Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

niedziela, 8 lipca 2018

Van Nelle fabriek

...visit № 113...



...czyli: o "poemacie ze stali i szkła"...

Fabryka na liście UNESCO??? Pośród takich cudów jak Wielki Kanion, Tadż Mahal czy egipskie piramidy??? Brzmi nieprawdopodobnie, ale taka jest prawda. Stojący na obrzeżach portowego Rotterdamu zespół fabryczny Van Nelle, ze względu na swą estetykę i doskonałość wykonania architektonicznego, trafił w 2014 roku do grona najważniejszych obiektów światowego dziedzictwa. Najwięksi projektanci opisywali go w samych superlatywach - zachwycony Le Corbusier nazwał budynki fabryki "najpiękniejszym spektaklem współczesności", natomiast sir Howard Morley Robertson, również urzeczony niezmiernie, miał ponoć wykrzyknąć: "to poemat ze stali i szkła!". Będąc w Niderlandach, postanawiam sprawdzić, jak to się ma w rzeczywistości. Sam, ponieważ Margita i Natala, wybitnie nieczułe na uroki modernizmu, postanawiają zaczekać na mnie w sąsiedniej Hadze. Już wkrótce na własnej skórze będę miał okazję się przekonać, że zwiedzenie tej fabryki to wcale nie taka "prościzna", jakby się mogło wcześniej wydawać...
Firma Van Nelle została założona w 1782 roku jako sklep z kawą, herbatą i tytoniem. Z czasem rodzinny interes przekształcił się w niewielką fabryczkę. Po I wojnie światowej rozrastająca się manufaktura nie miała już miejsca na dalszą ekspansję w swej ówczesnej siedzibie. Wtedy to współwłaściciel fabryki Cees van der Leeuw zdecydował się na niezwykłe zamówienie - poprosił o projekt nowego kompleksu biuro architektoniczne Brinkman & Van der Vlugt, kreujące budynki w mało popularnym jeszcze wtedy w Europie stylu modernistycznym. Głównym architektem został Leendert van der Vlugt, który do pomocy dobrał sobie specjalizującego się w konstrukcjach żelbetowych inżyniera budowlanego Johanna G. Wiebenga, a miejscem powstania całego założenia została strefa przemysłowa Rotterdamu, zlokalizowana na polderze Spaanse. Gdy w 1931 roku, po sześciu latach budowy, kompleks został ukończony, od razu został okrzyknięty jednym z najbardziej nowatorskich i futurystycznych zespołów fabrycznych oraz doskonałym przykładem modernizmu i stylu międzynarodowego. Projekt charakteryzował się przezroczystymi i filigranowymi fasadami wykonanymi ze szkła lustrzanego oraz podtrzymującymi całą konstrukcję, rozszerzającymi się ku górze betonowymi filarami. Bardzo ważną rolę w całym projekcie odegrały dwa czynniki: światło i przestrzeń, dzięki którym Van Nelle stała się uosobieniem fabryki "idealnej", otwartej na świat zewnętrzny, w której przestrzenie robocze nie są ciemne i ciasne, lecz rozświetlone słońcem zapewniają przyjemne warunki pracy. Powstał nowy rodzaj zakładu przemysłowego, który z miejsca stał się symbolem kultury międzywojennego dwudziestolecia, dodatkowo świadczącym o długiej tradycji gospodarczej Holandii związanej z przetwarzaniem kolonialnych produktów rolno-spożywczych oraz ich sprzedażą w Europie...
Choć w 1995 roku wstrzymano całą produkcję w fabryce Van Nelle, nadal wiele się tu dzieje - przestrzeń zagospodarowano pod biura i kancelarie, jest to także miejsce wielu wydarzeń kulturalnych i konferencji. Dużo wcześniej przed wyjazdem do Holandii czytam w internecie, że jest możliwość obejrzenia wnętrz z przewodnikiem, ale tylko w weekend, kiedy biura są nieczynne. Znajduję nawet możliwość zakupu wejściówki, jednak mój polski bank nie obsługuje proponowanej opcji zapłaty. Kontakt mailowy trochę mnie uspokaja - sympatyczna pani z agencji oferującej wycieczki po fabryce informuje mnie, że spokojnie i bez nerwów bilet mogę sobie nabyć w siedzibie nawet na pół godziny przez zwiedzaniem. A więc luzik... W tą lipcową niedzielę, kiedy zamierzam odwiedzić fabrykę, wycieczka zaplanowana jest na 11:00, więc parę minut po dziesiątej melduję się pod biurem turystycznym. I tu niespodzianka - w weekendy otwarte od 11:30...  Siedzibę agencji od Van Nelle dzieli odległość kilku kilometrów, więc pędzę samochodem pod fabrykę, może tam spotkam przewodnika i kupię od niego bilet...



    1. Van Nelle fabriek

Wokół zakładu Van Nelle panuje sielskie, niedzielne przedpołudnie. Żywej duszy dookoła, słoneczko przyświeca, ptaszęta leniwie ćwierkają, śnieżnobiałe ściany fabryki odbijają się w nieruchomych wodach kanału. Zagadnięty cieć siedzący w budce przy bramie wjazdowej oświadcza, że owszem, są wycieczki po fabryce, ale nie ma bladego pojęcia, czy w dniu dzisiejszym takowe się odbędą. Oczywiście nie pozwala wejść na teren fabryki dalej niż metr za szlaban...



    2. Zespół fabryczny widziany z bramy wjazdowej

Telefonuję do agencji turystycznej z nikłą nadzieją, że czegoś się dowiem. Owszem, uzyskuję informację, że dzisiaj nie są planowane żadne wycieczki po Van Nelle! Proszę spróbować w przyszłą sobotę - słyszę na koniec. Ciekawe, co by było, gdyby udało mi się wcześniej kupić bilet przez internet...
Cóż, pozostaje mi tylko pstryknąć kilka fotek budynkom z zewnątrz. Już powoli zaczynam się zbierać do samochodu, gdy zaczyna się coś dziać. Ni stąd, ni zowąd pojawia się para Azjatów. Czekają przy bramie, w ręku dzierżą bilety na godzinę 12:00. Za chwilę podjeżdża auto, z którego wysiada przewodnik, powoli schodzą się jacyś ludzie. Rychło wychodzi na jaw, że jest jednak wycieczka po fabryce, ale godzinę później i zorganizowana przez zupełnie inną agencję. Oczywiście, może się Pan przyłączyć, nie ma żadnego problemu. Koszt biletu - 10 euro, zapłaci Pan po zwiedzaniu - słyszę i czuję, że chyba jednak mam dziś farta...



    3. Wykonana ze szkła i stali ściana kurtynowa budynku głównego

Trasa po wnętrzach fabryki zaczyna się w przestronnym holu, który niegdyś służył za stołówkę, a dziś za kawiarnię dla zwiedzających. Tak jak i w innych pomieszczeniach, strop podtrzymują tu charakterystyczne betonowe filary, mające po czterech stronach rowki biegnące na całej długości, od podłogi do sufitu. Przewodnik wyciąga z kieszeni kilka stalowych sprzączek, jedną z nich wkłada w rowek i przekręca. Uchwyt blokuje się na dowolnej wysokości, można go teraz wykorzystać do różnych celów, bez potrzeby wiercenia otworu w ścianie, po czym bez problemu zdemontować. Proste, a jak funkcjonalne...



    4. Stołówka z oryginalnymi elementami wystroju pochodzącymi z lat 20. XX wieku

Cała runda po dawnych pomieszczeniach fabrycznych trwa trochę ponad pół godziny. Niestety, program nie obejmuje wizyty w przeszklonej kopule na dachu mieszczącej herbaciarnię, z której ponoć rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Budynek główny składa się prawie w całości z hal fabrycznych, w których składowano i przetwarzano ryż, tytoń, kawę i herbatę, a w późniejszych latach produkowano również gumę do żucia, papierosy i pudding w proszku.



    5. Hala dawnego magazynu kawy...


    6. ...oraz pasaż jednego z górnych pięter z widokiem na Rotterdam

Ciekawie rozwiązano tu również problem tłoku, jaki powstawał w czasie styku zmian. By pracownicy przychodzący do pracy i wychodzący z niej nie przeciskali się nawzajem, w jednej klatce schodowej powstały osobne ciągi komunikacyjne, umiejscowione jeden obok drugiego:



    7. Praktyczna klatka schodowa z dwoma niezależnymi ciągami komunikacyjnymi

Wycieczka kończy się na placu pomiędzy stalowo-szklanymi budynkami. Przewodnik kasuje opłatę, w zamian wręczając mi widokówkę z fabryką Van Nelle. Żadnych biletów, wydruków z kasy fiskalnej czy podobnych historii. Ważne, że obie strony są zadowolone...



    8. Przeszklone przejścia pomiędzy budynkami fabryki...


    9. ...oraz część wizytowa zakładu - budynek z biurem do przyjmowania co zacniejszych gości

Zbudowana w latach 20. ubiegłego stulecia Van Nelle powstała jako fabryka modelowa, którą cechowało otwarcie na zewnątrz oraz możliwość adaptacji przestrzeni wewnętrznych zależnie od potrzeb. I choć stanowi ikonę modernizmu oraz podręcznikowy przykład architektury przemysłowej XX wieku, próżno szukać jej w przewodnikach po Holandii lub jako punkt na trasie popularnych wycieczek wiodących przez niderlandzkie miasta. Gdy szperałem w internecie w poszukiwaniu wiadomości o Van Nelle, natknąłem się na zestawienie zatytułowane 10 miejsc z Listy UNESCO o których nigdy nie słyszałeś. Rotterdamski "poemat ze stali i szkła" zajmował w nim zaszczytne pierwsze miejsce...













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz