Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

piątek, 6 lipca 2018

Kinderdijk

...visit № 108...

 

...czyli: o wiatrakach na Dziecięcej Grobli...

 

Holendrzy mawiają: "Gdy odwiedzasz Kinderdijk, wkraczasz w sam środek niderlandzkiej historii. Wszystko u nas leży poniżej poziomu morza, więc aby nasze buty były suche, od wieków współpracujemy z wiatrem i wodą". Trudno odmówić racji temu stwierdzeniu. Tysiąc lat wstecz cały obszar Holandii był jednym wielkim torfowiskiem, podmokłą krainą smaganą wichrem od morza i zalewaną wodą sztormową. Nieliczni myśliwi i rybacy zapuszczali się tu tylko latem, jeśli poziom wody był wystarczająco niski. Gdy przybyli pierwsi osadnicy, zbudowali swoje domy na okolicznych wydmach, by w razie częstych powodzi ocalić siebie i dobytek. Z czasem coraz więcej rolników chciało spróbować szczęścia i zagospodarować te żyzne gleby, położone całkiem niedaleko od szybko rozwijających się miast portowych zachodniej Holandii. Powstało śmiałe przedsięwzięcie, by technologią poskromić naturę i wydrzeć morzu jak najwięcej cennej ziemi pod uprawy. Najpierw zbudowano groble, aby utrzymać wodę na zewnątrz, lecz szybko powstał nowy problem. Woda gruntowa i deszczowa musiała być odprowadzana z pól i łąk poza groble, inaczej poldery byłyby ponownie zalewane. Potrzebny był kolejny mądry plan. Stare śluzy mogły odprowadzać nadmiar wody do okolicznych rzek, ale tylko wtedy, gdy jej poziom nie był zbyt wysoki. Wtedy z pomocą przyszły wiatraki...

Kinderdijk to dziś niewielka miejscowość, leżąca w środkowej Holandii, zaledwie kilkanaście kilometrów na wschód od granic portowego Rotterdamu. Tym, co przyciąga tu tysiące turystów z całego świata, jest największy w Niderlandach zespół zabytkowych wiatraków, ze śmigłami napędzanymi siłą wiatru. Jako się wcześniej rzekło, niegdyś wiatraki wykorzystywane były do osuszania okolicznych terenów, a także nowo powstających przybrzeżnych mielizn morskich. Do dziś ostało się tu ich 19, ustawionych w rzędach i majestatycznie górujących nad polderowym krajobrazem poprzecinanym siatką kanałów.

W Kinderdijk samochód najlepiej zostawić w centrum, na olbrzymim i bezpłatnym parkingu, po czym kilkunastominutowym spacerkiem dotrzeć do celu. Można spróbować podjechać pod same wiatraki, ale malutki i ciasny parking odstrasza cenami. Samo wejście na teren zabytkowego zespołu jest bezpłatne, a wzdłuż kanału biegnie wygodna ścieżka piesza i rowerowa, umożliwiająca przyjrzenie się z bliska każdemu z wiatraków.

 

    1. Zabytkowy zespół wiatraków w Kinderdijk - strona lewa...

 

     2. ...i strona prawa kompleksu

 

Obszar ten od zawsze borykał się z problemem nadmiaru wody. Już w XIII wieku władca Holandii, hrabia Floris V ustanowił Okręgowe Izby Wodne, które obligowały mieszkańców do utrzymania swych ziem w stanie suchym. Utworzono tu trzy tzw. płyty wodne (waterschap), organy administracyjne odpowiedzialne za gospodarkę wodną: Alblasserwaard, Overwaard i Nederwaard. Następnie zastosowano system rowów i cieków, by odprowadzić wodę do najniższego miejsca na zachodnim krańcu tych obszarów. Ten punkt to właśnie Kinderdijk.

 

    3. Jeden z wiatraków nad kanałem

 

Końcem XIII wieku wybudowano również duży kanał (tzw. weteringen), który częściowo radził sobie z nadmiarem wody. Lecz natura nie poddała się tak łatwo. Ciągły drenaż spowodował osuwanie się i zapadanie torfowej gleby na odzyskanych obszarach. Postanowiono więc wybudować wiatraki, by zapanować nad żywiołem i móc sterować poziomem wód.

 

    4. Holenderska myśl technologiczna napędzana wiatrem  

 

Wiatraki w Kinderdijk powstały w połowie XVIII wieku i usytuowane zostały nad brzegami miejscowych kanałów. Ich głównym zadaniem miało być odpompowywanie wody z Nederwaard i niedopuszczenie do zalania Overwaard. Swą misję spełniły nad wyraz skutecznie. Obecnie każdy z 19 wiatraków jest zamieszkały, a jeden z nich został udostępniony dla zwiedzających.

 

    5. Wiatrak z 1736 roku udostępniony do zwiedzania

 

Wykupuję bilet w maleńkiej kasie usytuowanej obok wiatraka. Margita woli odpocząć na jednej z licznych ławeczek i delektować się sielskim widokiem polderu. Za 8 EUR można samemu zwiedzić wnętrze:

 

     6. Pokój mieszkalny na parterze wiatraka...

 

    7. ...i pomieszczenie na drugim piętrze, w którym suszyły się rybackie sieci 

 

Wraz z wynalezieniem maszyny parowej Kinderdijk uzyskał dostęp do nowej i skutecznej technologii. W 1868 roku zbudowano dwie przepompownie napędzane parą, aby pomóc wiatrakom w wykonywaniu ich trudnej pracy. W 1924 roku pompy parowe zastąpiono maszynami o jeszcze większej mocy, zasilanymi olejem napędowym. Mimo to wiatraki nadal były przydatne - w czasie II wojny światowej niemieccy okupanci zajęli wszystkie rezerwy oleju napędowego, zmuszając Holendrów do ponownego osuszania polderów za pomocą siły wiatru.

 

     8. Charakterystyczny obrazek z Kinderdijk z wiatrakiem w tle

 

W 1995 roku maszyny olejowe zostały zastąpione jeszcze potężniejszym wynalazkiem: nowoczesna przepompownia Overwaard ze swymi imponującymi śrubami Archimedesa skutecznie radzi sobie z siłami natury. Chroni to, co zapoczątkował hrabia Floris wieki temu - możliwość zamieszkania w suchym miejscu na żyznych glebach wokół wiatraków.

 

    9.  Jeszcze jeden z wiatraków w Kinderdijk


A skąd wzięła się nazwa Kinderdijk? O tym mówi miejscowa legenda: w 1421 roku w wyniku sztormu okolice te nawiedziła potężna powódź, nazwana później Powodzią Elżbiety. Woda z rzeki przerwała wały ochronne i wdarła się do polderów, zatapiając wszystko na swej drodze. Wielu mieszkańców straciło życie w tej katastrofie. Jakiś czas później, gdy woda zaczęła opadać, jeden z ocalałych rybaków wdrapał się na groblę, by obejrzeć spustoszenia dokonane przez żywioł. W pewnym momencie zauważył kota stojącego na poręczy drewnianej kołyski unoszącej się na wodzie. Zwierzak starał się utrzymać równowagę tak, by woda nie wlała się do jej wnętrza. Zaciekawiony rybak przyciągnął kołyskę do siebie i ujrzał w niej śpiące dziecko. Na cześć tego niecodziennego wydarzenia miejsce to nazwano właśnie Kinderdijk, co w wolnym tłumaczeniu oznacza Dziecięcą Groblę. O tym, co stało się z bohaterskim kotem, niestety legenda milczy...

 

Pamiątkowy bilet do wnętrza wiatraka:

 

 

 

  

 

 

 

3 komentarze:

  1. Wygląda to super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie trzeba odwiedzić. To, oprócz chodaków, jeden z symboli Holandii :)

      Usuń
  2. Dziękuję! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do lektury innych moich postów :)

    OdpowiedzUsuń