Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

wtorek, 22 sierpnia 2017

Almadén/Idrija

...visit № 82...

 

...czyli: o rtęci, koronkach i miasteczku wdów...

 

Kopalnie rtęci w hiszpańskim Almadén (gdzie rtęć odkrytą przez Greków wydobywano od starożytności do 2001 roku) i w słoweńskiej Idriji to łączony wpis na listę UNESCO, który obejmuje dwa największe miejsca wydobycia rtęci rodzimej w Europie. Upamiętnia on międzykontynentalny handel rtęcią, który zapoczątkował kontakty i wymianę miedzy Europą i Ameryką. Do Almadén niestety jeszcze mnie nie zaniosło, natomiast udało mi się odwiedzić Idriję, małe miasteczko zagubione pośród słoweńskich przedalpejskich pagórków.

Legenda mówi, że w 1490 roku pewien miejscowy cieśla, płucząc ręce w strumieniu Idrijca, natknął się na błyszczące w słońcu kuleczki, które okazały się rtęcią. Wkrótce wieść o odkryciu rozeszła się szeroko, a w miejscowe góry w poszukiwaniu rudy zaczęli napływać górnicy z Niemiec, Włoch i Czech. Kopalnia rozwijała się stopniowo przez cały XVI wiek, aż w 1575 roku trafiła pod administrację dworu habsburskiego, co przyniosło jej modernizację i zwiększenie wydobycia do 700 ton rtęci rocznie. Sama Idrija rozkwitła również - dostała prawa miejskie, wybudowano magazyn zbożowy, teatr, otwarto szkoły i szpital dla górników. Pod koniec XVIII wieku kopalnia zatrudniała 3600 pracowników i była jedną z najlepiej prosperujących spółek Cesarstwa Austriackiego. W latach 60. ubiegłego wieku rozpoczął się ostatni złoty okres kopalni, gdy wydobycie osiągnęło rekordowe wartości, a ceny rtęci rosły na światowych giełdach. W połowie lat 70. nadszedł kryzys - rtęć stosowana dotychczas na szeroką skalę w medycynie i nauce, w procesach amalgamacji metali, w przemyśle zbrojeniowym i elektrycznym powoli była zastępowana przez materiały bardziej przyjazne dla człowieka i środowiska. Tymczasowe zaprzestanie wydobycia w 1977 roku było wstrząsem dla mieszkańców Idriji i pracowników kopalni. Ostatecznie zakończono je w 1995 roku. W ciągu prawie pięciuset lat eksploatacji wykopano ponad 700 kilometrów szybów i chodników, wydobyto 107 700 ton płynnej rtęci, co dało 13% całej światowej produkcji. Więcej uzyskała tylko kopalnia we wspomnianym wcześniej hiszpańskim Almadén, bo aż 45% światowych zasobów tego metalu...

Dziś Idrija to nieco zapomniane miasteczko, malowniczo położone wśród zielonych pagórków. Z miejscem parkingowym nie ma najmniejszego problemu - wybieramy postój tuż obok najstarszego w Idriji szybu Świętego Antoniego:

 

    1. "Antonijev rov" - najstarszy w mieście szyb z około 1500 roku

 

Wejście do szybu skrywa się w okazałym budynku, mieszczącym również niewielkie muzeum i kaplicę Świętej Trójcy, wzniesioną przez górników w miejscu legendarnego odkrycia pierwszych kropel rtęci. Można wykupić wycieczkę do chodników kopalnianych, z anglojęzycznym przewodnikiem przybliżającym historię wydobycia tego rzadkiego metalu.

 

     2. Chodnik w szybie Świętego Antoniego

 

Idrija to jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie rtęć występuje zarówno w postaci ciekłej jak i stałej - cynobru. Ten rzadki minerał o czerwonej barwie jest najważniejszą rudą rtęci. Wydobywanie cynobru stwarza bardzo wielkie zagrożenie dla zdrowia ze względu na toksyczny charakter zawartej w nim rtęci , która działa szkodliwie na centralny układ nerwowy i drogi oddechowe, może też kumulować się w organizmie. Z tych też względów kopalnia w Idriji miała złą sławę - miejscowi górnicy, z braku innego zajęcia, pracowali w niej ponad siły za marne pensje, oddychając toksycznym pyłem. W rezultacie mało który dożywał 40 lat, a o Idriji zaczęto mówić "miasto wdów"... 

W latach 1522-1533 wybudowano w centrum Idriji zamek Gewerkenegg, który mimo solidnego wyglądu nigdy nie służył do obrony. Powstał jako budynek administracyjny kopalni i magazyn dla wydobytej rtęci. Dziś mieści się w nim Muzeum Miejskie i Szkoła Muzyczna:

 

    3. Zamek Gewerkenegg w centrum Idriji

 

    4. Arkadowy dziedziniec zamku Gewerkenegg

 

Przemierzając miasteczko koniecznie należy skosztować miejscowej specjalności zwanej žlikrofi. To przypominające kształtem kapelusz Napoleona pierożki, wypełnione zmielonymi ziemniakami. Były przez wieki głównym posiłkiem miejscowych górników. Powstały zapewne z biedy, co wcale nie przeszkadza, by smakowały wyśmienicie. Do spróbowania w każdej lokalnej restauracji, w kilku wariantach, za niewielką kwotę - Margita zamawia je w sosie grzybowym, ja zaś z zacną porcją pieczeni.

 

5. Fontanna miejska z postacią górnika

 

Następnym punktem zwiedzania jest pompa służąca do odwadniania szybów, z największym w Europie drewnianym kołem, zwana "Kamšt". By ją zobaczyć, trzeba przejść całe miasteczko aż do kanału Rake, zbudowanego około 1600 roku. Po półgodzinnym spacerze spotyka nas rozczarowanie - stacja pomp zamknięta na głucho i żadnych informacji o godzinach otwarcia. 

 

    6. Stacja pompy odwadniającej "Kamšt" mieszcząca drewniane koło wodne o średnicy 13,6 metra

 

Wracamy do centrum wzdłuż kanału Rake. Rozpościera się stąd widok na całe górnicze miasteczko, z domami rozsianymi po okolicznych wzgórzach.

 

 7. Panorama Idriji znad kanału Rake, w oddali na wzgórzu kościół z Kalwarią

 

Pozostało nam zwiedzenie jednego z ocalałych domów górniczych, leżących niegdyś poza centrum, na zboczach stoków okalających miasto. By tam dotrzeć, trzeba wspiąć się ciasnymi uliczkami w kierunku szybu Świętego Franciszka.

 

     8. Wieża szybu "jašek Frančiške"

 

Dawne domy górników były prawie całkowicie drewniane, z kamiennymi fundamentami i spadzistymi dachami, by śnieg łatwo mógł się z nich ześlizgnąć. Budynki były wielopiętrowe, w domu takim mieszkało najczęściej kilka rodzin, każda z nich zajmowała niewielki pokój i pomieszczenie z piecem i umywalką. Do dnia dzisiejszego zachował się jeden z takich miejscowych "familoków":

 

    9. "Rudarska hiša" czyli wielorodzinny dom dla górników

 

Okazuje się, że dom można za niewielką opłatą zwiedzić w środku. Znudzona młoda przewodniczka, czytająca książkę na krześle przed domem, wyraźnie ożywia się na nasz widok. Chyba jesteśmy dzisiaj pierwsi, dom leży trochę na uboczu i turyści nieczęsto tu zaglądają. Gdy dowiaduje się, że jesteśmy z Polski, kraśnieje jeszcze bardziej oświadczając, że ma przyjaciółkę w Katowicach. Na początek otrzymujemy spisany na kartce przepis na žlikrofi, po czym z werwą zostajemy oprowadzeni po wnętrzach domu i zapoznani z realiami górniczego życia. A takowe nie było łatwe. Trujące opary rtęci, które górnicy wdychali codziennie w kopalni, stopniowo niszczyły ich system nerwowy, prowadząc do zaburzeń neurologicznych i niekontrolowanej agresji. Częste bójki między sobą i przemoc domowa były na porządku dziennym. By choć trochę ostudzić emocje, trzymali w pokojach klatki z ptakami, próbując uspokoić się ich śpiewem... 

Idrija znana jest także z koronkarstwa. Gdy górnicy ciężko pracowali w lokalnych kopalniach, ich żony zajmowały się sztuką tworzenia charakterystycznych koronek klockowych typu tasiemkowego, z motywami roślinnymi. Do dziś działa tu Čipkarska Šola Idrija, spółdzielnia zajmująca się dystrybucją koronek Idrijskich, a co roku odbywa się festiwal z konkursem rękodzielniczych wyrobów miejscowych koronkarek...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2 komentarze:

  1. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zapraszam do lektury innych artykułów. Również pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń