Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w New Delhi w lipcu 2024 - Lista obejmuje 1226 obiektów (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

środa, 28 lipca 2021

Christiansfeld

...visit № 211...



...czyli: pracuj ciężko, módl się żarliwie i bądź drugiemu bratem...

Gdy w 1415 roku czeski filozof i kaznodzieja Jan Hus na mocy decyzji papiestwa płonął na stosie podczas soboru w Konstancji, nikt nie przypuszczał, że akt ten przyczyni się już niebawem do poważnego rozłamu w łonie Kościoła katolickiego. Wzburzeni jak nigdy dotąd Czesi powstali przeciwko obwinianemu za śmierć Husa królowi Zygmuntowi Luksemburskiemu, a wojny religijne przez następne dwadzieścia lat rozlały się na niemal połowę Europy. Dopiero w 1434 roku husyci zostali ostatecznie rozbici, a ci, co ocaleli, dali początek nowym ruchom religijnym, takim jak Kościół utrakwistyczny czy Jednota Braci Czeskich. Jak można się łatwo domyślić, nie były owe zbory mile widziane w rządzonych przez katolickich Habsburgów Czechach. W XVII wieku, gdy prześladowania szczególnie przybrały na sile, husyci, ewangelicy i anabaptyści zaczęli emigrować do krajów protestanckich Świętego Cesarstwa. Potomkowie wygnańców, którzy osiedlili się w Łużycach Górnych, założyli w latach 1722-1727 osadę Straż Pańska (Herrnhut), a siebie poczęli nazywać Herrnhutami lub na pamiątkę ziemi swych przodków - Braćmi Morawskimi. Opiekę nad nową gminą od początku jej istnienia sprawował saksoński arystokrata i teolog ewangelicki Nikolaus von Zinzendorf. Będąc wielkim zwolennikiem pietyzmu, z powodzeniem zaszczepił wśród mieszkańców Herrnhut nie tylko takie ideały jak dokładne studiowanie Biblii i ciężką pracę dla dobra całego zboru, ale również nowatorskie jak na ówczesne czasy dewizy: równouprawnienie płci, powszechną edukację, pomoc najsłabszym i opiekę nad starcami. Powstało pierwsze miasto, w którym potomkowie husytów na wygnaniu mogli spokojnie osiedlać się, pracować i pielęgnować codzienne życie zgodnie ze swymi wierzeniami...
Tak się złożyło, że dobrodziej Braci Morawskich z Herrnhut, wielebny von Zinzendorf, spokrewniony był z żoną króla duńskiego Chrystiana VII, jej wysokością Zofią Magdaleną von Brandenburg-Kulmbach. Chrystian VII odwiedził niegdyś osadę Zeist w Holandii, gdzie spotkał rzemieślników i kupców należących do wspólnoty Braci Morawskich. Początkowo to nie ich wielka religijność i interpretacja słów Biblii zainteresowała władcę duńskiego, ale raczej umiejętności zawodowe i niesłychana wręcz pracowitość i uczciwość członków Bractwa. Kierując się polityką rozwoju gospodarczego, realizowaną w państwie duńskim, Chrystian VII wnet zapragnął mieć u siebie tak przydatnych obywateli. Pchnął czym prędzej umyślnych z poselstwem do saksońskiego Herrnhut, na włości dalekiego krewnego swej żony. 1 kwietnia 1773 roku, na terenie należącego do Danii księstwa Szlezwiku, wmurowano uroczyście kamień węgielny pod pierwszy dom dla przybyłych właśnie z Łużyc Braci Morawskich. Nową kolonię postanowiono zbudować na gołej ziemi podarowanej przez duńskiego monarchę, dlatego też, z wdzięczności, nazwano ją Christiansfeld, czyli "ziemią Chrystiana"...
Nie minęło 10 lat, gdy osada była ukończona. Nie ufortyfikowano jej murami ani basztami - za domami i wielkimi ogrodami od razu zaczynały się lasy i pola uprawne. To nie walka i obrona fizyczna, a wyznaczniki takie jak dobroczynność, równość, wspólnota i braterstwo miały być odtąd podstawami istnienia Christiansfeld. Kolonię zaplanowano zgodnie z duchem protestanckiej urbanistyki, wokół centralnego placu z kościołem, co dało poczucie niezwykłego ładu, prostoty i uporządkowania przestrzeni. Zabudowania i tereny do nich przyległe miały w zamyśle ich twórców pomóc zamieszkującej kolonię społeczności w jej dążeniu do realizacji zasad, którymi kierował się ruch Braci Morawskich: ciężkiej pracy i żarliwej modlitwy, czyli życiem zgodnym z ideałami pietyzmu...
Spotkanie z osadą rozpoczyna się dla nas nagle i niespodziewanie - po zjechaniu z okazałego ronda niemal natychmiast wpadamy na jedną z dwóch głównych arterii, pomiędzy stare Domy Braci. Christiansfeld został starannie zaplanowany jako chrześcijańskie miasto idealne, według bardzo prostego i rygorystycznego schematu. Dwie najważniejsze ulice miasta, równoległe do siebie Lindegade i Nørregade, w centralnej części łączy Kirkepladsen - centralny plac z budynkiem kościoła, będący zarówno fizycznym jak i duchowym sercem osady:



    1. Kościół Braci Morawskich (Brødremenighedens Kirke) poświęcony 13 sierpnia 1777 roku

Drzwi do świątyni stoją otworem, wejście jest darmowe. Wewnątrz od razu uderza w oczy niezwykła prostota i skromność wystroju. Sala, całkowicie biała, pozbawiona wszelkich ozdób, dekoracji czy obrazów, które zakłócałyby nabożeństwo, do dziś oświetlana jest wyłącznie blaskiem świec wetkniętych w kandelabry. Proste ławki zwrócone są w stronę niewielkiego stołu liturgicznego, udekorowanego jedynie wizerunkiem Baranka niosącego flagę zwycięstwa z krzyżem i mającego aureolę wokół głowy. Symbol nawiązuje do motta Braci - "Nasz Baranek zwyciężył, podążajmy za Nim":



    2. Wyjątkowa surowość i prostota wnętrza Kościoła Braci Morawskich

Przez otoczony lipami Plac Kościelny biegną na krzyż dwie żwirowe ścieżki. Miejsce ich przecięcia ozdobiono centralnie umieszczoną studnią, będącą dziś wizytówką Christiansfeld:



    3. Studnia na Placu Kościelnym

Każdy, kto po raz pierwszy odwiedza osadę, od razu zauważa duże, dwukondygnacyjne domy, podobne do siebie, zbudowane z charakterystycznej żółtej cegły pochodzącej z Flensburga i pokryte jednakową czerwoną dachówką. Zlokalizowane w rzędach wzdłuż ulic i placów kolonii, cechują się prostotą elewacji, kolorów i proporcji. Taki układ sprawia, że miasto nabiera wyrazu niezwykłej spójności, spokoju i harmonii. Na niektórych zachodnich i południowych szczytach i fasadach zachowała się drewniana okładzina wykonana z sosny pomorskiej. Służyła do ochrony muru przed wiatrem i opadami oraz pełniła funkcję dodatkowej warstwy izolującej:



    4. Domy Braci, budowane z żółtej cegły, stojące przy Lindegade, jednej z dwóch głównych ulic

Nie są znani z nazwiska architekci poszczególnych budynków, wiadomo jedynie, że wszystkie domy musiały najpierw zostać zatwierdzone we wspólnocie w łużyckim Herrnhut, zanim mieszkańcy Christiansfeld mogli rozpocząć ich wznoszenie! W konstrukcjach nie ma wyraźnego stylu architektonicznego, ale z detali widać, że stawiano je z biegiem czasu, mieszając dokonania baroku, empire i klasycyzmu.

 

    5. Centralnie umieszczone wejścia do domów zdobiły wzorzyste balustrady z kutego żelaza

Kongregacja Braci Morawskich w Christiansfeld od czasu założenia bardzo szybko się rozrastała, osiągając liczbę 652 członków w 1812 roku. Społeczność zarządzana była lokalnie przez Radę Starszych, w której kobiety zasiadały z takimi samymi uprawnieniami jak mężczyźni. Mieszkańcy byli nie tylko wziętymi rzemieślnikami, ale również wykwalifikowanymi rolnikami. Dobrobyt zapewniała osadzie przede wszystkim produkcja żywności z miejscowych upraw i ogrodów. Szyto tu również rękawiczki, wytwarzano świece i mydło, sprzedawano wyroby wełniane i płócienne. Szeroko znana w Królestwie Duńskim stała się lokalna fabryka tytoniu i skład towarowy Spielwerga i spółki:



    6. Budynek mieszczący dawniej skład towarowy i fabrykę tytoniu Spielwerg & Comp.

Krople deszczu z burej chmury, która niespodziewanie zasłoniła świecące do tej pory słońce, przerywają nam spacer po obsadzonej lipami alei. Chronimy się z Margitą i Natalą we wnętrzu wielkiego budynku z żółtej cegły, położonego przy Placu Kościelnym w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła. Dziś jest tu zlokalizowany punkt informacji turystycznej oraz niewielki oddział muzealny. Kiedyś natomiast służył zgoła innym celom - mieszkały w nim niezamężne kobiety, przyjęte po bierzmowaniu do grupy kongregacji zwanej "chórem". Chór tworzył ramy ich życia aż do ślubu - razem spały, jadły, czytały, modliły się i pracowały. Takich "chórów" funkcjonowało w Christiansfeld więcej. Duże domy komunalne przeznaczone były oddzielnie również dla kawalerów oraz wdów po zmarłych członkach wspólnoty. W niektórych pomieszczeniach Bracia Morawscy spotykali się wspólnie rano i wieczorem, aby wzmacniać swą wiarę śpiewem, modlitwą i czytaniem Biblii.



    7. Dawny Dom Sióstr (Søstrehuset) przy Nørregade

Deszcz tylko nas postraszył, po piętnastu minutach nie ma już po nim nawet śladu. Udajemy się jeszcze na koniec ulicy Nørregade, gdzie położone jest Gudsageren - miejsce pochówku zmarłych członków zboru Braci Morawskich:



    8. Brama do nekropolii Gudsageren, założonej w 1774 roku

Na cmentarzu panuje szczególna atmosfera. Cisza spowija przestrzeń pełną kamiennych nagrobków, pod którymi w prostych rzędach leżą ci z Bractwa, którzy na przestrzeni wieków odeszli do Pana. Pochowani osobno według płci, mężczyźni i chłopcy po zachodniej stronie, kobiety i dziewczęta po wschodniej. Żaden z grobów się nie wyróżnia, jednolite i pozbawione ozdób poszarzałe płyty są wyrazem równości wszystkich ludzi po śmierci...



    9. Jednolite kamienne nagrobki na cmentarzu Gudsageren

W niedługim czasie po powstaniu wspólnot w saksońskim Herrnhut i duńskim Christiansfeld, Bracia Morawscy rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę akcję misyjną w Azji, Afryce i Ameryce Północnej. Byli wręcz prekursorami tego typu przedsięwzięć wśród kościołów protestanckich. W XVIII wieku za sprawą ich działalności powstało w Ameryce wiele miast i osiedli, zakładali również liczne osady w Inflantach i w delcie rzeki Wołgi. Społeczność Braci Morawskich w Christiansfeld istnieje do dzisiaj, choć liczba członków zboru nie jest już tak imponująca jak dawniej. Ale wartości wypracowane niegdyś w duchu pietyzmu - równość, solidarność i wzajemne zaufanie - są nadal kontynuowane we wspólnocie i przekazywane z pokolenia na pokolenie...














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz