Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w New Delhi w lipcu 2024 - Lista obejmuje 1226 obiektów (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

sobota, 24 lipca 2021

Rjukan-Notodden

...visit № 203...



...czyli: o mało znanym dziedzictwie Norwegii...

Norwegia przeciętnemu człowiekowi kojarzy się nieodparcie z pierwotną i majestatyczną przyrodą - dzikimi fiordami, mrocznymi lasami zamieszkałymi przez trolle czy zorzą polarną na dalekiej północy. Fani sportu powiążą zapewne ten kraj z całą masą wybitnych zawodników uprawiających zimowe konkurencje - skoczków narciarskich, zjazdowców i biatlonistów. Mało kto wie natomiast, że Norwegia przez krótki czas zaistniała na arenie międzynarodowej za sprawą dziedziny absolutnie nie pasującej do skandynawskiego krajobrazu: przemysłu! 
Początek XX wieku przyniósł Norwegii znaczny rozwój rolnictwa. Aby go wesprzeć, kraj potrzebował dużych ilości nawozów. Dominująca na europejskich rynkach, a importowana z chilijskich kopalń saletra była droga i trudno dostępna. Traf chciał, że zaradzono temu problemowi bardzo szybko. Z pomocą przyszli pospołu: dziewicza przyroda oraz dwaj wizjonerzy o niezwykle szerokich horyzontach. Najpierw norweski naukowiec Kristian Birkeland (1867-1917) wpadł na pomysł wyprodukowania azotanu wapnia służącego jako sztuczny nawóz, wykorzystując do tego elektryczne piece łukowe oraz azot pozyskiwany z powietrza. Proces ten wymagał jednak odpowiedniej infrastruktury oraz ogromnej ilości taniej energii elektrycznej. Przypomniano sobie wówczas, że w słabo zaludnionym regionie Telemark potężne wodospady oraz rwące rzeki można zaprząc do służby na rzecz nauki i przemysłu. Pozostała już tylko kwestia finansowa... I tu pojawił się drugi bohater - Samuel Eyde (1866-1940), norweski inżynier i przemysłowiec. Przy wsparciu wpływowej szwedzkiej rodziny Wallenbergów oraz francuskiego banku postanowił całe przedsięwzięcie produkcji norweskich nawozów sztucznych wcielić w życie. Nie deliberując długo, Birkeland i Eyde założyli w 1905 roku firmę o wdzięcznej nazwie Norsk Hydro-Elektrisk Kvælstofaktieselskab. Niedługo potem w niedostępnych dolinach Telemarku ruszyły prace budowlane. Jako że zgromadzone fundusze przeznaczone na inwestycję prawie dwukrotnie przekraczały roczny budżet narodowy Norwegii, już po roku pierwsze transporty norweskich azotanów, śmiało konkurujących z chilijską kopalną saletrą, trafiły do europejskich portów. Zaś cała technologia ich wytwarzania została nazwana Procesem Birkelanda-Eyde'a, na cześć ojców-założycieli spółki...
W latach 1906-07 Norsk-Hydro ukończyło budowę własnej, potężnej elektrowni wodnej w Notodden przy wodospadzie Svelgfossen, nazwanej "Svælgfos I". Nadmiar dostępnego przepływu wody pozwolił na wzniesienie rezerwowej elektrowni "Svælgfos II". Równocześnie w Notodden powstał cały zespół fabryczny z własną kotłownią, kominem do absorpcji, kuchnią, magazynem i przede wszystkim halą wyposażoną w 32 piece łukowe, każdy o mocy 750 kW. Ale i to było mało - wkrótce w niedalekim miasteczku Rjukan zbudowano na górskim stoku elektrownię "Vemork", która obsługiwała całkiem nową fabrykę saletry z piecami łukowymi wytrzymującymi moc trzykrotnie większą niż te stare w Notodden! Samuel Eyde poszedł za ciosem i w 1912 roku doprowadził do wysadzenia ponad 5-kilometrowego tunelu z Vemork do centrum Rjukan, gdzie wiosną 1916 roku oddano do użytku kolejną gigantyczną elektrownię "Såheim" z 11 agregatami, będącą wówczas największą na świecie! Samo Rjukan stało się natomiast typowym miasteczkiem przemysłowym, bowiem aż 80% wszystkich domów było wybudowanych i zagospodarowanych na potrzeby pracowników Norsk Hydro. Produkcja norweskich nawozów sztucznych ruszyła pełną parą...
Stanowisko dziedzictwa przemysłowego Rjukan-Notodden rozciąga się od wysokogórskiego jeziora Møsvatn w Vinje do jeziora Heddalsvatnet w Notodden, ma 93 kilometry długości i jest połączone ze sobą koleją oraz drogą wodną obsługiwaną przez promy. Najważniejszymi elementami składowymi są elektrownie oraz dwa miasta z parkami przemysłowymi, które powstały w pierwszych dekadach XX stulecia. Podróżując pewnego lipcowego dnia z Bergen do Oslo tak planuję trasę, by zobaczyć jak najwięcej obiektów ikony norweskiego przemysłu.



    1. Rjukan - Kościół Baptystów oraz jednakowe domy dawnych robotników zatrudnionych w fabryce i elektrowniach

Położenie Rjukan w głębokiej dolinie powoduje, że w okresie od jesieni do wiosny nisko znajdujące się nad horyzontem słońce nie jest w stanie dotrzeć swymi promieniami do centrum nawet południową porą. Dlatego Samuel Eyde, współwłaściciel Norsk Hydro, dla wygody swych pracowników planował budowę na zboczach okolicznych gór systemu luster doświetlających zimą miasto. Projekt doczekał się realizacji dopiero sto lat później, w 2013 roku. Lustra zawieszone są na wysokości 450 metrów ponad Rjukan, sterowane komputerowo i zasilane energią słoneczną. Samo miasteczko jest niewielkie, ciągnące się wzdłuż ulicy i rzeki Måna płynącej doliną. Największym budynkiem jest tu zdecydowanie gmach elektrowni "Såheim":



    2. Rjukan - hydroelektrownia "Såheim", swego czasu największa na świecie


    3. Rjukan - dawna infrastruktura przemysłowa na rzeką Måna

Kilka kilometrów za Rjukan, wdzięcznie wkomponowana w stok górski, prezentuje się elektrownia wodna "Vemork". Zaprojektowana przez Olafa Nordhagena pod wpływem tradycyjnej norweskiej architektury, została wzniesiona w 1911 roku. Najbardziej znana jest ze słynnej "operacji Gunnerside", przeprowadzonej w czasie II wojny światowej przez norweski ruch oporu i wojska aliantów. Otóż produktem ubocznym wiązania azotu przy produkcji nawozów była tzw. ciężka woda. Okupujący Norwegię hitlerowcy potrzebowali jej do eksperymentów przeprowadzanych w ramach niemieckiego programu rozwoju broni jądrowej. W lutym 1943 roku norwescy komandosi pokrzyżowali im plany - wysadzili zakład produkcyjny w elektrowni "Vemork", a następnie zatopili prom przewożący ciężką wodę do Niemiec. Reszty dopełniły naloty bombowe aliantów. Dziś w odbudowanym budynku elektrowni mieści się Norweskie Muzeum Robotników Przemysłowych:



    4. Rjukan - elektrownia wodna "Vemork", miejsce słynnej "operacji Gunnerside", dziś Muzeum

Wyjeżdżając z Rjukan w kierunku Notodden zatrzymuję samochód na brzegiem jeziora Tinnsjå. Obiektem mego zainteresowania jest port przeładunkowy i jedna ze stacji 16-kilometrowej linii kolejowej Rjukanbanen prowadzącej z Mæl do Rjukan, obejmującej również 5-kilometrowe odgałęzienie pod elektrownię "Vemork". Był to ostatni odcinek liczącej 75 kilometrów arterii transportowej łączącej Rjukan i Notodden, zbudowanej w latach 1907-09. Budynki stacji w Mæl, Igolfsland i Rjukan zostały zaprojektowane przez Thorvalda Astrupa. Transporty saletry ładowano tu na promy śródlądowe "MF Storegut" i "DF Ammonia", które wycofane ze służby w 1991 roku i zacumowane przy brzegu, aktualnie malowniczo pokrywają się rdzą na zasłużonej emeryturze:



    5. Port przeładunkowy Mæl nad jeziorem Tinnsjå: budynek stacji kolejowej Rjukanbanen oraz na drugim planie wysłużony prom parowy "DF Ammonia"

Leżące niespełna godzinkę jazdy od Rjukan miasteczko Notodden wita nas widokiem na park przemysłowy, zlokalizowany na brzegu jeziora Heddalsvatnet:



    6. Notodden - obszar przemysłowy nad jeziorem Heddalsvatnet

Najstarszym obiektem jest tu dawny zakład produkcji azotanów, pieszczotliwie nazywany przez pracowników "Piekarnią", z pierwszymi piecami łukowymi wytwarzającymi nawozy sztuczne metodą Birkelanda-Eyde'a. W czasach gdy fabryka działała na pełnych obrotach, dziennie wyjeżdżało w świat około 3 ton saletry norweskiej. Jedyny zachowany piec łukowy z tamtych czasów, zbudowany w 1905 roku, dumnie wyeksponowano na placu przed budynkiem "Piekarni":



    7. Notodden - "Piekarnia", dawna fabryka saletry oraz spoczywający pod zadaszeniem jedyny zachowany piec łukowy służący do produkcji nawozów sztucznych

Proces Birkelanda-Eyde'a z wykorzystaniem pieców łukowych nigdy nie odniósł komercyjnego sukcesu poza Norwegią, gdyż był niezwykle energochłonny i zależny od dostępu taniej energii elektrycznej. Na początku lat 20. XX wieku metoda łukowa wymagała średnio 61 000 kWh do wyprodukowania 1 tony związanego azotu, podczas gdy konkurencyjny proces Franka-Caro zużywał około 14 000 kWh, a nowatorski patent Habera-Boscha pochłaniał zaledwie 4 000 kWh. Mimo dostępu do sił przyrody dających tanią energię, jasne się stało, że norweskie pomysły nie wytrzymają współzawodnictwa z nowymi technologiami. Ostatecznie przedsiębiorstwo Norsk Hydro przeszło na proces Habera-Boscha w 1927 roku. Dalej produkowano w nim nie tylko nawozy sztuczne, ale również amoniak oraz azotan amonu wykorzystywany w przemyśle zbrojeniowym. Spacerując z Natalą i Margitą po terenie parku przemysłowego zatrzymuję się przy kolejnych obiektach z czasów prosperity norweskiego przemysłu: "Minarecie", czyli wieży ze szczytu której czerpano czyste powietrze do produkcji amoniaku, Fabryce Azotanu zbudowanej w latach 1915-17 oraz Fabryce Wody Amoniakalnej przetwarzającej cyjanamidek wapnia na azotan amonu:



    8. Notodden - "Minaret", wysoka na 63 metry smukła wieża służąca do czerpania powietrza, powstała w 1927 roku według projektu Thorvalda Astrupa


    9. Notodden - dawna Fabryka Wody Amoniakalnej wzniesiona w latach 1914-16

Stanowisko dziedzictwa przemysłowego Rjukan-Notodden obejmujące tamy, tunele, elektrownie, linie energetyczne, tereny fabryczne, mieszkania robotnicze, miasta przemysłowe, tory kolejowe oraz przeprawy promowe, położone w krajobrazie, gdzie naturalna topografia umożliwiała pozyskiwanie taniej energii w olbrzymich ilościach, wyróżnia się jako przykład nowatorskich rozwiązań dla przemysłu na początku XX wieku. To także unikalny dowód, że można wkomponować infrastrukturę przemysłową w otaczający krajobraz bez niszczenia środowiska naturalnego. Według UNESCO powstanie kompleksu fabrycznego Norsk Hydro pomiędzy Rjukan a Notodden oznaczało "głębokie zmiany społeczne" i "ważny krok naprzód dla ludzkości w dziedzinie nauki i inżynierii". Co wcale nie zmienia faktu, że w moim wyobrażeniu Norwegii nadal czołowe miejsce zajmuje widok monumentalnych fiordów, zamiast fabryk i elektrowni, choćby nie wiem jak piękne byłyby, ciekawe i interesujące...








 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz