Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w New Delhi w lipcu 2024 - Lista obejmuje 1226 obiektów (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

piątek, 16 września 2022

Cerkwie Iwanowo

...visit № 230...



...czyli: o czcigodnym mnichu i jego bułgarskim dziele...

Joachim przyszedł na świat pod koniec XII wieku gdzieś na bułgarskiej ziemi. Jak chcą jego biografowie, już w młodości oddał się Bogu, gdy "zobaczył oszustwa tego świata". Osiedlił się w jednym z klasztorów na świętej greckiej Górze Athos, gdzie dnie całe spędzał na nieustannych modlitwach, poście i czuwaniu. Wnet zasłynął w bractwie monastycznym jako surowy asceta o niezwykłej charyzmie i godnym podziwu zapale trwania w uczynkach podobających się Bogu. Po wielu latach spędzonych na Świętej Górze, czy to z tęsknoty, czy też za podszeptem sił niebiańskich, postanowił powrócić do ojczystej Bułgarii. Wybrał miejsce nieopodal Dunaju, pośród malowniczych i dzikich skał, gdzie już wcześniej szukali schronienia świątobliwi mnisi i pustelnicy. Wraz z trzema akolitami wyrył w miękkim wapieniu małą cerkiewkę, by z dala od ludzi pokornie i czcigodnie chwalić imię Pańskie. Nie dane mu było jednak w spokoju dotrwać w odosobnieniu do końca swych dni...
Wieść o skromnym i uduchowionym ascecie rozniosła się po kraju. Pewnego dnia Roku Pańskiego 1218 odwiedził go sam wielki car Iwan Asen II, władca Drugiego Państwa Bułgarskiego, które zaistniało po udanym zbrojnym powstaniu i zrzuceniu po prawie dwóch wiekach jarzma Bizancjum. Z relacji ówczesnych kronikarzy wynika, że pomiędzy carem a mnichem od pierwszego spotkania powstał niezwykły emocjonalny związek. Nie wiadomo jak mocno uzdrowiony duchowo władca opuścił celę Joachima, faktem jest, że zostawił w swej hojności całkiem spory mieszek złota. Wnet zatrudniono robotników, którzy poczęli ryć w okolicznych skałach cały sakralny kompleks - klasztor, cerkwie, kaplice, pustelnie i cele dla mnichów. Wkrótce w dzikich dotąd ostępach nad rzeką Rusenski Łom powstało całkiem spore centrum duchowe, ściągające świętych mężów z całych Bałkanów. Gdy w 1235 roku carowi Iwanowi Asenowi II udało się wywalczyć niepodległość również dla bułgarskiego kościoła, kandydat na patriarchę w stołecznym Welikim Tyrnowie mógł być tylko jeden - czcigodny ojciec Joachim...
Pierwszy arcybiskup Tyrnowa okazał godną najwyższej pochwały gorliwość w wypełnianiu swej posługi. Znów za kronikarzami należy podać, iż wręcz "oświecił całą bułgarską ziemię". Odnosił sukcesy nie tylko na niwie duszpasterskiej, ale także literackiej. Opiekował się sierotami, pomagał ubogim, wyjednywał u cara zaniechania kary śmierci dla więźniów i jeńców. Nigdy też nie zapomniał o swych skalnych cerkwiach koło Iwanowa, nawiedzając często żyjących tam nadal współbraci. A klasztor świętego Archanioła Michała kwitł w najlepsze - w apogeum rozwoju nad Rusenskim Łomem istniało około 40 skalnych cerkwi oraz 300 innych budowli sakralnych! Niestety, ledwo niewielki ułamek założonego przez ojca Joachima kompleksu dotrwał do dnia dzisiejszego...
Wieś Iwanowo leży około 20 kilometrów na południe od obwodowego naddunajskiego miasta Ruse. Już za rogatkami i ostatnimi domami droga zaczyna wić się pomiędzy stromymi skałkami wyrastającymi zza korony lasu. Po półgodzinnej jeździe jestem z Margitą na parkingu, w szerokim zakolu rzeki Rusenski Łom, która przez tysiąclecia wyżłobiła w okolicznym masywie głęboką dolinę. Naszym celem jest cerkiew Najświętszej Bogurodzicy - najlepiej zachowana świątynia dawnego zespołu klasztornego, do której pierwotne wejście widnieje nadal w skalnej ścianie na wysokości 38 metrów:



    1. Skała z pierwotnym otworem wejściowym do cerkwi Najświętszej Bogurodzicy

Niegdyś mnisi, chcąc opuścić cerkiew, rozwijali długą linową drabinkę, po której ostrożnie schodzili w dół. Po załatwieniu swych nielicznych spraw ze światem zewnętrznym na powrót mozolnie wspinali się do wejścia, po czym po prostu zwijali drabinkę i w świętym spokoju wracali do modlitw i medytacji. Dziś, co oczywiste, nikt z licznych turystów odwiedzających świątynię nie zostaje zmuszany do takich karkołomnych wyczynów. Wytyczono nową trasę, nieco okrężną, do pokonania w 15-20 minut, prowadzącą szlakiem przez zalesione wzgórze i skalną grań, a kończącą się otworem niegdyś wykutym w skale przez francuskich naukowców badających cerkwie:



    2. Wykute w skale przez naukowców bardziej dostępne wejście do cerkwi Najświętszej Bogurodzicy

Dlaczego wybieram akurat cerkiew Najświętszej Bogurodzicy? Bo tylko ona zachowała się w najlepszym stanie. W czasach późnego średniowiecza zespół klasztorny ojca Joachima został podniesiony do rangi patriarchatu i stał się w XIV wieku najważniejszym w Bułgarii ośrodkiem rozwoju hezychazmu - bizantyńskiego nurtu mistycznego, głoszącego wyrzeczenie się wszelkich namiętności i zjednoczenie z Bogiem jedynie poprzez modlitwę i cnotliwy żywot. Klasztor utrzymywał także bliskie kontakty z bułgarską stolicą w Weliko Tyrnowo. Podbój Bałkanów przez Imperium Osmańskie co prawda nie spowodował nagłego upadku monasteru, jednak znacząco przyczynił się do stopniowej utraty jego znaczenia. Cele były zamieszkane przez mnichów do XVII wieku. Potem kompleks sakralny popadł w zapomnienie, a co za tym idzie, w niemal całkowite zniszczenie na skutek działalności zarówno tureckiego okupanta, jak i erozyjnej siły rzeki Rusenski Łom. Na początku XX wieku zawaliła się główna cerkiew klasztoru świętego Michała Archanioła, ledwo udało się ocalić jej malowidła sufitowe i przenieść na nowe miejsce. Podobny los spotkał kościół pod wezwaniem świętej Teodory. Jedynie cerkiew Najświętszej Bogurodzicy przetrwała w stanie nadzwyczaj dobrym, i dziś, pieczołowicie odrestaurowana i zabezpieczona, została udostępniona zwiedzającym:



    3. Naos cerkwi Najświętszej Bogurodzicy

Cerkiew Najświętszej Bogurodzicy składa się z trzech pomieszczeń: obszernego naosu, czyli centralnego sanktuarium świątyni, odpowiednika nawy w katolickich kościołach, narteksu (przedsionka) oraz bocznej kaplicy, prawdopodobnie pełniącej niegdyś rolę baptysterium. Wszystkie ściany i sklepienia trzech sal pokryto w średniowieczu misternymi freskami. Niestety, nie zachowały się imiona dawnych artystów tworzących te dzieła, stanowią one jednak szczyt bułgarskiego malarstwa sakralnego i są jednym z najcenniejszych przykładów sztuki z okresu Paleologów - ostatniej dynastii władającej Cesarstwem Bizantyjskim:



    4. Postacie świętych zdobiące ściany naosu cerkwi - pierwszy z lewej bułgarski car Iwan Aleksander, jeden z darczyńców zespołu klasztornego


    5. Freski na ścianie oddzielającej naos od kaplicy

Najcenniejsze freski ostały się na suficie naosu i narteksu (przedsionka) świątyni. Średniowieczni artyści przedstawili tu w niezwykle realistyczny sposób sceny z Nowego Testamentu: Wjazd do Jerozolimy, Ostatnią Wieczerzę, Zdradę i powieszenie się Judasza, Zaparcie się św. Piotra czy Sąd Chrystusa przed Piłatem. Freski datowane na XII i XIII wiek mają niezwykle łagodne i pastelowe barwy. Stanowią wyraźne odejście od kanonów bizantyńskiej ikonografii - bliżej im do ekspresyjnej sztuki hellenistycznej czy wręcz renesansu, biorąc pod uwagę użyte w kompozycjach pejzaże, tła architektoniczne, układ postaci czy swobodne przedstawienie nagości:



    6. Freski sufitowe w naosie świątyni...


    7. ...oraz w przedsionku, przedstawiające sceny z Nowego Testamentu

Zastanawiające jest, że większość twarzy postaci na malowidłach jest rozmazana. Z podobnym przypadkiem zetknęliśmy się przy okazji zwiedzania malowanych cerkwi w Serbii i Kosowie. Tam też twarze świętych były wydrapane. Przewodnik w którejś ze świątyń wytłumaczył nam wówczas, że było to celowe działanie tureckich żołdaków. Niewykluczone, że proceder wymazywania twarzy na freskach w Iwanowie również należy zawdzięczać osmańskiemu najeźdźcy. 



    8. Freski w kaplicy bocznej z postaciami pierwszych prawosławnych świętych i męczenników


    9. Uwiecznieni w niszy okiennej apostołowie Słowian - święci Cyryl i Metody

Rozległe kompleksy klasztorne powstawały w stromych brzegach rzeki Rusenski Łom w okresie od czasów Drugiego Państwa Bułgarskiego (1187-1396) do najazdu Imperium Osmańskiego. Kilka ocalałych obiektów pochodzących z XIII i XIV wieku, potwierdza unikatową wartość tego niezwykłego historycznego zespołu, z bogactwem dobrze zachowanych fresków, różnorodnością kaplic, kościołów i cel oraz oryginalnymi rozwiązaniami architektonicznymi - a wszystko to w przepięknym otoczeniu dzikiej przyrody. Dzieło ojca Joachima przetrwało stulecia, choć tylko w niewielkim fragmencie. Świątobliwy mąż przez 19 lat pełnił posługę sprawiedliwego i cnotliwego patriarchy. Odchodząc do Stwórcy 18 stycznia 1246 roku wierzył głęboko, że to przez jego modlitwy Bóg pomógł ustanowić królestwo bułgarskie. Wkrótce po śmierci został ogłoszony świętym i pozostał w pamięci pokoleń nie tylko jako pierwszy słowiański patriarcha Weliko Tyrnowo i założyciel wykutego w skale klasztoru nieopodal Iwanowa, ale przede wszystkim jako pobożny, skromny i dobrotliwy człowiek...









 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz