Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w Rijadzie we wrześniu 2023 - Lista obejmuje 1202 obiekty (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

sobota, 18 lipca 2020

Brugia (Brugge)

...visit № 166...



...czyli: o "flamandzkiej Wenecji", kolebce europejskiego kapitalizmu...


Całkiem spora rzesza miast, przez które przepływa jakiś ciek wodny, ma swą dzielnicę nazywaną mniej lub bardziej słusznie "Wenecją". W moim rodzinnym Cieszynie jest również malowniczy sektor nad potokiem Młynówka, który nosi miano pochodzące od słynnego włoskiego oryginału położonego nad Adriatykiem. Belgijska Brugia, gęsto poprzecinana siatką mniejszych i większych kanałów, z pewnością zasłużyła sobie na określenie "flamandzkiej Wenecji", choć do brzegów morskich jest stąd kawał drogi. Samo miasto jest niezwykłe choćby z tego względu, że w jego historycznym centrum można znaleźć obiekty naniesione aż na trzy pozycje prestiżowej Listy UNESCO - beginaż Ten Wijngaerde objęto wpisem "Domy beginek we Flandrii", majestatyczny beffroi przy ratuszu należy do zestawu "Miejskie wieże strażnicze w Belgii i Francji", natomiast całej reszcie Brugii zdecydowano się poświęcić zupełnie odrębny paragraf...
Za początek osady można przyjąć fortyfikacje postawione przez Juliusza Cezara w celu ochrony niedalekiego wybrzeża przed piratami. Frankowie przejęli te ziemie po upadku Imperium Rzymskiego około IV wieku. Baldwin I, waleczny hrabia Flandrii, rozkazał otoczyć miasto solidnym murem, gdyż okoliczne ziemie były co i rusz plądrowane przez Wikingów. Brugia otrzymała prawa miejskie 27 lipca 1128 roku, już wtedy była znana jako ważny ośrodek handlu z Anglią i Skandynawią. Niestety, od mniej więcej 1050 roku stopniowe zamulanie kanałów spowodowało, iż miasto utraciło bezpośredni dostęp do morza. Z pomocą nieoczekiwanie przyszedł ...kataklizm! Potężny sztorm, szalejący nad Morzem Północnym w 1134 roku, zalewając sporą połać lądu stworzył nowy, naturalny kanał nazwany później Zwin. Brugia szybko znów wyszła na prostą - hanzeatyckie statki jeden po drugim cumowały na nabrzeżu, dzięki rozległym kontaktom importowano przez tutejszy port do Flandrii normandzkie zboże i gaskońskie wino. W 1277 roku pierwsza flota handlowa z Genui zawinęła do Brugii, dzięki czemu otwarł się rynek na towary pochodzące z rejonu Morza Śródziemnego. To wydarzenie zainicjowało również handel przyprawami z Lewantem i rozwój bankowości - w 1409 roku wzniesiono w mieście zajazd Huis ter Beurze, który stał się pierwszą giełdą i najbardziej rozwiniętym rynkiem pieniężnym Niderlandów w tamtych czasach...
Epoka największej świetności Brugii przypadła na lata 1280-1390. W odniesieniu do tego okresu, z uwagi na funkcjonujący zaawansowany system usług handlowych i bankowych, to flandryjskie miasto zaczęto nazywać "kolebką europejskiego kapitalizmu". O dodatkowy prestiż postarał się książę Burgundii Filip III Dobry - ustanowił w Brugii jeden ze swych dworów, co przyciągnęło wielu artystów, kolejnych bankierów i przedsiębiorców oraz inne wybitne osobistości z całej Europy. Rozwinęła się tu nowa szkoła flamandzka, prezentująca techniki malowania olejem, a takie nazwiska jak Jan van Eyck, Petrus Cristus, Hugo van der Goes, Hans Memling czy Gerard David zasłynęły szeroko w świecie. Brugia kwitła w najlepsze. To nie mogło skończyć się dobrze...
Od około 1500 roku kanał Zwin, będący źródłem potęgi miasta, także zaczął się zamulać. Niedługo potem Brugia straciła autorytet handlowy na rzecz pobliskiej Antwerpii. Przez następne wieki podjęto wiele wysiłków, by przywrócić dawną świetność. Niewiele pomogło zmodernizowanie portu i zbudowanie nowego połączenia z morzem - miasto nadal ubożało i traciło na znaczeniu. Sława wróciła dopiero w XX wieku - oszczędzona przez wojny Brugia odnalazła się ponownie, tym razem jako turystyczna perełka...
Zwiedzanie "flamandzkiej Wenecji" rozpoczynamy, jak znakomita większość przybywających do niej turystów, od centralnego placu zwanego Grote Markt:


    1. Grote Markt - kamieniczki dawnych bogatych kupców i mieszczan na zachodniej pierzei


XIII-wieczny plac był zawsze sercem miasta. Zachodnią pierzeję ściśle wypełniają liczne kamienice o zdobionych szczytach, pozostałe po dawnych bogatych kupcach i mieszczanach. Na funkcjonującym tu targowisku oferowano niegdyś towary z całego niemal świata. Przeważał handel rybami i owocami morza, a bogata Gildia Rybaków miała swój dom po północnej stronie rynku. Dziś w jego miejscu stoi okazały Provinciaal Hof - sąd okręgowy i siedziba Rady Flandrii, budynek wzniesiony z białego kamienia w latach 1887-1921, o renesansowej fasadzie i neogotyckich elementach dekoracyjnych. Wschodnią część Grote Markt zamyka ściana ratusza zwieńczona ogromną wieżą zegarową beffroi. Oprócz handlu plac wykorzystywany był do celebrowania ważnych wydarzeń, organizowania turniejów, a także jako miejsce wykonywania publicznych egzekucji.


    2. Grote Markt - Provinciaal Hof, budynek sądu okręgowego i siedziba Rady Flandrii


Tuż za Grote Markt, nieco schowany za okazałymi budynkami, mieści się drugi ze znanych placów Brugii - Burg. Godnymi uwagi obiektami są tu gotycki ratusz z przełomu XIV i XV stulecia oraz wtulona w narożnik placu Bazylika Świętej Krwi (Heilig-Bloed Basiliek). Niepozorna z zewnątrz, jest jedną z najważniejszych świątyń miasta, miejscem przechowywania niezwykłej relikwii - fragmentu tkaniny zabarwionej, według podań, krwią Chrystusa, otartą po ukrzyżowaniu z jego ciała przez Józefa z Arymatei. Inne ważne obiekty sakralne miasta to XII-wieczna katedra Świętego Zbawiciela (Sint Salvatorskathedraal) oraz kościół Najświętszej Marii Panny (Onze-Lieve-Vrouwekerk), skrywający we wnętrzu rzeźbę Madonny z Dzieciątkiem dłuta samego Michała Anioła:


    3. Katedra Świętego Zbawiciela posiadająca wewnątrz wspaniałe dzieła rzeźbiarskie i malarskie...


    4. ...oraz wieża kościoła Najświętszej Marii Panny górująca nad jednym z kanałów

Obchodząc z Margitą gmach kościoła Najświętszej Marii Panny, na jego tyłach odkrywamy niewielki park, a w nim znajdujemy jedną z największych atrakcji Brugii - most świętego Bonifacego (Bonifaciusbrug). Choć takowych w mieście jest bez liku (sama nazwa Brugge w języku staroholenderskim znaczy tyle co "most"), właśnie ten turyści upodobali sobie szczególnie ze względu na jego niewątpliwy urok. Elegancko przerzucony nad kanałem, z jednej strony połączony z zadaszonym budynkiem, wygląda jakby stał tu od wieków. Nic bardziej mylnego - powstał na początku XX wieku i jest jednym z najmłodszych mostów w centrum:



    5. Ceglano-kamienny mostek świętego Bonifacego nad kanałem rzeki Reie (ciężko zrobić tu zdjęcie bez postaci drugoplanowych w tle)


    6. Inny rodzaj mostu, a w zasadzie budynek mostowy - Sashuis, dawna wartownia ze śluzą


Brugia muzeami stoi. W centrum można spotkać ich całe mnóstwo - na przykład zwiedzić Szpital świętego Jana (Sint-Janshospital), który posiada nie tylko zbiór starych narzędzi medycznych i wyposażenie średniowiecznej apteki, ale na dodatek chlubi się kolekcją prac artystów związanych z miastem. O.L.V-Ter-Potterie to jeszcze jeden dawny kompleks szpitalny, założony przed 1276 rokiem, dziś zamieniony w muzeum i galerię. W Groeningemuseum znajdziemy przede wszystkim dzieła prymitywistów flamandzkich, w Arentshuis wystawę szkiców, w Gruuthusemuseum zaś eksponaty pamiętające złote czasy Brugii. Kto jest nieczuły na sztukę, może skierować swe kroki do Muzeum Piwa czy Muzeum Belgijskich Frytek...



    7. Gruuthusemuseum w budynku dawnego pałacu, należącego do jednego z wpływowych rodów Brugii

Na deser zostawiamy sobie z Margitą najpiękniejszy widok w mieście - panoramę rozpościerającą się z tarasu przy Rozenhoedkaai, absolutne "must see" dla każdego odwiedzającego Brugię. Kanał Groenerei łączy się tu malowniczo z kanałem Dijver, a na obu ich brzegach wiekowe kamienice przeglądają się w lustrze wody. Stąd wyruszają niezwykle popularne rejsy łodziami turystycznymi po co ciekawszych kanałach brugijskiej starówki. W okolicach Rozenhoedkaai zdecydowanie panuje największy tłok, dlatego trzeba odwiedzić to miejsce wczesnym rankiem lub jak my późnym popołudniem, choć wtedy źle się robi zdjęcia, bo słońce świeci prosto w obiektyw...



    8. Najpiękniejszy widok w Brugii z tarasu przy Rozenhoedkaai

Określenie "flamandzka Wenecja" zrodziło się zapewne w głowach patrzących na kanały Brugii z tego właśnie miejsca. Choć jak dla mnie, zabudowane wąskimi kamienicami nabrzeża bardziej przywodzą na myśl inne miasto - ja nazwałbym Brugię "małym Amsterdamem"...



    9. Zabytkowe budynki nad kanałem Dijver

Flamandzkie Brugge jest znakomitym przykładem średniowiecznego zespołu miejskiego, któremu udało się zachować historyczną tkankę, pomimo zmian zachodzących na przestrzeni wieków. Będąc jedną z handlowych i bankowych stolic Europy, miasto w okresie swej największej prosperity rozwinęło powiązania kulturalne z różnymi częściami świata. Kupiecka metropolia w sercu zachodniej cywilizacji, kolebka prymitywistów flamandzkich, wybitna kombinacja architektoniczna nienaruszona przez wojenne konflikty. Przymioty Brugii można mnożyć, ja zaś zakończę stwierdzeniem, że to miasto jest, tak po prostu, ciekawe i piękne. No i zwiedzając starówkę panowie koniecznie powinni skosztować lokalnego piwa w browarze De Halve Maan, panie zaś miejscowej czekolady w Choco-Story. Albo na odwrót - albowiem czasy mamy takie, że wszystko poprzewracało się do góry nogami...










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz