...visit № 202...
...czyli: o niemieckiej kolonii kupców-kawalerów...
Bryggen to historyczna dzielnica w Bergen, jednym z najstarszych portów w Europie Północnej, leżącym u zachodnich brzegów Norwegii. Miasto zostało założone przed 1070 rokiem i szybko stało się ważnym ośrodkiem handlu sztokfiszami - rybami z gatunku dorszowatych, łowionymi i suszonymi na dalekich Lofotach, które były chętnie jadane w katolickiej Europie w piątki oraz podczas Wielkiego Postu. Rządząca na wodach Bałtyku Liga Hanzeatycka, by wyeliminować konkurencję kupców nie należących do związku, szybko położyła łapę na dochodowym dorszowym biznesie - około 1350 roku wysłała z Lubeki swych przedstawicieli i założyła w Bergen placówkę handlową, tzw. "Urząd Hanzeatycki". Odtąd suszone ryby trafiały na europejskie stoły wyłącznie za pośrednictwem Ligi, w zamian do Norwegii przypływały kogi wypełnione poszukiwanymi tu produktami, takimi jak zboże, piwo i tkaniny. Zatoka Vågen została dostosowana do potrzeb handlu, zbudowano solidne nabrzeże, powstały nowe magazyny i spichlerze do przechowywania towarów, zaś budynki mieszkalne w Bergen stopniowo przejęli niemieccy przybysze spod znaku Hanzy...
Dziwnymi i surowymi zasadami kierowała się ta kolonia kupców na dalekim norweskim wybrzeżu. Oddani bez reszty swej pracy, powołani tylko do robienia interesów, obwarowani szeregiem nakazów i zakazów nałożonych przez Ligę, żyli i mieszkali w drewnianych domach-magazynach bez żon i kobiet, mając za towarzyszy tylko czeladników, praktykantów i służbę. Młodzi chłopcy z Niemiec, którzy trafili na przyuczenie do kupieckiego fachu w Bergen, nie mieli lekko - każde niedociągnięcie czy nieposłuszeństwo względem pryncypała było surowo karane chłostą bądź pławieniem na linie w lodowatych wodach zatoki. Jako że wszystkie budynki na nabrzeżu były z drewna, obowiązywał w nich absolutny zakaz używania ognia. Biorąc pod uwagę chłodny skandynawski klimat, wielu nieszczęśników nie dotrwało do końca praktyk, umierając z wyziębienia... Domy kupców budowane były z drewnianych kloców, maksymalnie trzypiętrowe, o tradycyjnej konstrukcji słupowo-belkowej, poziomo okładane z zewnątrz deskami i panelami, zwieńczone stropem pokrytym ceglaną dachówką. Wewnątrz, od frontu na parterze mieścił się sklep, nad nim swój kantorek do prowadzenia buchalterii miał zazwyczaj właściciel, na poddaszu urządzano sypialnię dla praktykantów, reszta przestrzeni służyła jako magazyny do przechowywania zapasów sztokfisza i beczek z rybim olejem. Na tyłach tych budynków, zwanych z norweska gård, stawiano małe, kamienne, ognioodporne pomieszczenia kjellere, gdzie składowano specjalne towary i kosztowności, chroniąc je przed ewentualnym spaleniem. Tu też znajdował się prywatny wychodek, oddzielny dla każdego domu. Poszczególne budynki rozdzielały wąskie wewnętrzne uliczki, gdzie chodnik wyłożony był drewnianymi deskami, a na bocznych ścianach magazynów zamontowano dźwigi i żurawie do wciągania beczek, worków i skrzyń. W domach nie było pieców, palenisk ani kominów, podczas mroźnych wieczorów spotykano się w jedynym ogrzewanym miejscu - stojącej na uboczu Schøtstuene, wspólnej kuchni i jadalni, gdzie oprócz spożywania posiłków urządzano skromne przyjęcia i posiedzenia lokalnego sądu...
Mimo tak restrykcyjnych zakazów używania otwartego ognia, Bryggen w swej historii paliło się niejednokrotnie. Największe spustoszenie uczynił pożar z 1702 roku, w wyniku którego zniszczeniu uległy prawie wszystkie budynki. Ostatnia pożoga miała miejsce stosunkowo niedawno, bo w 1955 roku, za każdym razem jednak starą kupiecką dzielnicę rekonstruowano z zachowaniem tradycyjnych wzorców i metod budowlanych. Do dziś dnia z około tysiąca domów zachowało się jedynie 62, z których 17 stojących najbliżej nabrzeża jest niewątpliwą wizytówką Bergen, przyciągającą rzesze turystów z całego świata:
1. Szereg zabytkowych domów w dzielnicy Bryggen (z norw. Nadbrzeże), niegdyś znanej także jako Tyskebryggen (z norw. Niemieckie Nadbrzeże)
Ciekawostką jest, że ostatni sekretarz Hanzy definitywnie wyniósł się z Bryggen dopiero w 1754 roku, prawie wiek po tym, jak praktycznie przestała istnieć sama Liga. Domy i magazyny zostały przejęte przez norweskich rybaków, handlarzy i armatorów. Dziś mieszczą się w nich muzea, restauracje, puby i kawiarnie, a tam, gdzie przed wiekami sprzedawano tran i sztokfisze, teraz można nabyć lokalne pamiątki. Całość została drobiazgowo zrekonstruowana, łącznie z historycznymi nazwami na budynkach oraz rzeźbami zdobiącymi niektóre fasady:
Zagłębiamy się z Margitą i Natalą w wąskie, wyłożone drewnianymi deskami uliczki pomiędzy budynkami. Tu również wkradł się biznes - w dawnych magazynach można dziś napić się herbaty bądź zakupić miejscowe rękodzieło:
Najbardziej znane domy, które ocalały z licznych pożarów, to 300-letni Bellgården oraz pozostałe budynki o frontach zwróconych w stronę portu i zatoki Vågen: pomalowany na biało Svensgården z głową bóstwa o trzech twarzach nad wejściem, Bredsgården, Bugården, Engelgården, czy też Enhjørningsgården, mający na fasadzie figurę mitycznego jednorożca.
Czasu do zachodu słońca jest jeszcze sporo, więc decyduję się na wyzwanie - wyprawę na punkt widokowy Fløyfjellet, znajdujący się na szczycie jednej z gór otaczających Bergen. To prawie 6-kilometrowy spacer, połowę z tego zajmuje trasa biegnąca stromo pod górę. Margita i Natala, zapytane, czy będą mi towarzyszyć, znacząco pukają się w głowę, po czym niespiesznie udają się na poszukiwanie czegoś dobrego do zjedzenia... Z Fløyfjellet rozciąga się niesamowita panorama całej zatoki i centrum Bergen, wciśniętego pomiędzy okoliczne wzniesienia. Rozpoznaję również dzielnicę Bryggen stojącą nad prostokątnym basenem portowym. Długie i czerwone dachy, doskonale widoczne bezpośrednio za rzędem starych kupieckich domów, należą do Radisson Blu Hotel. Został on wzniesiony w miejscu wypalonych średniowiecznych magazynów, jednak architekturą nawiązuje do drewnianej zabytkowej zabudowy:
8. Panorama Bergen - Bryggen to nabrzeże przy prostokątnym basenie portowym po prawej, tuż obok wpływającego właśnie wycieczkowca
Po półtoragodzinnej eskapadzie spotykam się z moimi dziewczynami na leżącym naprzeciwko Bryggen Targu Rybnym. Delektując się miejscową bułką z łososiem, łapię ostatnie widoki starej niemieckiej kolonii handlowej, malowniczo położonej nad brzegiem zatoki Vågen:
9. Widok na Bryggen z Targu Rybnego, po lewej wystają wieże pochodzącego z XII wieku Marienkirche, niemieckiego kościoła hanzeatyckich kupców
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz