Jest rok 1972. UNESCO - organizacja wyspecjalizowana ONZ - ustanawia "Listę światowego dziedzictwa". Mają na nią trafić arcydzieła dziedzictwa kulturowego: zabytki, groty, zespoły budowli, dzieła człowieka, stanowiska archeologiczne oraz cuda dziedzictwa naturalnego: pomniki przyrody, parki narodowe, formacje geologiczne, strefy naturalne.

Jest rok 1978. Pierwszych 12 obiektów zostaje wpisanych na tą prestiżową Listę. Wśród nich 2 w Polsce: Stare Miasto w Krakowie i Kopalnia Soli w Wieliczce. W następnych latach kolejne miejsca o "wyjątkowej powszechnej wartości" trafiają na Listę, coraz więcej państw przyjmuje lub ratyfikuje Konwencję.

Jest rok 2013. Lista liczy sobie już kilkaset miejsc. Po powrocie z Bliskiego Wschodu wpadam na pomysł, by odwiedzić, poznać i utrwalić na zdjęciach jak najwięcej z nich.

Jest rok 2018. Zakładam bloga, by podzielić się z Wami tym, co widziałem...

Na chwilę obecną - po konferencji w New Delhi w lipcu 2024 - Lista obejmuje 1226 obiektów (w tym 3 obiekty skreślone), w 168 Państwach-Stronach Konwencji.

poniedziałek, 20 lipca 2020

Hawr (Le Havre)

 ...visit № 170...



...czyli: o najbrzydszym mieście Francji...


Hawr (fr. Le Havre), położony w Normandii u ujścia Sekwany do kanału La Manche, miał zawsze strategiczne znaczenie jeśli chodzi o dostęp lądowy do Rouen i Paryża. Decyzję o zbudowaniu w tym miejscu portu morskiego podjęto już w 1517 roku, a po rozpoczęciu kolonizowania Ameryki przez Francuzów Hawr jeszcze bardziej zyskał na znaczeniu. W XVII wieku miasto rozwinęło połączenia handlowe z Nowym Światem i Afryką, pod koniec XVIII wieku zaś stało się jednym z czterech głównych portów we Francji. Gdy wyburzono stare fortyfikacje, powiększony został dziewięciokrotnie obszar miejski. Rozwojowi przemysłu towarzyszył przyrost demograficzny - na początku XX wieku Hawr zamieszkiwało już około 190 000 obywateli. Aż nadeszła II wojna światowa...
Końcem lat 30. XX wieku port w Hawrze był wykorzystywany przez armię brytyjską. Po zbombardowaniu miasta w 1940 roku przez Niemców i kapitulacji Francji Brytyjczycy porzucili Hawr. Miasto zostało zajęte przez hitlerowskie wojska, które przygotowywały się do ataku na Anglię. Z tego względu kolejne naloty przeprowadzało już brytyjskie lotnictwo, do którego przyłączyli się później alianci. W efekcie do września 1944 roku Hawr, nieustannie bombardowany z powietrza, został całkowicie zniszczony, po prostu znikł z powierzchni ziemi. Centrum miasta zamieniło się w gigantyczne pole ruin, pod którymi życie straciło przeszło 5000 mieszkańców...
Wiosną 1945 roku francuski rząd powierzył projekt odbudowy Hawru pracowni Auguste'a Perreta. Zwany "ojcem żelbetu" przedsiębiorca i architekt belgijskiego pochodzenia specjalizował się w modernizmie i zastosowaniu konstrukcji żelazobetonowych w projektach budynków. Sporządzona przez niego wizja wzniesionego od podstaw miasta portowego - symbolu odrodzonej Francji - stanowiła przełom w integracji miejskich tradycji planistycznych z nowoczesną technologią, architekturą i urbanistyką. Charakterystyczne było zastosowanie przez Perreta systemu prefabrykacji, siatki modułowej i innowacyjne wykorzystanie betonu. Biorąc pod uwagę warunki glebowe i wysoki poziom wody, zaproponował stworzenie całego nowego miasta na betonowej platformie, usytuowanej około 3,5 metra nad poziomem gruntu. Projekty budynków i otwartych przestrzeni oparł na module siatki kwadratów o boku 6,24 metra. Parcele budowlane wytyczył podobnie, przy pomocy segmentów o 100-metrowych krawędziach, choć ostatecznie niektóre z nich zostały połączone w większe partie. By ludziom żyło się wygodniej, zmniejszył w projekcie przeciętną gęstość zaludnienia z przedwojennego stanu 2000 do 800 mieszkańców na hektar. Budynki, według "neoklasycznego" założenia architekta, miały tworzyć zamknięte zespoły, a ulice przecinające się pod kątem prostym pozostać alejami ocienionymi rzędami drzew. Kilka obiektów, które jakimś cudem uratowały się z bombardowań, postanowił włączyć w tkankę miejską. Gdy w 1964 roku śmiały plan Auguste'a Perreta został ostatecznie sfinalizowany, nowy i niedoceniony jeszcze, powstały z żelbetu Hawr rychło zyskał sobie w wielu kręgach przydomek "najbrzydszego miasta Francji"...
Jak to jest z tym Hawrem, jego brzydotą czy też specyficznym pięknem, postanawiamy z Margitą sprawdzić pewnego lipcowego popołudnia. Samochód zostawiamy na pustawym już parkingu wzdłuż wytyczonego jak od linijki, prostokątnego zbiornika wodnego Bassin du Commerce:


    1. Plac Generała de Gaulle przy Basenie Handlowym (Bassin du Commerce)
   

Zewsząd otaczają nas podobnie wyglądające, kanciaste budynki, usytuowane wzdłuż ulicy. Każdy z nich posiada na parterze ciąg sklepów, lokali usługowych i gastronomicznych, uzupełnionych kilkoma kondygnacjami mieszkalnymi. Wśród monotonii naszą uwagę przykuwa olbrzymia plama bieli. To słynny "Wulkan", kontrowersyjne dzieło modernistycznego brazylijskiego architekta i projektanta:


    2. "Wulkan" na dawnym placu Gambetta, gdzie przed wojną stał Grand Théâtre

Zaprojektowany przez Oscara Niemeyera w latach 1978-82 "Wulkan" zawiera teatr ze sceną narodową, kino artystyczne, salę wielofunkcyjną (Petit Volcan) oraz szereg różnych pomieszczeń mieszczących kawiarnie, biura i studia nagrań. Choć obiekt powstał znacznie później niż reszta budynków centrum Hawru, zaliczany jest do modernistycznego krajobrazu przestrzeni miejskiej. 
Kolejnym miejscem wartym zobaczenia jest kościół pod wezwaniem św. Józefa. Trudno do niego nie trafić - charakterystyczna wieża, niczym latarnia morska, widoczna jest praktycznie z każdego punktu miasta:



    3. Kościół św. Józefa (Saint-Joseph)

Uważany za główne powojenne dzieło architektoniczne we Francji, kościół św. Józefa jest ostatnim manifestem Auguste'a Perreta. Został pomyślany nie tylko dla celów sakralnych, ale też jako pomnik ku pamięci ofiar II wojny światowej. Wzniesiony w latach 1951-56 ze swą ośmioboczną dzwonnicą o wysokości 110 metrów uznawany jest za jedno z najwybitniejszych osiągnięć architektury żelbetowej. Wewnątrz również świątynia różni się znacząco od innych - na środku kwadratowej nawy, otoczony ławkami przeznaczonymi dla wiernych, stoi ołtarz główny niesamowicie udekorowany grą świateł wpadających przez witraże latarni:



    4. Nawa kościoła św. Józefa - widok wnętrza wieży nad ołtarzem

Pomimo statusu pomnika kościół jest otwarty dla wiernych. Tutejsza parafia szczególnie czuwa nad ludźmi morza - w pierwszą niedzielę września odbywają się w świątyni uroczystości, na których spotykają się przedstawiciele "morskiej" społeczności miasta: władze portowe, marynarze, ratownicy, piloci i rybacy.



    5. Modernistyczna zabudowa centrum Hawru

Główną osią Hawru jest niewątpliwie Avenue Foch. Porównywana pod względem wielkości do Pól Elizejskich aleja jest jedną z najszerszych w Europie. Swój początek bierze na placu l'Hôtel de Ville, przy którym Auguste Perret zaprojektował budynek ratusza miejskiego, oczywiście również wzniesionego w oparciu o konstrukcję żelbetową:



    6. Ratusz miasta Hawr, nazwany Hôtel de Ville

Usytuowany w perspektywie rozległego placu ratusz złożony jest z dwóch przylegających do siebie części: wieży zegarowej mieszczącej biura administracji oraz długiego budynku z okazałą kolumnadą, w którym znajdują się, oprócz teatru i restauracji, sale reprezentacyjne oraz salony wystawowe. Spod ratusza szeroką i wygodną Avenue Foch niespiesznie zmierzamy w kierunku morza:



    7. Budynki mieszkalne przy Avenue Foch

Zdecydowaną liczbę lokali przy tej reprezentacyjnej alei postanowiono przeznaczyć dla klasy średniej, co było nowatorską koncepcją jak na tamte czasy. Przestrzeń wewnętrzna mieszkań została optymalnie rozplanowana oraz dodatkowo rozjaśniona przez światło wpadające do salonów, kuchni i sypialń przez wysokie na całą ścianę okna. Większość z tych budynków jest wyposażona w centralne ogrzewanie, funkcjonalne szafy wnękowe, zsypy na śmieci, piwnice, garaże na rowery i samochody, izolacje termiczne i dźwiękochłonne oraz windy. Avenue Foch tuż przy plaży kończy się okazałą Porte Océane - bramą stanowiącą połączenie miasta z morzem. Wylotu strzegą dwa wysokie, 13-kondygnacyjne bliźniacze budynki, wyraźnie górujące nad pozostałą zabudową Hawru. Ich wnętrza pierwotnie przeznaczone na biura administracji portowej, lokale towarzystw żeglarskich oraz przedstawicielstwa firm handlowych dziś służą głównie jako luksusowe mieszkania z przepięknym widokiem na morze...



    8. Porte Océane widziana od strony plaży

Margita zdaje się podzielać opinię Francuzów co do wyglądu Hawru. Rozkochana w gotyckich katedrach, obecnych w co większych francuskich miastach, nijak nie może się odnaleźć w modernistycznej, żelbetowej zabudowie. Czary goryczy dopełnia próba kąpieli w morzu - na końcu długiej plaży zamiast chłodnych i orzeźwiających fal czeka na nas płytka bryja stanowiąca mieszaninę szaroburego piachu i słonej wody... Podczas gdy Margita próbuje osłodzić frustrację lokalnymi lodami, ja wracam pod Basen Handlowy po samochód. Nim zakwaterujemy się w hotelu, przejeżdżamy jeszcze na wyszperany przeze mnie w internecie punkt widokowy. Jest takie miejsce przy wijącej się na pobliskie wzgórze Boulevard Président Félix Faure, skąd rozciąga się imponująca panorama całej modernistycznej zabudowy Hawru:



    9. Le Havre - widok na miasto, port i plażę

"Chcę zrobić coś nowego i trwałego" - zanotował w swych zapiskach Auguste Perret w październiku 1945 roku, niedługo po tym, jak powierzono jego pracowni odbudowę Hawru. Zrekonstruowana przez niego część stanowi administracyjne, handlowe i kulturalne centrum miasta, wyróżniające się wyjątkową spójnością i integralnością. Dodatkowo jest wybitnym przykładem powojennej architektury i urbanistyki, którą cechuje zastosowanie jednolitej metodologii, z wykorzystaniem prefabrykacji, techniki segmentowej i nowatorskim użyciem żelbetonu. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że architekt słowa dotrzymał, choć zainteresowanie historyków i kulturoznawców jego projektem zaczęło się dopiero w latach 90. XX wieku, gdy ponownie "odkryto" geniusz Auguste'a Perreta. Mimo to Margita ma swoje zdanie na ten temat i niezmiennie solidaryzuje się z rzeszą Francuzów, złośliwie określających Hawr "najbrzydszym miastem Francji"...










2 komentarze:

  1. Piękne miasto. Jedno z lepiej zagospodarowanych miast na świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę. Choć opinii tej nie podziela zarówno moja żona, jak i zdecydowana większość Francuzów :)

      Usuń