...visit № 151...
...czyli: o zgrabnym mariażu weneckiego gotyku z toskańskim renesansem...
Katedra pod wezwaniem świętego Jakuba (Katedrala sv. Jakova), wizytówka chorwackiego Szybenika, na pierwszy rzut oka wydaje się zwykłą, charakterystyczną dla całego wybrzeża Dalmacji świątynią, wzniesioną z białego kamienia. Jeśli jednak przyjrzeć się jej dokładnie, odkryje przed nami swą niepowtarzalność - na trzech etapach budowy tego sakralnego obiektu kolejni architekci harmonijnie połączyli, choć zdawałoby się to niemożliwe, dwa jakże odmienne style: wenecki gotyk i toskański renesans...
Kiedy w 1298 roku papież Bonifacy VIII powołał diecezję szybenicką, miejscy rajcy wnet zapragnęli mieć u siebie katedrę. Może nie tak wspaniałą, jak powstający mniej więcej w tym czasie cud architektury Notre-Dame w Paryżu czy kamienny kolos w Kolonii. Wystarczyłaby znacznie skromniejsza, ale własna. Początkowo nic z tych planów nie wyszło - po prostu miasto nie dysponowało wystarczającymi środkami na tak kosztowną inwestycję. Do rangi katedry podniesiono więc już istniejący romański kościółek świętego Jakuba. Gdy sto lat później, podczas zajęcia tych ziem przez Republikę Wenecką został on zniszczony, miejscowy biskup Bogdan Pulšić podjął decyzję o budowie katedry z prawdziwego zdarzenia, by raz na zawsze odłączyć się od dominacji sąsiedniego Trogiru...
Pierwszy etap budowy zaczął się w 1431 roku. Wenecki architekt Bonino da Milano sporządził plan trójnawowej bazyliki z absydami, przykrytej gotyckim sklepieniem krzyżowym. Prace rozpoczęto pod okiem również pochodzącego z Wenecji projektanta Francesco di Giacomo, który do pomocy najął miejscowych kamieniarzy Andrija Budčića i Grubiša Statčića. Jako materiału budowlanego użyto białego wapienia i marmuru z pobliskiej wyspy Brač. Gdy gotyckie nawy boczne z absydami były już wzniesione, główny architekt nieoczekiwanie zmarł, a prace wstrzymano około 1440 roku...
Po kilkunastu miesiącach rozpoczął się drugi rozdział historii katedry. Urodzony w Zadarze mistrz budowlany i rzeźbiarz Giorgio da Sebenico, przez Chorwatów zwany Juraj Matejev Dalmatinac, wzniósł dwa okazałe portale, kaplicę oraz baptysterium z chrzcielnicą wykonaną z czerwonego kamienia breccia sprowadzonego aż z wyspy Rab. W 1443 roku z pompą poświęcono niedokończoną katedrę. Dalmatinac dokonał korekty pierwotnych planów, zdobiąc wnętrza motywami zapowiadającymi wielkie nadejście renesansu, po czym ...w 1455 roku projekt znów stanął w miejscu.
Trzecia faza zaczęła się dwadzieścia lat później, w 1475 roku, kiedy na placu budowy pojawił się uczeń samego Donatella, niejaki Niccolò di Giovanni Fiorentino, który postanowił kontynuować dzieło w stylu modnego renesansu toskańskiego. Zlecił ukończenie gotyckich naw bocznych, dokończył obszerne empory, zbudował sklepienie nawy głównej i ozdobił świątynię zewnętrznymi rzeźbami świętych Michała, Jakuba i Marka. Przede wszystkim jednak rozkazał wznieść wspaniałą kopułę nad transeptem, zamykając w ten sposób kościół od zachodu. Całość założenia ostatecznie ukończył w 1536 roku Bartolomeo del Mestre ze swym synem Giacomo, których wspomógł dalmatyński kamieniarz Ivan Mastičević, wykonując rozetę na zachodniej fasadzie. Końcowy efekt stał się unikalną fuzją gotyckich form z elementami renesansowymi, za przyczyną doskonałych powiązań wpływów z trzech różnych regionów: północnej Italii, Dalmacji i Toskanii...
Biała kopuła świątyni, górująca nad domami Szybeniku tuż obok morskiego brzegu, widoczna jest już z daleka, toteż nie potrzebujemy nawet mapy, by z Margitą bez przeszkód dotrzeć do niej wprost z miejskiego parkingu:
Jest niedzielny ranek, w katedrze właśnie zaczyna się msza, więc chytrze, choć całkowicie niezamierzenie, udaje nam się dostać do środka bez biletów. Gdy liturgia dobiega końca i wierni powoli opuszczają świątynię, nim gasną światła, możemy dokładnie przyjrzeć się wnętrzu:
Nawę główną spowija półmrok, potęgowany dodatkowo naturalną szarością nieotynkowanych bloków wapienia. Jakby tego było mało, że budowla jest połączeniem gotyku i renesansu, ołtarze katedry, zarówno główny jak i boczne, zostały wykonane w stylu barokowym!
W świątyni właśnie trwa remont - jedną stronę nawy i baptysterium przykryto konstrukcją z rusztowań i foliowych zasłon. Wychodzimy więc z Margitą na zewnątrz, by w promieniach ciepłego, bałkańskiego słońca przyjrzeć się architektonicznym detalom katedry. Ciekawostką jest, że gmach wzniesiono bez użycia zaprawy murarskiej! Bloki wapienia przycinano tak, by kolejno układane warstwy zazębiały się ze sobą. Dodatkowo wilgoć ciągnąca od nieodległego Adriatyku sprawiła, że przez wieki idealnie dopasowane kamienie zespoiły się, tworząc solidny i trwały monolit:
O dziwo, bardziej okazały od głównego okazuje się być portal boczny, zwany Lwią Bramą. Po obu jego stronach architekt Juraj Dalmatinac postawił figury lwów symbolizujących Wenecję. Na ich grzbietach wspierają się kolumny, zakończone rzeźbami Adama i Ewy. Jeszcze wyżej, z baldachimów na Plac Katedralny spoglądają kamienne posągi świętego Piotra oraz patrona kościoła świętego Jakuba. W gotyckim, ostrołukowym kształcie portalu można dostrzec zdobienia nawiązujące do nadchodzącej nieuchronnie epoki renesansu:
Jeszcze jednym wymysłem Juraja Dalmatinaca są podobizny ówczesnych mieszkańców miasta, zdobiące fryz biegnący po zewnętrznej elewacji absydy. Do dziś dnia 71 mistrzowsko wyrzeźbionych kamiennych głów mężczyzn, kobiet i dzieci upamiętnia naocznych, acz bezimiennych świadków budowy tej części katedry:
Na Placu Katedralnym zaczyna się jakiś ruch. Pojawiają się przebrani w średniowieczne stroje artyści, prezentujący dawne układy taneczne. Następnie wychodzą wojowie i rycerze, po czym zaczynają toczyć ze sobą zażarte pojedynki, ku uciesze licznie zgromadzonych gapiów. Okoliczne knajpki i restauracje powoli wypełniają się turystami, również śledzącymi turniejowe zmagania. Słoneczko intensywnie przygrzewa, gorące śródziemnomorskie powietrze zdaje się stać w miejscu. Zwieńczająca kopułę katedry złota figura Archanioła Michała, pełniąca funkcję wiatrowskazu obracającego się pod wpływem podmuchów, nieruchomo zastyga z twarzą zwróconą w stronę widowiska...
Gmach katedry świętego Jakuba w Szybeniku jest wyjątkowym świadectwem przejścia od gotyku do renesansu w światowej architekturze kościelnej. Aż trudno uwierzyć, że "trzymająca się kupy" bez grama zaprawy murarskiej przez tyle wieków świątynia, w 1991 roku była o krok od destrukcji. Serbska armia oblegająca Szybenik, trudno ocenić, przypadkowo czy wręcz rozmyślnie, ostrzelała z ciężkiej amunicji zabytkowy obiekt, burząc imponującą kopułę na dachu. Większość zniszczeń starannie naprawiono, wciąż jednak można rozpoznać ślady po kulach na białych, wapiennych ścianach katedry...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz