejmuje 1315 zbadanych odmian z 94 rodzin i 484 rodzajów, wśród nich 18 występuje tylko tutaj. Ssaki zamieszkujące teren Parku reprezentuje 45 gatunków - najbardziej chronionymi są niedźwiedź brunatny, wilk szary, żbik, kuna leśna i endemiczna kozica bałkańska. Ptaki występują w 159 gatunkach, spośród nich trzy to prawdziwe relikty - sowa borealna oraz dzięcioły: białogrzbiety i trójpalczasty. Świat zwierzęcy uzupełnia 11 gatunków gadów i 8 płazów. Liczba zidentyfikowanych owadów sięga przeszło 2000 odmian, jednak bezkręgowce są jeszcze stosunkowo słabo zbadane i co roku naukowcy odkrywają na górskich terenach coraz to nowe gatunki...



   
    7. Rzeczka Głazne 

Wracając do schroniska, udaje nam się zobaczyć, jak najwyższy szczyt Wichren, siedziba słowiańskiego boga Peruna, na kilka chwil uwalnia się od wianuszka białych chmur spowijających tego dnia jego nagi wierzchołek:



    8. W oddali Wichren, najwyższy szczyt masywu Piryn (2914 metrów n.p.m.), pod względem wysokości drugi w Bułgarii i trzeci na Bałkanach

Lasy zajmują przeszło połowę powierzchni Parku. W drzewostanie królują gatunki iglaste, niższe partie gór porastają bory bukowe, wśród krzewów dominuje kosodrzewina. Spotkać tu można gatunki endemiczne, występujące tylko na zboczach masywu Piryn - jodłę bułgarską, sosnę macedońską i sosnę bośniacką o korze przypominającej łuski węża. Wracając na parking odwiedzamy najstarsze drzewo Bułgarii - Sosnę Bajkuszewa. 1300-letni okaz, wczepiony korzeniami w skalisty stok, rośnie niedaleko kampingu Banderica. Wiek drzewa jest utożsamiany z powstaniem państwa bułgarskiego w 681 roku. Sosna wyrasta na wysokość 30 metrów, obwód pnia wynosi 7,8 metra, a jego średnica to imponujące 222 centymetry:



    9. Najstarsze drzewo Bułgarii, a może i całych Bałkanów - 1300-letnia Sosna Bajkuszewa

Dzika, nieskażona ludzką ingerencją sceneria Parku Narodowego Pirynu jest wyjątkowo urokliwa. Wysokie, nagie szczyty i turnie kontrastują z łąkami, rzekami, jeziorami i wodospadami, dając możliwość doświadczenia harmonijnego piękna bałkańskiego górskiego krajobrazu. Jednak zagrożenia ze strony człowieka czyhają nieustannie - kamieniołomy, podpalenia traw na dzikich terenach, przemysłowe i nielegalne pozyskiwanie drewna, kłusownictwo, nadmierne korzystanie ze szlaków oraz dostęp pojazdów mechanicznych w najgłębsze zakamarki Parku naraziły obszar na poważne szkody. Nie bez znaczenia jest również ośrodek Bansko, do którego rokrocznie ściągają tysiące amatorów narciarstwa i przejażdżek na skuterach śnieżnych i quadach. Zaiste wielką byłoby stratą, gdyby żądza pieniądza zniszczyła to unikatowe środowisko. Bo górski Park Narodowy Pirynu jest przekonywającym dowodem, że Bułgarię należy kojarzyć nie tylko z Morzem Czarnym i rakiją spożywaną na piaszczystych plażach...