Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

poniedziałek, 19 lipca 2021

Kopalnia w Falun

...visit № 197...



...czyli: jak Wielka Góra stała się Wielkim Dołem...

Trudno dziś dokładnie wskazać, kto i kiedy odkrył czerwony metal w okolicy dzisiejszego Falun, miasta w środkowej Szwecji leżącego pośrodku górniczego regionu Dalarna. Jak każdy szanujący się zabytek z głębokiego średniowiecza, tak i dawna kopalnia miedzi w Falun (Falu koppargruva) ma na ten temat legendę - ponad tysiąc lat temu miejscowy pasterz ponoć znalazł jedną z kóz z pyskiem umorusanym czerwonym pyłem. Dręczony ciekawością podążył za nią, a zwierzę doprowadziło go do złoża cennego metalu. Prawda to czy mit, niełatwo dociec, fakty jednak wskazują, że wydobycie rud miedzi rozpoczęło się na tych terenach około 1000 roku. Początkowo działalność prowadzona była na niewielką skalę, a okoliczni rolnicy zbierali bryły rudy i wytapiali z nich miedź, by wykorzystać ją na potrzeby gospodarstwa domowego. Mniej więcej w czasach Magnusa III, króla rządzącego Szwecją w latach 1275-1290, wydobycie nabrało rozpędu, a miejscowa szlachta i niemieccy kupcy przejęli prymitywne kopalnie od rolników. Odtąd miedź z Falun pojawiła się na rynkach całej Europy. Podpatrzone na kontynencie nowatorskie metody i technologie stosowane w górnictwie sprawiły, że w połowie XIV wieku kopalnia stała się ważnym zasobem narodowym, z którego miała pochodzić olbrzymia część dochodów państwa szwedzkiego w nadchodzących stuleciach...
W XVII wieku moce produkcyjne osiągnęły szczyt, a Kopalnia w Falun weszła w złoty wiek swej działalności. W tym czasie urobek służył do finansowania coraz to nowych wojen toczonych przez Szwecję - wtenczas kraj ten był liczącą się potęgą militarną i gospodarczą, o terytorium tak rozległym, że Bałtyk traktował jako największe ze swych wewnętrznych jezior... Zapotrzebowanie na miedź spływało z całej Europy, ceny szybowały w górę, toteż Wielka Góra w Falun, dostarczająca 2/3 światowego wydobycia tego metalu, zaiste była oczkiem w głowie szwedzkich królów. W rekordowym 1650 roku wyprodukowano tu 3000 ton czystej miedzi! I gdy wszystko szło jak po maśle, robotników przybywało, fedrunek parł aż huczało, a miasto Falun bogaciło się i kraśniało ponad miarę, przyszła znamienna w skutki noc przesilenia wiosennego Anno Domini 1687...
Już od jakiegoś czasu z czeluści Wielkiej Góry regularnie dobiegały dziwne i głośne dudnienia. Wypadki i zawały zdarzały się na przestrzeni wieków jak w każdej kopalni, ginęli w nich górnicy, jednak żadna spektakularna katastrofa szczęściem nie nawiedziła regionu Falun. Zintensyfikowane w poprzednich latach wydobycie sprawiło, że Wielka Góra poprzecinana była chaotycznym labiryntem sztolni, korytarzy, szybów i chodników zakończonych wyrobiskami. Nieraz ogromne pomieszczenia pod ziemią zlokalizowane były jedno pod drugim, a ich cienkie sufity i liche podpory nijak się miały do fachowego zabezpieczenia przed ruchami górotwórczymi i skutkami eksploatacji. W noc świętojańską 1687 roku jedna ze ścian działowych pomiędzy dwoma głównymi wyrobiskami nie wytrzymała naporu i runęła z hukiem. Zawał pociągnął za sobą kolejne, cała kopalnia, jak domek z kart, w parę chwil rozsypała się doszczętnie. Wydarzenie to mogłoby się stać jednym z największych nieszczęść w historii górnictwa, z setkami ofiar zasypanych i uwięzionych pod ziemią. Cudem nie zginął ani jeden człowiek, gdyż katastrofa miała miejsce akurat w dniu tradycyjnego skandynawskiego święta Midsommar, wolnego od pracy! Gdy górnicy nazajutrz stawili się na szychtę, ze zdumienia przecierali oczy - tam gdzie jeszcze niedawno wznosiła się Wielka Góra, teraz ziała otchłań Wielkiego Dołu...
Gdy pewnego lipcowego ranka zmierzam z Margitą i Natalą do raczej sennego Falun, nie spodziewam się zastać w kopalni jakichś większych tłumów. Wypełniony po brzegi obszerny parking szybko wyprowadza mnie z błędu - choć region Dalarna leży raczej z dala od uczęszczanych przez turystów szlaków, jednak Wielki Dół przyciąga rzesze zwiedzających, i to całkiem spore. Wychodząc z parkingu od razu trafiamy na imponujący widok:



    1. Panorama Wielkiego Dołu (Stora Stöten), powstałego po zawaleniu się kopalni w 1687 roku

Paradoksalnie zawał nie spowodował zaprzestania wydobycia i zamknięcia kopalni - fedrowano nadal, a ściany Wielkiego Dołu odkryły nowe, wcześniej niedostępne pokłady rudy miedzi. Ogromne zawalisko, o szerokości 350 metrów i głębokie na 95 metrów, najlepiej widoczne jest z drewnianej wieży widokowej postawionej tuż nad krawędzią urwiska. Nieopodal miała swoją siedzibę dyrekcja kopalni. Dziś w budynku swe zbiory prezentuje miejscowe muzeum - zobaczyć można między innymi minerały, modele maszyn, dawne narzędzia górnicze oraz sporą kolekcję obrazów przedstawiających właścicieli, dyrektorów i dobrodziejów kopalni:



    2. Budynek mieszczący Muzeum Górnictwa w Falun

O wejściu do podziemi kopalni możemy tylko pomarzyć - w czasach pandemii grupy zwiedzających pomniejszone są o połowę, a bilety trzeba zamawiać ze znacznym wyprzedzeniem. Margita i Natala, zaledwie symbolicznie doceniające uroki górniczego dziedzictwa, nie wydają się jakoś szczególnie zmartwione tym faktem. Ja zaś z zazdrością patrzę na grupę szczęśliwców, jak odziani w pomarańczowe kombinezony i kaski najpierw wchodzą z przewodnikiem do budynku szybu głównego, po kilku chwilach pojawiają się w drewnianej budce przyklejonej do ściany osuwiska, by ostatecznie zniknąć na dobre w podziemnych korytarzach:



    3. Budynek szybu głównego dawnej kopalni...


    4. ...oraz właściwe wejście do podziemi

Na szczęście dla tych, których omija zwiedzanie podziemnej części obiektu, na powierzchni przygotowano niemało atrakcji. Zupełnie za darmo można wejść do wiekowych budynków, w których mieści się drewniane koło wyciągowe oraz najstarszy szyb wiodący w czeluść kopalni. Ponoć jest tak głęboki, że kamień upuszczony z jego szczytu nie będzie słyszalny, gdy uderzy w dno sztolni...



    5. Charakterystyczna trzypoziomowa drewniana konstrukcja naziemna najstarszego szybu kopalni...


    6. ...oraz budynek skrywający drewniane koło wyciągowe

W początkowym okresie działalności kopalni główną metodą wydobywania rud miedzi było ogrzewanie wyrobiska poprzez rozpalanie kontrolowanych pożarów. Po ostygnięciu skała stawała się krucha i łatwo pękała obrabiana młotkami, kilofami i klinami wbijanymi w szczeliny. Po wywiezieniu na powierzchnię rudę poddawano prażeniu, przez co wzbijający się ku niebu gęsty, trujący dym przez wieki był cechą wyróżniającą miasto Falun i okolice. Dopiero potem następował proces wytopu surowego metalu. Harówka pod ziemią była wyjątkowo ciężka - Karol Linneusz, wybitny XVIII-wieczny szwedzki przyrodnik i lekarz, tak wspominał swój pobyt w kopalni: To jeden z wielkich cudów Szwecji, ale równie straszny jak samo piekło, a warunki pracy górników opisywał: ...zewsząd otaczała ich sadza i ciemność. Kamienie, żwir, żrący witriol, dym, opary i kurz były wszędzie...



    7. Fragment drewnianej rury odwadniającej oraz dawne narzędzia używane w kopalni


    8. Wiadro z urobkiem rudy miedzi

Strefa górnicza Wielkiej Góry rudy Miedzianej to nie tylko kopalnia i jej infrastruktura. Tuż za hałdami żużlu, sąsiadując z dawnymi magazynami, ciągną się równe szeregi drewnianych domków zamieszkałych niegdyś przez robotników pracujących pod ziemią. Niedaleko nich odnajdujemy budynek, w którym wytwarzano liny o różnych grubościach, masowo używane w kopalni. I tak najstarsze były produkowane ze ...skręcanych ogonów wołowych! Pozostała część bydlęcia nie szła na marne - z mięsa produkowano falukorv, miejscową kiełbasę uchodzącą za przysmak nie tylko wśród górników z Falun.



    9. Dawny magazyn obok hałd żużlu

Końcem XVIII wieku kopalnia straciła na znaczeniu, chociaż pozostała jeszcze przez następne sto lat ważnym producentem miedzi. Prace wydobywcze nadal miały miejsce w XX stuleciu, jednak pozyskiwana ruda nie była już tak treściwa - składała się głównie z siarki, cynku, ołowiu, śladowych ilości złota i srebra oraz zaledwie 0,4% miedzi. 8 grudnia 1992 roku oddano w kopalni ostatni strzał i zaprzestano komercyjnego wydobycia, następnie zaś przekształcono obiekty fabryczne na potrzeby zwiedzających...
Obszar górniczy Wielkiej Góry (a raczej Wielkiego Dołu) rudy Miedzianej w Falun jest jednym z najwybitniejszych zabytków przemysłowych na świecie. Ocalały i nienaruszony krajobraz kulturowy znakomicie ilustruje proces produkcji miedzi w regionie Dalarna przez tysiąc lat, od IX do XX wieku. W kulminacyjnym momencie istnienia przedsiębiorstwo, jako główny światowy producent miedzi, pomogło Szwecji technologicznie, gospodarczo, społecznie i politycznie dominować w Europie. Nie wolno zapominać również o innym aspekcie, z którego Falun słynie nie tylko w Skandynawii - otóż produktem ubocznym wydobycia tutejszych rud miedzi jest wyjątkowy pigment, zwany czerwienią faluńską (Falu rödfärg). Popularność tej ciemnoczerwonej farby nastąpiła w XVII wieku, gdy zaczęto malować nią drewniane domy w miastach, by choć trochę przypominały budynki z cegły, świadczące o bogactwie. Dziś czerwone domki to już absolutny symbol kraju, doskonale widoczny jak Szwecja długa i szeroka, emulsja natomiast doczekała się statusu "szwedzkiej barwy narodowej". I gdy kopalnia w Falun dawno już nie produkuje miedzi, to wiaderka oryginalnej farby oferowane do sprzedaży w miejscowym sklepiku nadal rozchodzą się jak świeże bułeczki...









        
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz