Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

piątek, 6 lipca 2018

Dom Rietvelda

...visit № 107...

 

...czyli: o rzeźbie, która została domem (lub o domu, który stał się rzeźbą)...

 

Biały domek o nieco infantylnym wyglądzie, mocno kontrastującym z otaczającą go ceglaną zabudową przedmieścia Utrechtu, jest powszechnie znaną ikoną konstruktywizmu - prądu w architekturze rozwijającego się w latach 20. i 30. XX wieku. Jest także jednym ze sztandarowych dzieł grupy De Stijl, zrzeszającej malarzy, grafików, architektów i projektantów mebli, której prace silnie oddziaływały na styl międzynarodowy w architekturze i wzornictwie okresu międzywojennego. No i wspomniany biały domek pozwolił pewnemu szerzej nieznanemu projektantowi mebli pokazać się światu...

Wszystko zaczęło się w 1924 roku w raczej przykrych okolicznościach. Doktor Truus Schröder-Schräder, pochodząca z zamożnej rodziny ekonomistka i farmaceutka z Utrechtu, w wieku zaledwie 35 lat straciła męża i została sama z trójką dzieci. Ceniąc sobie ponad wszystko wolność, swobodę i niczym nieograniczoną przestrzeń, zapragnęła zacząć nowe życie w domu, który w pełni pokrywałby się z jej gustami i poglądami. Miała dosyć mieszkania w jednakowych, ceglanych budynkach z lokalami sztywno podzielonymi na pokoje. Jako że związana była od długiego czasu z ruchem De Stijl, nie bała się zaryzykow i poprosiła o zaprojektowanie swego nowego domu niejakiego Gerrita Rietvelda, architekta znanego do tej pory jedynie z projektowania mebli i znikomego uwielbienia do tradycyjnego wzornictwa. A że również miała spore pojęcie o architekturze, stworzyli z Rietveldem duet niemalże doskonały. Dom powstał z bardzo dużym udziałem samej właścicielki, która przyjęła estetykę Rietvelda uznając ją za nowoczesną i bezkompromisową. Oboje przy projektowaniu zwracali szczególną uwagę na ergonomię, prostotę i detale, by stworzyć dom jak najbardziej odpowiadający potrzebom pani doktor i jej dzieci. Tak powstał dom-rzeźba w niewielkim ogrodzie, szokujący swym wyglądem, nowoczesny, ekscentryczny, a jednocześnie przestronny i funkcjonalny. I do dziś dnia zadziwia nas tak, jak zadziwiał przed niespełna stu laty...

 

     1. Dom Rietvelda w Utrechcie

 

Bryła domu charakteryzuje się, zgodnie z zasadami estetyki De Stijl, zastosowaniem dwóch podstawowych linii: pionu i poziomu oraz dołożeniem geometrycznych, białych płaszczyzn bez jakichkolwiek dekoracji, prostych poręczy i prostokątnych otworów okiennych z czarnymi obramowaniami. Charakterystyczny dla ruchu De Stijl jest też dobór elementów wykończenia w trzech zasadniczych kolorach (żółtym, niebieskim i czerwonym) do trzech "niekolorów" elewacji (bieli, czerni i szarości).

 

    2. Widok od strony ogrodu

 

By wejść do środka, należy zakupić bilet w ceglanym budynku obok. Można też, jak ja to zrobiłem, nabyć wejściówkę wcześniej na stronie internetowej. Zwiedzanie zaczyna się od obejrzenia krótkiego filmu o historii powstania domu. Następnie w małej, kilkunastoosobowej grupce wraz z angielskojęzycznym przewodnikiem udajemy się do wnętrza. Zdjęcia można robić do woli, natomiast absolutnie wzbronione jest dotykanie wyposażenia willi.

 

    
3. Kuchnia na parterze z zupełnie wtedy nieznanymi, wiszącymi szklanymi witrynami


W przypadku parteru można mówić jeszcze o tradycyjnym rozmieszczeniu pokojów. Wokół centralnie usytuowanej klatki schodowej znajduje się kuchnia oraz trzy pomieszczenia, wykorzystywane jako czytelnia, studio oraz pokój służącej (w którym nigdy takowa nie zamieszkała). W studiu zamieszkał natomiast pod koniec życia sam Gerrit Rietveld, którego losy splotły się również na polu prywatnym z właścicielką domu. Prawdziwy zachwyt zaczyna się jednak po wejściu krętymi schodami na piętro: 

 

    4. Przestrzeń piętra przy rozsuniętych ściankach


Jednym ze sprytnych rozwiązań architekta było rozplanowanie przestrzeni na piętrze. By osiągnąć przestronność, a jednocześnie funkcjonalność zastosował ...przesuwane ściany! Przez dzień rodzina Schröderów cieszyła się otwartą przestrzenią, wieczorem zaś, przesuwając po listwach w podłodze i suficie złożone i ukryte wzdłuż mebli ścianki, mogła wydzielić trzy odrębne pokoje - jeden dla syna, drugi dla dwóch córek i trzeci jako salon.

 

     5. Widok na pokój córek, na pierwszym planie zaprojektowany również przez Rietvelda słynny fotel "Red and Blue"

 

     6. Widok na pokój syna


Kolorystyka wnętrz jest utrzymana w tej samej gamie co elewacje, przez co architektowi udało się przekreślić granice pomiędzy zewnętrzną i wewnętrzną sferą budynku. Interesująca jest też sprawa okien, które by sprostać rygorystycznym wymaganiom De Stijl o przecinaniu się płaszczyzn, otwierają się jedynie po kątem 90° do ściany. Natomiast obie części narożnego okna salonu można otworzyć oddzielnie, co potęguje jeszcze wrażenie niekończącej się przestrzeni:

 

    7. Otwierane okno narożne salonu

 

Na piętrze, oprócz pokojów dzieci i salonu znajduje się jeszcze sypialnia pani domu, wejście na poddasze oraz mała łazienka, sprytnie ukryta by niepotrzebnie nie ograniczać przestrzeni wnętrza.

 

     8. Piec obok przejścia z salonu do sypialni

 

Kiedy dom był budowany na ówczesnych przedmieściach Utrechtu prawie sto lat temu, z okien rozpościerał się widok na zielone pola i ogrody. Według założeń architekta był to integralny element projektu. Kiedy w latach 60. ubiegłego wieku naprzeciwko budynku wzniesiono wiadukt kolejowy, wstrząśnięty tym faktem Rietveld wyraził się, że "równie dobrze dom można by zburzyć", bo bezpowrotnie zniszczono więzi łączące go z otoczeniem.

 

     9. Fasada z wejściem do domu Rietvelda

 

Pani Truus Schröder-Schräder mieszkała w swojej willi nieprzerwanie od 1925 roku aż do swojej śmierci w 1985 roku. Następnie obiekt został poddany gruntownemu remontowi, a w jego wnętrzach, udostępnionych dla zwiedzających, wyeksponowano wiele oryginalnych mebli oraz lamp autorstwa Gerrita Rietvelda. Do dziś willa urzeka swą funkcjonalnością i pomysłami, które zostały tam użyte. Bo pomimo swej ekscentryczności ten dom-rzeźba, manifest założeń i idei De Stijl, po prostu znakomicie nadawał się do życia... 

 

Pamiątkowy bilet:

 

 

 

 

 

 

 

 

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam do lektury pozostałych postów :)

      Usuń
  2. Kapitalny dom. Wygląda nowocześnie z nutą romantyzmu. Fajne kształty - ktoś wiedział, co robi.

    OdpowiedzUsuń